Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasza klasa samych sześciolatków

Agnieszka Maj, Katarzyna Krasoń
2,5 tysiąca sześciolatków poszło obowiązkowo do szkoły
2,5 tysiąca sześciolatków poszło obowiązkowo do szkoły FOT. ADAM WOJNAR
Edukacja. Pierwsze dni w szkole to poważny egzamin dla dzieci, rodziców oraz placówek, do których trafili sześcioletni uczniowie. Wszyscy się boją, ale chcą go zdać.

Flesze w szkołach podstawowych błyskały wczoraj ze wszys­tkich stron. To przejęci rodzice sześciolatków uwieczniali na zdjęciach swoje dzieci, gdy po raz pierwszy przekraczały szkolne progi.

W tym roku w Krakowie do I klasy poszło ich prawie dwa i pół tysiąca. Ale aż ok. 900 zostało dłużej w przedszkolach, dzięki opinii o niedojrzałości szkolnej wystawionej przez psychologów.

W tym roku po raz pierwszy sześciolatki idą obowiązkowo do szkoły, ale tylko z pierwszej połowy rocznika. Od przyszłego roku ten obowiązek obejmie już wszystkie maluchy.

Planowana od pięciu lat reforma była już kilka razy odraczana. Nie udało się jej jednak powstrzymać protestującym rodzicom, którzy zorganizowali akcję pod hasłem „Ratuj maluchy” i zbierali podpisy pod obywatelskim projektem ustawy likwidującej obowiązek wcześniejszego posyłania dzieci do szkoły.

Sześcioletni uczniowie to wyzwanie dla każdej szkoły podstawowej. Aby zapewnić dzieciom jak najlepsze warunki do nauki, placówki musiały za­dbać przed pierwszym dzwonkiem o każdy szczegół – mniejsze krzesełka i ławki, niższe umywalki, wydzielone miejsca na zabawę w klasach.

Wiele szkół zdecydowało się także na zatrudnienie dodatkowych nauczycieli, którzy mają zajmować się wyłącznie najmłodszymi uczniami. Wysiłki w wielu przypadkach zostały nagrodzone certyfikatem „Szkoła przyjazna sześciolatkowi”. Choć nie wszystkich rodziców to uspokaja.

Sześcioletnia Oliwka już od samego rana chciała jak najszybciej ubrać się, zjeść śniadanie i pobiec do szkoły. – To szczególny dzień i towarzyszą mu emocje zarówno rodziców, jak i dzieci. Na szczęście w przypadku mojej córki chodziło bardziej o podniecenie niż nerwy – opowiada Agnieszka Hończa, mama Oliwki.

Jak zgodnie przyznają rodzice, pierwszy dzień w szkole to stresujące doświadczenie.

– Pierwsze wrażenie często decyduje, jak dziecko zaakceptuje nową sytuację. Wszystko musi być jak należy – tłumaczy Klaudia Świdergał, wychowawca w Szkole Podstawowej nr 4 w Krakowie.

Obaw jest wiele. Rodzice martwią się, czy ich dzieci przyzwyczają się do szkoły, czy znajdą kolegów, czy placówka jest wystarczająco przystosowana i wreszcie, czy sześć lat to nie za mało na rozpoczęcie nauki w szkole. – Według mnie to zdecydowanie za wcześnie. Dzieciom odbiera się dzieciństwo – mówi Witold Kisielewski, tata sześcioletniego Nikodema. Podobne wrażenia ma Barbara Szarek, mama sześcioletniej Bianki. – Mam wiele obaw, ale na szczęście Bianka bardzo chętnie przyszła do szkoły i mam nadzieję, że tak będzie dalej – dodaje.

W rozmowach z nauczycielami rodzice dopytują o wszystko – o podręczniki, wyprawkę, lekcje religii, obiady, świetlicę, zajęcia dodatkowe, mundurki. – Doskonale ich rozumiem, bo ja również w tym roku posłałam swoje dziecko do szkoły i wiem, jakie to trudne – mówi Martyna Wilczyńska, wychowawca klasy Ia w Szkole Podstawowej nr 4.

Jak opowiada pedagog Anna Krzy­wanek, rodzice przez całe wakacje przychodzili i oglądali placówkę, aby upewnić się, że wszystko jest przygotowane i dostosowane do sześciolatków. – Zanim zdecydowałam się, do jakiej szkoły wyślę dziecko, obejrzałam chyba wszystkie w dzielnicy – przyznaje mama sześcioletniej Oli.

Jak dodaje, mimo że wiele placówek chwali się certyfikatami i warunkami przyjaznymi sześciolatkom, zdarza się, że rzeczywistość odbiega od głoszonych standardów. – To naturalne, że rodzice starają się wszystkiego dopilnować. Dla sześciolatków pierwszy dzień w szkole to prawdziwy kamień milowy – tłumaczy Anna Krzywanek.

Niektórym dzieciom jest jednak trochę łatwiej przyzwyczaić się do nowej sytuacji. Są to sześciolatki, które mają już w szkole rodzeństwo. – Moja Ninka bardzo chętnie poszła do szkoły, bo wiedziała, że chodzi do niej też jej brat – opowiada Karolina Filewicz. Jak przyznaje Maria Pasenkiewicz, jej synek był już wcześniej zaznajomiony ze szkołą, dzięki czemu rozpoczęcie nauki w placówce nie jest dla niego czymś nowym. – W szkole jest fajnie – dodaje Kazio Pasenkiewicz, sześcioletni pierwszoklasista.

– Rozpoczęcie roku bardzo mnie uspokoiło. Jestem pewna, że mojemu dziecku będzie tu dobrze – przyznaje Joanna de Nowina-Krowicki, mama sześcioletniego Jeremiego.

– Szkoła mi się podoba, poza tym będę siedziała w pierwszej ławce – cieszy się sześcioletnia Hania, uczennica Szkoły Podstawowej nr 1.

LEKCJA NIE MUSI TRWAĆ 45 MINUT

SZEŚĆ LAT TO WŁAŚCIWY WIEK ROZPOCZYNANIA NAUKI – przekonywała wczoraj minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska. Przypomniała, że tak zostały zmienione przepisy, aby nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej, czyli klas I-III szkół podstawowych, mieli większą swobodę pracy z uczniami.

– Chodzi o to, by pozwolić uczniom na tak długą aklimatyzację w szkole, jaka jest im potrzebna. Lekcja też nie musi trwać 45 minut, tylko tyle, ile jest potrzebne, ile „nauczycielowi w duszy zagra” – powiedziała Kluzik-Rostkowska.

Dodała, że kompetencje dzieci będą teraz sprawdzane dopiero na zakończenie nauki w trzeciej klasie, a nie już na zakończenie klasy pierwszej.

– Zadajemy sobie sprawę, że mamy do czynienia z różnymi grupami dzieci, różnie przygotowanymi do szkoły. One potrzebują różnych okresów aklimatyzacji, różnego tempa pracy – powiedziała minister. Kluzik-Rostkowska przypomniała też, że uczniowie rozpoczynający naukę w I klasach szkoły podstawowej otrzymają bezpłatny podręcznik. – Mam nadzieję, że rodzice uczniów rozpoczynających w tym roku naukę cieszą się, że nie poniosą z tego tytułu kosztów – zaznaczyła.

Poinformowała, że przygotowany na zlecenie MEN „Nasz elementarz” dla pierwszaków od ubiegłego tygodnia jest już w szkołach. – Mam przeświadczenie, że jest to najbardziej skonsultowana książka świata; każdy nauczyciel przedmiotu mógł zgłosić swoje uwagi – dodała.

JAKIE KOSZTY? Mówiąc o kosztach ponoszonych przez rodziców w związku z edukacją dzieci, minister edukacji poinformowała, że ubezpieczenie dzieci nie jest obowiązkowe oraz że rodzice nie muszą ponosić opłat z tytułu funkcjonowania w szkole dziennika elektronicznego.

UZNAŁAM SZKOLNICTWO ZAWODOWE ZA PIERWSZORZĘDNIE WAŻNE – powiedziała z kolei Joanna Kluzik-Rostkowska podczas inauguracji roku szkolnego w Zespole Szkół Technicznych w Mikołowie. Nowy rok szkolny 2014/2015 MEN ogłosiło „Rokiem szkoły zawodowców”.

Kluzik-Rostkowska podkreśliła w poniedziałek w Mikołowie (Śląskie), że zdecydowała się poświęcić ten rok szkolnictwu zawodowemu, gdyż ma „głębokie przeświadczenie”, że jest to ta dziedzina szkolnictwa, którą trzeba wzmocnić.

Zapewniła, że jeszcze we wrześniu zostanie przedstawiony pakiet z propozycjami i pomysłami dla szkół. – Unia Europejska też tak uważa, więc mam nadzieję, że będziemy mieli wystarczająco duże środki na to, żeby szkolnictwu zawodowemu pomóc – powiedziała Kluzik-Rostkowska.

Wskazała, że ma na myśli m.in. zasadnicze szkoły zawodowe, technika. Szefowa resortu edukacji zastrzegła, że jeszcze nie wie, jakie pieniądze będą przeznaczone na szkolnictwo zawodowe w nowej perspektywie unijnej.

(PAP)

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski