MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie interesuje mnie jednoczenie planktonu politycznego na prawicy

Redakcja
FOT. ANNA KACZMARZ
FOT. ANNA KACZMARZ
POLITYKA. Z Jarosławem Gowinem, liderem Polski Razem - o parciu na władzę i wyzwaniach dla Krakowa rozmawia Grzegorz Skowron

FOT. ANNA KACZMARZ

- Ma Pan poczucie humoru?

- Raczej tak.

- A pamięta Pan "Samych swoich"?

- Oczywiście!

- Ostatnio widziałem rysunek inspirowany tym filmem. Przy płocie stoją Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro, jeden z nich mówi: Gowin jest w mojej chałupie. To dobry żart?

- Chyba mało śmieszny, a przede wszystkim nieprawdziwy. Gdybym chciał pójść do PiS, jak sugerują niektóre lewicowe media, zrobiłbym to, odchodząc z Platformy i oczekiwano by na mnie w PiS z czerwonym dywanem i licznymi zaszczytami. Polska Razem powstała jako czytelna alternatywa zarówno dla PO, jak i dla PiS. Ich wzajemny spór uważam za jałowy dla Polski.

- Myśli Pan, że po następnych wyborach parlamentarnych uda się stworzyć rząd bez PO lub PiS?

- To niemożliwe. Któraś z tych partii będzie współtworzyła rząd. Pozostaje pytanie - z jakim programem? Donald Tusk jest nastawiony na to, by po 2015 r. stworzyć koalicję z SLD. Takie rządy byłyby nie tylko czasem marnowanym jak w ostatnich latach, ale też szkodliwym dla naszego kraju. Oznaczałyby dalszy zwrot w kierunku socjalizmu gospodarczego i rozwoju biurokracji. A przy okazji takie rządy wepchnęłyby Polskę w głupawe eksperymenty ideologiczne, jak tworzenie paramałżeństw homoseksualnych.

Ale też źle by się stało, gdyby samodzielnie rządziło PiS, bo ta partia w sprawach gospodarczych jest jeszcze bardziej socjalistyczna niż PO. Celem Polski Razem jest wejście do przyszłego parlamentu i stworzenie koalicji albo z PO, albo z PiS. Chcemy odpowiadać za sprawy gospodarcze i działać na rzecz poszerzania wolności gospodarczej oraz wyrównywania szans polskich przedsiębiorców.

- Wierzy Pan w to, że w koalicji z PO uda się powstrzymać ideologiczne eksperymenty, a przy rządzeniu z PiS - blokować "prosocjalistyczną" gospodarkę?

- Jeżeli PO czy PiS nie zaakceptuje naszych propozycji gospodarczych, zostaniemy w opozycji.

- Pierwszy cel to jednak wybory do Parlamentu Europejskiego. Na co Pan liczy?

- W naszym przypadku wygranie to przekroczenie 5-procentowego progu. Dotychczas z nowych partii udało się to tylko ugrupowaniu Janusza Palikota. Mierzymy jednak wyżej, chcemy zdobyć 10 procent. Wtedy moglibyśmy wprowadzić nie trzech, ale pięciu lub sześciu eurodeputowanych.

Te wybory traktuję jednak jako rozgrzewkę, najważniejsze w tym roku będą dla nas wybory samorządowe.

- Ważniejsze będą wybory radnych i prezydenta w Krakowie czy do małopolskiego sejmiku?

- To są wybory o porównywalnej randze. Udział w koalicji rządzącej na poziomie regionu pozwala działać na szeroką skalę. Z drugiej strony prezydent Krakowa to jedna z najważniejszych osób w Polsce, a nasze miasto ma za sobą 12 lat stagnacji i potrzebuje nowego gospodarza.

- Polska Razem wystawi kandydata na prezydenta Krakowa?

- Na pewno, choć nie jest jeszcze przesądzone, kto wystartuje. Jednym z naturalnych kandydatów jestem ja, ale nie wykluczam, że wystawimy kogoś z samorządowców albo autorytetów życia publicznego, na przykład któregoś z byłych rektorów.
- Czy Pana start i ewentualna wygrana nie zamknęłaby drogi do ogólnopolskiej działalności?

- Ewentualne zwycięstwo ograniczałoby taką działalność, bo chciałbym się wtedy skoncentrować na sprawach ważnych dla Krakowa, ale przykład Rafała Dutkiewicza, prezydenta Wrocławia, pokazuje, że z tej pozycji można wpływać na polską scenę polityczną.

- Co nowego Polska Razem może zaproponować Krakowowi?

- Po moim wyjściu z PO stworzyliśmy zespół ekspertów, który przygotuje program. Wkrótce go przedstawimy. Ale już mogę powiedzieć, że jednym z priorytetów będzie bezpieczeństwo. Potrzebna jest taktyka "zero tolerancji", straż miejska powinna się przekształcić - oczywiście w granicach prawa - w coś bliższego policji municypalnej. Z naszych analiz wynika też, że krakowianie chcą mieć większy wpływ na swoje miasto. Nie może być tak, że władze bez zapytania mieszkańców o zdanie podejmują decyzje, które na całe dziesięciolecia będą decydować o kształcie naszego miasta - jak choćby organizacja olimpiady. Większą wagę powinno się przyłożyć do dzielnic i budżetu obywatelskiego. Jednak najważniejszym wyzwaniem dla Krakowa jest rozwój gospodarczy, co oznacza więcej lepiej płatnych miejsc pracy. Powinniśmy zmienić promocję i wizerunek, z miasta zabytków i kultury, na miasto kultury i innowacyjnej gospodarki. Nowa Huta Przyszłości - pomysł który wyszedł z naszego środowiska - od 3 lat pozostaje na deskach kreślarskich, w tym tempie i za 15 lat nic konkretnego się tam nie wydarzy. Kraków jest świetnym miastem dla turystów i miłośników kultury wysokiej, i takim powinien pozostać. Musi stać się też przyjazny dla przedsiębiorców i mieszkańców.

- Dwanaście lat temu Jan Rokita miał nie mniej szczegółowy program dla miasta. I przepadł z kretesem już w pierwszej turze.

- Nie zgadzam się z dość powszechną opinią w polskiej polityce, że program ma niewielkie znaczenie. Po okresie, kiedy wyborcy dali się mamić PR-owskimi sztuczkami, narasta potrzeba powagi w polityce i uczciwego podejścia polityków do składanych deklaracji. Sprawy programowe będą coraz ważniejsze. Ale oprócz programu pokażemy też nowych i młodych ludzi, z dużym dorobkiem zawodowym poza polityką - przedsiębiorców, wykładowców akademickich. Będą samorządowcy, z tego młodszego pokolenia, przewodniczący i radni dzielnic.

- Nowi ludzie? Na przedstawionej przez Polskę Razem liście ekspertów nie brakuje takich, którzy otarli się już o wielką politykę. Czy nie jest tak, że teraz na Pana plecach chcą ponownie wejść na scenę polityczną?

- Mamy najmłodsze kierownictwo partyjne w Polsce, połowa jego członków to ludzie 30- i 40-letni, którzy nigdy nie należeli do partii. W Krakowie kluczową rolę odgrywa Jadwiga Emilewicz, absolwentka Oksfordu, przez kilka lat świetna dyrektor Muzeum PRL-u w Nowej Hucie oraz dr Krzysztof Mazur, który rozwinął Klub Jagielloński do rangi jednego z najlepszych think-tanków. Tacy ludzie, niezwiązani dotychczas z żadną partią, są gwarancją nowej jakości.
- Może należałoby jednak sięgnąć po rozdrobnione po prawej stronie ugrupowania. Ziarnko do ziarnka...

- Nie interesuje mnie jednoczenie planktonu politycznego.

- Ale bez tego może nie wystarczyć głosów na te 10-procent.

- I w Krakowie, i całej Polsce narasta potrzeba zmian, ludzie czekają na nową jakość, a medialne spekulacje, że wystawimy wspólne listy z Solidarną Polską, są całkowicie sprzeczne z oczekiwaniami Polaków. Nie wyobrażam sobie współpracy z tą partią, bo w sprawach gospodarczych jej program jest lewicowy.

- Skoro jest Pan gotów współpracować z PiS po wyborach, to jaki problem dokonać tego przed?

- Pan mnie namawia do tego, by nasze listy były mieszanką kandydatów, których jedynym celem jest dostanie się do parlamentu, rady czy sejmiku. Właśnie wyszedłem z ugrupowania, które miało taki charakter, było bezideową partią władzy. Chcemy, by wyborcy wiedzieli, na kogo głosują. Kiedy oddawali głos na PO, nie wiedzieli, czy popierają Platformę protestanckiego pastora Johna Godsona czy ultralewicowej minister Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz. Nie chcę oszukiwać wyborców - będziemy partią centroprawicową konsekwentnie stawiającą na rozwój polskiej gospodarki. Nie otworzymy się na ludzi i środowiska, dla których głównym motywem byłaby chęć zrobienia kariery.

- Jak Pan chce przekonać wyborców, że byli politycy PiS i PO nie są w Polsce Razem właśnie dla ratowania kariery politycznej?

- Oni wyszli z tych partii w imię wierności swoim poglądom. Większość z nich to zwolennicy niedoszłego PO-PiS, na przykład ludzie ze środowiska dawnej Polski XXI. Podkreślam - będziemy mieć nowe twarze, nie koncentrujemy się tylko na nazwiskach, które coś komuś mówią.

- Ale tak robi wyborca! To magia nazwiska. Także w sensie negatywnego wyboru - tego pana już gdzieś widziałem, już go nie chcę.

- Właśnie dlatego pokazujemy nowe twarze. W wymiarze ogólnopolskim pojawiła się prof. Krystyna Iglicka-Okólska, najwybitniejszy polski demograf, ekspert polityki rodzinnej.

- Przeciętnemu wyborcy to nazwisko coś mówi?

- Jeszcze nie, za chwilę zacznie.

- Wybory w Polsce to plebiscyt popularności. Przynajmniej tak było dotychczas.

- Nie interesują mnie nazwiska tylko znane. Interesują mnie nowe, które odniosły już sukces na polu zawodowym, działacze organizacji pozarządowych, ludzie biznesu, działający z powodzeniem w administracji. Oni są jeszcze nieznani od strony politycznej, ale wkrótce dadzą się poznać i wierzę, że przekonają do siebie wyborców.

- Chyba są niewielkie szanse. Wspólnota Małopolska śp. Marka Nawary z listami mniej znanych, za to dobrych samorządowców, jak tylko wystartowała samodzielnie, przepadła w wyborach. Ona też pokazywała - jesteśmy alternatywą dla upolitycznionego samorządu.

- Nie zgadzam się z tą oceną. Wspólnota Małopolska za pierwszym razem wystartowała samodzielnie i wprowadziła radnych do sejmiku.
- To była inna sytuacja. Wtedy rozpadła się Akcja Wyborcza Solidarność, a PO i PiS się dopiero tworzyły.

- Cenię środowisko Wspólnoty Małopolskiej i nie ukrywam, że na listach Polski Razem pojawią się ludzie związani kiedyś ze śp. marszałkiem Markiem Nawarą. Czym innym jest jednak lokalne ugrupowanie, a czym innym ogólnopolska partia z rozpoznawalnym nie lokalnie, ale w całym kraju liderem.

- A jeśli to nie pomoże? Ile razy Polska Razem może przegrać?

- Jestem długodystansowcem w polityce. Nie zwołuję ludzi pod kątem najbliższych wyborów, a gdy się coś nie powiedzie, pospolite ruszenie się rozejdzie.

- Jak nie ma sukcesu, to pospolite ruszenie się rozchodzi...

- Dlatego nie jesteśmy pospolitym ruszeniem. Konsekwentnie tworzymy program, budujemy struktury, nie bierzemy do partii wszystkich, którzy się zgłoszą, nie otwieramy się na tych, którzy mogliby być tylko atutem wyborczym. Budujemy partię na dziesięciolecia.

- Po ilu dziesięcioleciach Jarosław Gowin będzie premierem?

- Nie ma sensu tak na to patrzeć.

- Polityk idzie po władzę.

- My też po nią idziemy. Po wyborach samorządowych chcemy współrządzić Małopolską, a po wyborach do Sejmu chcemy wejść do koalicji rządowej. Ale to nie ma żadnego związku z moimi osobistymi aspiracjami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski