Czytaj także: "Mocarz" masowo zwala ludzi z nóg [WIDEO] >>
Sprawa skrajnej głupoty osób zażywających dopalacze wypłynęła właśnie jaskrawo na Śląsku. W sosnowieckim ośrodku ostrych zatruć leżą osoby, które trafiały wcześniej do różnych szpitali. Prawie wszyscy, około półtora setki, zatruli się specyfikiem o nazwie „Mocarz”, który ma siłę 800 razy większą niż marihuana. W innych miastach, nie wyłączając Krakowa, w szpitalach też zaczyna przybywać „dopalonych”.
Mamy, rzecz jasna, prawo pytać, co na to rząd? Co robią ministrowie, co premier, a co policja? Przypomnę, że poprzednik Ewy Kopacz – Donald Tusk – wyruszył pod koniec 2010 r. na wojnę z dopalaczami. Wtedy najgorszym wrogiem był wynalazek pod nazwą „Tajfun”.
Miały być zdecydowane działania na granicy prawa, bo w interesie społecznym. Sanepid, policja i inne służby pozamykały blisko tysiąc pięćset sklepików z trucizną, znowelizowano ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii, dopisując do niej dopalacze. I co? I po czterech latach „Mocarz” jest górą.
Nie mam o to pretensji do premierów i ministrów. Tych byłych, obecnych i tych przyszłych (za kilka lat będzie można napisać to samo). Choćby stanęli na głowie, to w kraju i w świecie wolności obywatelskich, swobody gospodarczej i nieskrępowanego internetu (handel dopalaczami kwitnie w sieci) niewiele zdziałają. Przestępców i handlarzy trzeba bezwzględnie ścigać, ale ludzką głupotę uleczyć trudno. Mój przyjaciel pyta wprost, czy społeczeństwo powinno w ogóle finansować leczenie samobójców, zażywających dopalacze? Co Państwo o tym sądzicie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?