Gwoździec, niewielka części Nawojowej Góry w gminie Krzeszowice. Miejsce wyjątkowo ciekawe. Jedna z wąskich, kamienistych, krętych uliczek prowadzi do galerii sztuki.
- Galeria na wsi? - niektórzy nie mogą uwierzyć. Dla Dagmary Kwiatek Kamińskiej i jej męża Krzysztofa Kamińskiego to nic nadzwyczajnego. Urządzili sobie tutaj najprawdziwszą galerię Kamienny Kwiatek, niczym na krakowskich uliczkach w samym centrum Krakowa.
Gwoździec w Nawojowej Górze nie pierwszy raz ociera się o wielki świat. Tu przecież mieszkał awangardowy literat Stanisław Czycz. Opisywał okolicę w niezwykły sposób, do literatury „przeniósł” sztolnię byłej kopalni węgla kamiennego, z tutejszych zakamarków robił „księżycowe tarasy”. Nic dziwnego, że teraz Gwoździec znajduje swoje miejsce w sztuce. Tak już jest w Nawojowej Górze - miejsce niby skromne, a zasługujące na uwagę.
Pani Dagmara, artystka malarka po krakowskiej ASP wystawia tu swoje obrazy. Pan Krzysztof - projektant architektury i fotograf, absolwent Politechniki Krakowskiej, prezentuje w tej galerii swoje zdjęcia. Małżonkowie zapraszają znajomych na spotkania i dzieci na warsztaty nauki rysunku malarstwa. Na część tej swojej działalności zdobywają granty np. z powiatu. Ich celem jest pokazywać dzieciom z okolicznych szkół galerię, nauczyć rozpoznawania różnych technik malarskich i posługiwania się nimi, oswoić młodych ludzi ze sztuką.
- Nasza galeria powstała w obiekcie, który kiedyś służył jako kotłownia i chłodnia gospodarstwa ogrodniczego rodziców. Zajmowali się hodowlą róż, ale w ostatnich latach to pomieszczenie gospodarcze nie było im potrzebne, oddali do naszej dyspozycji - mówi Dagmara Kwiatek-Kamińska. Wtedy całe to miejsce przeszło metamorfozę.
Duży udział miał w tym mąż właścicielki galerii Krzysztof Kamiński. Jako projektant, inżynier budownictwa pracujący przez lata w Irlandii miał pole do popisu. Ze starego, trochę rozsypującego się obiektu zrobić miejsce godne prezentacji malarstwa i fotografii. - Łatwiej byłoby budować od nowa, ale my adaptowaliśmy istniejące pomieszczenia, zmieniając wejścia, tworząc klatkę schodową, a do tego zabezpieczając ściany i fundamenty - mówi pan Krzysztof.
Nie ukrywa, że trzeba było się napracować. Tym bardziej, że powstawało to wszystko systemem gospodarczym.
Galeria w gospodarstwie ogrodniczym sprawdza się jako miejsce na „uprawianie” twórczości. Doświadczają tego właściciele. Tworzą, prezentują swoje prace, uczestniczą w wystawach. Gdy opowiadają o sobie, wyłania się obraz „trochę zwariowanych” ludzi, ciekawych świata. Pasją obojga są podróże, przede wszystkim te dalekie. On - jak mówi - miał w sobie „szwędacza”, od najmłodszych lat jeździł przy każdej sposobności. A to z Bielska do Katowic, do sklepu muzycznego, a to z Krakowa do Berlina, żeby kupić płyty ulubionych zespołów muzycznych. Potem zapędzał się coraz dalej i dalej.
Ona też od najmłodszych lat lubiła jeździć. Przypomina sobie, że miłość do podróży zaszczepiła w niej babcia. Potem świat stanął otworem. Najpierw każe z nich jeździło samodzielnie z plecakiem szukając tanich noclegów, interesujących miejsc pozwalających zobaczyć jak żyją ludzie w wioskach i miastach na innych kontynentach.
Byli w Nepalu, Indiach, Etiopii, RPA, Sri Lance, Rumunii i wielu innych miejscach. Małżeństwem są od czterech lat.
- Gdy poznaliśmy się oboje mieliśmy wiele pasjonujących wyjazdów za sobą i planowaliśmy następny - obydwoje w to samo miejsce - do Etiopii. Cztery miesiące po pierwszym spotkaniu wzięliśmy ślub i w podróż poślubną pojechaliśmy do Etiopii - mówi pan Krzysztof.
Wrażenia z każdej podróży przelewają na zdjęcie i obrazy. Pani Dagmara przechadza się po swojej galerii. Pokazuje obraz „Duchy herbacianego pola” - to pamiątka po pobycie w Sri Lance. - Widziałam tam ubogie kobiety, które za niewielką opłatą zbierają herbatę - mówi. Stworzyła dla nich przyjazne sąsiedztwo obrazy przedstawiające domki trulli, które zostały jej w pamięci po podróży do Włoch. A dalej prowadząc przez swoją galerię opowiada o świecie, którego nie sposób zapomnieć. Pokazuje „Pochód duchów”, to cykl obrazów przedstawiający mnichów indyjskich w Laosie.
- Tam o świcie z licznych klasztorów wyruszają pochody mnichów ubranych w pomarańczowe szaty. Idą gęsiego ulicami miast i zbierają jedzenie od mieszkańców. Miejscowa gospodynie w środku nocy wstają, żeby przygotować im jedzenie, na czas pochodu mnichów ubierają się odświętnie, żeby ofiarować swoje produkty - opowiada pani Dagmara.
Takich historii o ciekawych miejscach, ludziach, zwyczajach w galerii Kamienny Kwiatek można usłyszeć wiele. Opowiadają je zarówno pani Dagmara, jak i pan Krzysztof. I robią to z pasją, zafascynowali światem i sztuką. W ten sposób wiejską galerię przeobrazili w magiczne miejsce.
Efekt okazał się znakomity. Gdy zobaczyła ją dyrektorka szkoły w Nawojowej Górze od razu uznała, że chętnie przyprowadzi tu uczniów, żeby zobaczyli jak wygląda galeria, po co się do niej chodzi, no i żeby mogli tu przychodzić na warsztaty plastyczne.
Pomogły w tym granty, dzieci z wielkim zainteresowaniem skorzystały z oferty. Obecnie przy wsparciu Starostwa Powiatowego w Krakowie pani Dagmara prowadzi warsztaty dla uczniów klas V z trzech szkół z podkrakowskich gmin Krzeszowice, Czernichów i Zabierzów. Ale nie tylko ma tu także swoją działalność komercyjna i prowadzi warsztaty dla młodszych i starszych chętnych do nauki malarstwa.
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 20. "Szabaśnik"
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?