MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie mogę wykrzesać z siebie więcej

Tomasz Bochenek
Krystyna Guzik, wicemistrzyni świata sprzed dwóch lat, jest daleka od optymalnej formy
Krystyna Guzik, wicemistrzyni świata sprzed dwóch lat, jest daleka od optymalnej formy fot. Handout/IBU
Biathlon. Krystynę Guzik w tym sezonie dopadł głęboki kryzys. Jakie są jego przyczyny, a jakie pomysły na szybką poprawę formy?

Wiem, że ten sezon jest dla mnie katastrofą – przyznaje Krystyna Guzik. – Ale nie spocznę na __laurach, będę starała się poprawić. Chciałabym tak się przygotować, by pojechać jeszcze na igrzyska olimpijskie.

Dwa lata temu została wicemistrzynią świata, autorką największego sukcesu w historii polskiego kobiecego biatlonu. W ubiegłym sezonie stanęła raz na podium Pucharu Świata, do igrzysk w Soczi pozostawała liderką polskiej ekipy. Ale tam sytuacja się zmieniła, lepsze występy miały Weronika Nowakowska-Ziemniak i Monika Hojnisz, a Krystyna (wtedy jeszcze Pałka, panią Guzik jest od lipca) dała się zapamiętać przede wszystkim z „afery karabinowej”. Na Facebooku zasugerowała, że przed biegiem sztafet ktoś przekręcił przyrządy celownicze w jej broni – co miało być powodem fatalnego strzelania. – Nic się w __tej sprawie nie wyjaśniło. Polski Związek Biatlonu przekazał mi, że mam zostawić tę sprawę, że oni się nią zajmą. Więc zostawiłam – mówi dziś zawodniczka.

Miniony sezon zakończyła na 22. miejscu w klasyfikacji Pucharu Świata, co już było regresem w porównaniu z dwoma poprzednimi latami. Ale naprawdę głęboki kryzys przyszedł teraz: po zawodach w Anterselvie Guzik w pucharowym rankingu jest 52. – Biegając, nie jestem sobą, to nie jest mój prawdziwy poziom – uważa biatlonistka. – Przecież nawet kiedy miałam problemy zdrowotne, to potrafiłam biegać bardzo dobrze. Przed sezonem, w którym zdobyłam medal mistrzostw świata, miałam złamaną nogę. Zupełnie wypadłam wtedy z planu treningowego, jedynie ćwiczyłam na rowerze. Wiele czasu spędzałam na treningu funkcjonalnym. Teraz mam go bardzo mało i uważam, że to duży błąd.

Latem ubiegłego roku wywalczyła złoto mistrzostw świata w biatlonie letnim. Była jedyną zawodniczką pierwszej reprezentacji, która poleciała na zawody do rosyjskiej Tiumeni. I choć wcześniej głowę od sportu odciągały jej przygotowania do ślubu (i ważna zmiana w życiu osobistym), Krystyna Guzik wcale nie uważa, by jej przygotowania do sezonu były niewystarczająco intensywne. Wręcz przeciwnie. – Nie miałam latem przerwy, pomiędzy naszymi zgrupowaniami jeździłam do Dusznik, gdzie na obozie był Grzesiu (mąż, biathlonista z kadry – przyp.), tam też trenowałam. Myślę, że za __dużo tego było. Organizm nie miał momentu, żeby odsapnąć _– opowiada zawodniczka. – Dopiero po okresie świąteczno-noworocznym, kiedy nie pojechałam na zgrupowanie do Dusznik, tylko zostałam w domu i trenowałam w Kościelisku z trenerem Adamem Jakiełą, złapałam oddech, „odpuściło” mnie. Lepiej biegało mi się na mistrzostwach Polski, _potem w Pucharze IBU. Niestety, w __zawodach Pucharu Świata wyraźnie zaczęły mi się dawać we znaki odległe numery startowe...

A wzięły się stąd, że Guzik wypadła z czołówki klasyfikacji, wypadła poza dwie pierwsze grupy startowe. W biegach ze startów indywidualnych (w 30-sekundowych odstępach) jej sąsiadkami na trasie są teraz zawodniczki biegające dużo wolniej, gorsze od tych, z którymi miała kontakt na trasie w poprzednich sezonach. –_ Przez poprzednie trzy lata oduczyłam się wyczekiwania na start. Po przestrzeliwaniu broni wykonywałam rozgrzewkę, początek biegu nadchodził po niej bardzo szybko. Teraz jest mi trudno odnaleźć się w tej trzeciej grupie. Muszę mieć blisko siebie jakąś mocną zawodniczkę, wtedy lepiej biegam _– opowiada Guzik.

Ten sezon przyniósł też pogorszenie wyników w strzelaniu, które wcześniej było naprawdę mocną stroną biathlo-nistki z Czerwiennego. W tym przypadku kluczowa okazała się zmiana kolby w karabinie, na którą zawodniczka zdecydowała się pod koniec lata. – Drewno w starej kolbie było tak słabe, że bałam się, iż przy jakimś uderzeniu kolba po __prostu się złamie _– tłumaczy Guzik. – Teraz jednak widzę, że ta nowa nie jest jeszcze do mnie dopasowana, wymaga wykonania skosu, jaki był na starej kolbie. Nie miałam jednak czasu, by z nią pojechać do Salzburga i _spokojnie popracować, zbudować odpowiednią postawę strzelecką.

Swoje najlepsze wyniki w karierze Guzik osiągała właśnie wtedy, gdy jeździła na konsultacje strzeleckie do centrum olimpijskiego w Salzburgu. A jej narty do startów przygotowywali serwismeni reprezentacji Austrii... – Jak tylko znajdę czas, wrócę do moich wyjazdów do Salzburga, zarówno jeśli chodzi o pracę nad strzelaniem, jak i o neurocoaching. Zaniedbałam tę sprawę, także dlatego, że trener nie chciał, żebym jeździła i pracowała z kimś innym. Z tego też powodu też zmieniłam serwis, zrezygnowałam z usług Austriaków – opowiada o sytuacji z poprzedniego sezonu.

Rozwiązaniem problemów ze strzelaniem może być... powrót do starej kolby. – _Myślę o tym, by zrobić to po mistrzostwach Europy. Wtedy dokończyłabym z nią sezon, a później dostosowałabym nową kolbę na wzór tej starej. Zależy mi na tym, by wróciło dobre strzelanie. Uważam, że jeżeli to się stanie, wróci i mój charakter do walki, bo wiem, że potrafię jeszcze szybko biegać. Teraz przybiegam na metę i nie jestem zmęczona. Nie potrafię na __tr_asie dać z siebie wszystkiego.

Przed Guzik i pozostałymi kadrowiczkami mistrzostwa Europy. Zawody w Otepaeae zaczną się w jutro.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski