Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie drażnić chłopskiej macicy!

Leszek Mazan
Felieton. Chłop, prawdziwy polski chłop zniesie wszystko. Nawet sytuację, w której „gdy strzeliły chłopy oba aż zagrała w nich wątroba”.

Albo gdy w nim – jak w moim kuzynie z Podegrodzia – ni z gruszki ni z pietruszki na poprawinach zapali się wódka. Ale najgorsze męki znosi, gdy się w nim urwie i opadnie macica. Jeśli wierzyć Władysławowi („Chłopi”) Reymontowi to właśnie przydarzyło się gospodarzowi Maciejowi Borynie ze wsi Lipce. Jeszcze bardziej bolesny los czekał parobka Boryny, Kubę, w którym ten męski narząd się przewrócił.

Przez wieki jedyną radą w takich sytuacjach było – podobnie jak przy graniu w piersiach – smarowanie zewnętrzne (psi smalec) albo wewnętrzne (wódka z pieprzem lub podawaną również z pieprzem zmieloną wątrobą miętusa). Od dobrych 150 lat wieś, osobliwie galicyjska, może jednak korzystać z dobrodziejstw apteki.

– Panie aptekarzu, dajcie krople maciczne, tylko mocne, bo to dla chłopa! – prosiły panów magistrów zatroskane gospodynie. Zamówienie nikogo z personelu nie dziwiło i podobno w takim na przykład Nowym Sączu nie dziwi do tej pory, choć składane jest rzadko.

Według wierzeń ludu macicę hodował (hoduje?) w swym ciele każdy chłop. Była, jak tasiemiec, osobną istotą żyjącą, wielkości talara. W zależności od okolic ma kształt ręki, której palce szarpały i dusiły, chrabąszcza (u Żydów), robaka z ostrymi pazurami lub plugawej żaby, która w zacietrzewieniu potrafi chłopu wyskoczyć przez usta. Macica mieszka w brzuchu w okolicach pępka, przyczepiona szponami do ciała i jest spokojna aż do momentu podrażnienia, wywoływanego najczęściej niestosownym zachowaniem małżonki.

Macica (nazywana w tych ostatnich wypadkach kurwicą) zaczyna chodzić po całym ciele, głównie po wątpiach i żołądku, przewracać się, zwijać w kłębek, burczeć i skrzeczeć. Takie zachowanie wywoływało zawsze bóle, utratę sił, dziesiątki najrozmaitszych chorób (najczęściej żołądka), reumatyzm wielostawowy, blednicę. Macica gnębiła nie tylko chłopstwo polskie; mieszkała (mieszka?) również w wątpiach ludności wiejskiej Czech, Szwajcarii i Bawarii; prawdziwie słowiańska krzepę reprezentowała jednak tylko u nas: widocznie polskie żony stać było (jest?) na znacznie więcej niż zagraniczne.

Apteki polskie jeszcze po drugiej wojnie światowej sprzedawały „krople maciczne” sporządzane na bazie waleriany z dodatkiem gencjany i innych tinktur – z myślą przede wszystkim o przypadłościach niewieścich, ale wydawane również cierpiącym na macicę chłopom. Widać skutkowały, bo sprzedaż była ogromna.

Żona wolała wydać pieniądze na krople niż ryzykować, że odpowiednio zmotywowany ruchami macicy małżonek uda się w celach leczniczych do karczmy. A być może docierało do nich przy okazji istnienie i trzeciej możliwości: nie drażnić buszującej po chłopie macicy. Nie zadawać głupich i głośnych pytań. Zrezygnować z bezpodstawnych podejrzeń. Nie upominać się o pieniądze. Nie gonić do roboty. Nie gadać, że ją boli głowa, itp.

Macica bez lekarstwa zamieniała się wtedy w aniołka, tak spokojnego, że o jej właścicielu szeptano: – Macica macicą, ale najgorsza choroba, jak kto ma zajoba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski