Inspektor Marek Woźniczka znał policyjną robotę od podszewki. - Karierę zaczynał jako szeregowiec. Znał problemy funkcjonariuszy na różnych szczeblach. Nigdy nie odmawiał pomocy ani porady - mówi Krzysztof Jamrozik, który z wicekomendantem znał się przez 20 lat.
- To był wspaniały człowiek, który nawet rozkazy potrafił wydawać po koleżeńsku, a nie tak, że stawiał człowieka na baczność - dodaje Jamrozik.
Marek Woźniczka był absolwentem Wydziału Ekonomii Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Po ukończeniu studiów podjął pracę w Hucie im. Tadeusza Sendzimira, po czym w 1990 r. trafił do policji, do pionu kryminalnego.
Od 1999 r. był komendantem Komisariatu Policji Kraków-Nowa Huta, następnie od 2003 r. roku komendantem Komisariatu Policji VIII w Krakowie, a od roku 2005 - szefem Komisariatu Policji I w Krakowie. Od 28 sierpnia 2006 r. pełnił funkcję zastępcy komendanta miejskiego policji.
Od stycznia 2007 r. był pełniącym obowiązki komendanta miejskiego w Krakowie, a później 3 kwietnia 2007 r. powołano go na to stanowisko. Zajmował je do 20 września 2007 r., kiedy został mianowany zastępcą komendanta wojewódzkiego.
Inspektor wielokrotnie sam rozwiązywał kryminalne zagadki. Tak było m.in. w przypadku dokonanego latem ub. roku zabójstwa 16-latka, którego ciało morderca porzucił w Tatrach. Nie chciał się tym pochwalić, zabronił pisać o roli, jaką odegrał w tym śledztwie.
Nadzorował też inne głośne sprawy - jak kradzież napisu "Arbeit macht frei" z bramy byłego obozu Auschwitz czy obrazów Jerzego Nowosielskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?