Nauczycielka zalepiała usta dzieciom, dlatego bały się chodzić do szkoły

"Nie odzywaj się do mnie. Irytujecie mnie gówniarze. Co wy robicie, siusiumajtki". "Osoby, które mają zalepione buzie, podchodzą do mnie. Na czas śniadania zdejmuję wam taśmę. Mam nadzieję, że nie będziecie już gadali". "Nawet nie próbuj podchodzić, bo będę cię musiała przywiązać do stołu"...

To tylko niektóre wypowiedzi nauczycielki, nagrane przez Dorotę Łabę, mamę Franka, który chodzi do szkoły w Szczodrem. - Syn przeżywał koszmar, budził się w środku nocy, płakał i mówił, że nie chce iść do szkoły - twierdzi pani Dorota.

- W końcu uznałam, że jedynym sposobem, żeby wyjaśnić tę sytuację, będzie nagranie tego, co dzieje się w klasie. Włożyłam do tornistra dyktafon.

Mama Franka zaprezentowała nagranie dyrektorce szkoły i innym rodzicom. Nauczycielkę zawieszono, a dziećmi opiekuje się już inna pani.

Stefan Małuszek, którego prawnuk chodzi do tej samej grupy co Franek, mówi, że problem próbowano już wcześniej rozwiązać. - Rodzice dzieci umówili się na spotkanie z tą panią nauczycielką, żeby porozmawiać o problemie. Ale ona się nie pojawiła - opowiada Małuszek. - Mój prawnuk często płakał i powtarzał, że pani nauczycielka jest zła - dodaje.

O skandalu w Szczodrem doniosło wczoraj rano Radio Zet. Kuratorium Oświaty we Wrocławiu szybko zareagowało. Już po godz. 10 rano w szkole zaczęła kontrola. - Chcemy jak najszybszego wyjaśnienia tej sprawy - zapewnia Janina Jakubowska z kuratorium. Przekonuje, że pracownicy kuratorium sprawdzą wszystkie sygnały. Także to, czy dyrektorka placówki być może wiedziała o problemach i nie reagowała.

Agnieszka Cichorek, dyrektorka szkoły, do czasu wyjaśnienia sprawy przez kuratorium nie chce niczego komentować. Za to Urząd Gminy, który prowadzi placówkę, wyraził głębokie ubolewanie z powodu zachowania nauczyciela.