Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie muszę się wiecznie napinać i grać odpowiedzialnego ojca

Rozmawiał Paweł Gzyl
Lao Che zagrają "Dzieciom" w klubie Studio w piątek, 13 marca
Lao Che zagrają "Dzieciom" w klubie Studio w piątek, 13 marca Zofia Jakubowska-Pindel
Muzyka. Wokalista zespołu Lao Che - SPIĘTY - opowiada o nowej płycie - "Dzieciom"

- Córki słuchały już Twoich nowych piosenek?

- Tak. Śpiewają je nawet od czasu do czasu. Ich ulubiony fragment pochodzi z utworu "Tu": "Tu jest jak u mamy/Jak u mamy/Tu mamy". Bo wiadomo - kochają mamę, więc te słowa im się dobrze kojarzą.

- Dlaczego tym razem postanowiłeś opowiedzieć słuchaczom bajki dla dzieci?

- Prawie wszyscy w zespole jesteśmy ojcami i mamy własne dzieci. Kiedy moje pojawiły się na świecie, wpadłem na pomysł, żeby napisać o tym piosenki. Bo dziecko w rodzinie bardzo zmienia dorosłego człowieka. Towarzyszy temu mnóstwo radości, ale też trosk i obaw. Początkowo myślałem, że mogłaby to być moja solowa płyta, ale ostatecznie postanowiliśmy wspólnie, że zrobimy z tego kolejny album Lao Che.

- Podobno najlepszy kontakt z dziećmi mają ci dorośli, którzy zachowali w sobie coś z dziecka. Ty też jesteś kimś takim?

- Na pewno. Lubię się wygłupiać z dzieciakami, czasem robię im jakieś siupy i widzę, że to rodzi między nami bliższe porozumienie. One mają frajdę, a ja - wentyl bezpieczeństwa. Nie muszę się wiecznie napinać na dorosłego i cały czas grać roli odpowiedzialnego ojca. Odgrzebuję dziecko w sobie, a maluchy to uwielbiają. Nasz kontakt się pogłębia, tworzą się więzi i wszystko układa się w fajną całość.

- A gdzie jest granica, której nie chcesz przekraczać?

- Czasem rzeczywiście jest problem z tym, żeby te granice znaleźć i utrzymać. Moja żona jest jednak dziecięcym pedagogiem i pracuje w przedszkolu. Dlatego słucham jej w tych kwestiach, jestem więc z wiedzą na te tematy na bieżąco. Jedna z tez głosi, że kiedy dzieciaki wiedzą, gdzie przebiega granica, co im wolno, a czego nie, nawet jeśli im się to wydaje surowe i zasadnicze, to choć pozornie się buntują przeciw temu, tak naprawdę czują się bezpiecznie. Dzieci muszą bowiem mieć poukładany świat, gorzej czują się w chaosie.

Dlatego zasady tylko im sprzyjają. Dorośli jednak permanentnie to wykorzystują, tych granic robi się czasem zbyt wiele, za duży nacisk kładzie się na nie - i wtedy wszystko bierze w łeb. Trzeba więc znaleźć w tym równowagę i nie dostarczać dzieciom zbyt wielu stresów, bo już świat robi to za nas w dostatecznej ilości.

- W utworach "Wojenka" i "Bajka o misiu" pojawia się bunt wobec okrucieństw wojny i systemu politycznego. Czy to nie trochę dziecięco naiwne oczekiwać, że kiedykolwiek będzie świat bez kontroli i konfliktów?

- Mam świadomość, że to utopia. Losy świata toczą się na zasadzie sinusoidy - od pokoju po wojnę. Tak się składa, że teraz zaczyna przechylać się w tę drugą stronę - i stąd u mnie ten niepokój. Tym bardziej, że mam małe dzieci. Chciałbym im przybliżyć jakoś naturę tego historycznego procesu, ale tak, żeby ich za bardzo nie przestraszyć. Nie mam jednak zamiaru ukrywać przed córkami prawdziwej natury świata. Stąd te moje bajki na płycie są dosyć przewrotne - bo mogą budzić lęk, zwątpienie lub wymuszać stawianie niewygodnych pytań.

- Ten znak zapytania pojawia się u Ciebie jak zwykle w przypadku tematyki metafizycznej. Potraktowanie z humorem Boga pomaga Ci się do Niego zbliżyć?
- Na pewno. Nie traktuję Boga przez pryzmat religii i dogmatów. Wychodzę z założenia, że jeśli ta energia wymyśliła coś takiego, jak poczucie humoru, to dlaczego nie miałbym z niego skorzystać? To personifikowanie Boga samo mi się pcha do wersów, już mnie nawet denerwuje. Bo odszedłem od religii i uznaję Boga za energię. Nie sądzę jednak, że jest ona na tyle egocentryczna, że mogłaby się na mnie za cokolwiek obrazić. Dlatego tak lubię się z nią przekomarzać.

- Kiedy masz poczucie, że, jak to śpiewasz w "Dżinie", Bóg to "obcy chłop"?

- Czasami brakuje mi Boga w życiu. Wtedy tęsknię za jego wsparciem, poczuciem sensu i harmonii. Dlatego w tej piosence odwołuję się do tytułowego dżina, który mógłby spełnić moje życzenie - i sprawiłby, żeby mnie i moim dzieciom dobrze się wiodło. Jestem obrażony na tę najwyższą energię - i trochę puszczam oczko, nazywając ją "obcym chłopem". A tak naprawdę, kto wie, czym ona jest: chłopem czy babą? (śmiech) Można sobie z tego żartować - i ja to lubię.

- Najbardziej pozytywne przesłanie niosą utwory "Tu" i "Znajda", pokazujące, że trzeba się skupiać na tym, co jest tu i teraz: na dzieciach, na rodzinie, na miłości. To Ci wystarcza, aby być szczęśliwym?

- Tu chodzi o zachowanie pewnego balansu: żeby za dużo nie rozmyślać, nie czekać na poprawę losu, nie spodziewać się jakiegoś cudu, nie stresować się za bardzo, tylko znaleźć dystans do siebie i świata. Bo zostało nam dane jedno życie - i trzeba spróbować w jego ramach odszukać swoje miejsce na świecie i się nim cieszyć. Mówiąc jak w reklamie: "Życie? Polecam!".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski