MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Naśladowcy cesarza Barbarossy

Dawid Golik
Lato 1941. Niemieccy żołnierze w zdobytej wsi białoruskiej
Lato 1941. Niemieccy żołnierze w zdobytej wsi białoruskiej fot. archiwum
Niemcy - Rosja. Legenda o Barbarossie bardzo mocno utkwiła w pamięci Adolfa Hitlera. Kiedy w 1940 r. wódz III Rzeszy zdecydował się na uderzenie na Związek Sowiecki, to właśnie przydomek cesarza stał się kryptonimem niespotykanej dotąd w świecie operacji militarnej. Krakowski Oddział IPN i „Dziennik Polski” przypominają.

Jedną z najbardziej rozpowszechnionych legend w Niemczech przełomu XIX i XX wieku była opowieść o cesarzu Fryderyku I, średniowiecznym władcy, który siłą oręża zgniótł swoich przeciwników, a następnie, jako głowa chrześcijańskiej Europy, zainicjował III krucjatę. W myśl legendy, zapisanej m.in. przez braci Grimm, Fryderyk zwany Barbarossą (Rudobrodym) pokonał niewiernych, zdobył Jerozolimę i następnie powrócił do Niemiec, by w jednej z jaskiń górskich oczekiwać w uśpieniu na moment, w którym jego miecz ponownie będzie potrzebny.

Wydaje się, że opowieść o Barbarossie, która zyskała w Niemczech rangę narodowego mitu, bardzo mocno utkwiła w pamięci Adolfa Hitlera. Kiedy w 1940 r. wódz III Rzeszy zdecydował się na uderzenie na Związek Sowiecki, to właśnie przydomek cesarza stał się kryptonimem niespotykanej dotąd w świecie operacji militarnej, która miała stanowić ukoronowanie Blitzkriegu, czyli niemieckiej wojny błyskawicznej.

W cieniu „wielkiej wojny”

Relacje niemiecko-rosyjskie w pierwszej połowie dwudziestego stulecia nie były najlepsze. Już w latach I wojny światowej Niemcy i Rosjanie stanęli po dwóch stronach barykady, i to właśnie potęga militarna Prus zatrzymała w 1914 r. carski „walec parowy” i uratowała Austro-Węgry przed szybką klęską na froncie wschodnim. Bitwy pod Tannenbergiem i Gorlicami, a następnie zwycięska kampania na Wołyniu osłabiły autorytet cara, a podsycane także przez niemieckich wysłanników negatywne nastroje społeczne doprowadziły w końcu do rewolucji. Podpisany w marcu 1918 r. traktat brzeski, poprzedzony kilkumiesięcznym zawieszeniem broni, ostatecznie wyeliminował Rosję z wojny.

Paradoksalnie ani bolszewicka już Rosja, ani też Niemcy nie wyszły z wielkiej wojny zwycięsko. Dla kierowanego przez Lenina ruchu komunistycznego koniec zmagań frontowych oznaczał jednak dobry moment do tego, by rewolucją objąć cały świat. We wszystkich krajach Europy wybuchały rozruchy i zamieszki, podczas których ścierali się ze sobą zwolennicy różnych ideologii. Upadały rządy, zmieniały się systemy polityczne i ustroje, powstawały nowe państwa. Rzesze niezadowolonych i zagubionych przyjmowały za swoje myśli Marksa i Engelsa, a Armia Czerwona w myśl słów marszałka Tucha-czewskiego, miała „po trupie Polski przejść do Europy”.

Niemcy już w listopadzie 1918 r. objął rewolucyjny chaos, a radykalne nastroje społeczeństwa zręcznie wykorzystywał marksistowski Związek Sparta-kusa, przekształcony niebawem w Komunistyczną Partię Niemiec. I mimo że Armia Czerwona nie nadeszła, a wystąpienia komunistów nie „podpaliły całych Niemiec”, to wydarzenia te stały się fundamentem powtarzanego przez lata powiedzenia o „ciosie w plecy”, który rewolucja zadała walczącym jeszcze w tym czasie żołnierzom frontowym. Żołnierzom, którzy po podpisaniu rozejmu wracali do swoich rodzinnych miast, zasilali szeregi walczącej z rewolucjonistami policji lub też tworzyli paramilitarne korpusy ochotnicze (Freikorpsy). Żołnierzom, którzy niebawem współtworzyć mieli ruch narodowosocja-listyczny.

Szorstka nieagresja

Tak dla Republiki Weimarskiej, jak i późniejszej III Rzeszy, państwo bolszewickie funkcjonujące od 1922 r. jako Związek Socjalistycznych Republik Sowieckich (ZSRS), nie mogło uchodzić za sojusznika. Mimo że obydwa kraje kilka kwestii łączyło: zarówno Niemcy, jak i Sowieci postrzegali siebie jako ofiary powojennej zmowy Wielkiej Brytanii i Francji, jednoznacznie negatywnie odnosili się też do istnienia niepodległej Polski - czyli, jak twierdził Wiaczes-ław Mołotow, „pokracznego bękarta traktatu wersalskiego”. Jednakże zbliżenie między obydwoma państwami mogło nastąpić tylko tam, gdzie oznaczało to obopólne korzyści.

Przykładem tego był układ z Rapallo, dzięki któremu bolszewicki kraj został wyrwany z izolacji i z czasem zaakceptowany jako pełnoprawny członek wspólnoty międzynarodowej. W konsekwencji układu nastąpiły także tajne porozumienia wojskowe, dzięki którym Sowieci zyskali nowe technologie, a Niemcy otrzymali w zamian możliwość korzystania z sowieckich poligonów.

Kiedy w 1933 r. władze w Niemczech przejęła partia nazistowska (NSDAP), obowiązującymi stały się głoszone przez nią od ponad dekady hasła rewizjonistyczne, antysemickie oraz właśnie antykomunistyczne. Hitler i jego współpracownicy pogardzali ZSRS i jego słowiańskimi mieszkańcami, a jednocześnie postrzegali komunizm jako realne zagrożenie, zdając sobie sprawę z tego, że z natury system ten dąży do dalszej ekspansji. Stąd też reakcją na prowadzoną przez Józefa Stalina rozbudowę sił zbrojnych i modernizację armii było powołanie do życia w 1936 r. Paktu Antykominternowskiego - układu podpisanego początkowo między Niemcami a Japonią, do którego niebawem dołączyły też inne państwa, m.in. Włochy, Węgry, Hiszpania oraz Finlandia. Pakt ten zakładał współpracę na polu zwalczania komórek sterowanej przez Moskwę Międzynarodówki Komunistycznej (Kominternu) oraz zobowiązywał sygnatariuszy do neutralności w przypadku wojny jednego z państw układu z ZSRS. Pakt stał się niebawem podstawą do stworzenia koalicji, która w latach II wojny światowej wspierała III Rzeszę.

Mimo ideologicznej wrogości zarówno Hitlera, jak i Stalina cechował polityczny pragmatyzm. Pierwszy szykując się do wojny z Polską i licząc się z reakcją Francji i Wielkiej Brytanii, dążył do zneutralizowania ZSRS. Drugi z kolei zdając sobie sprawę z rosnącej potęgi III Rzeszy robił wszystko, by odsunąć w czasie nieuniknioną w jego mniemaniu konfrontację z Hitlerem, a tymczasem jak najmniejszym kosztem zyskać terytoria na zachodzie. W ten sposób dwa wrogie sobie państwa totalitarne zawarły w sierpniu 1939 r. układ o nieagresji, który przeszedł do historii jako pakt Ribbentrop-Mołotow.

Nieudany Blitzkrieg
Rozbiór Polski w październiku 1939 r., a następnie podział wpływów w Europie Środkowej nie oznaczał jednak trwałego pokoju między dwoma potęgami. Stalin, chociaż zagarnął państwa nadbałtyckie, część Finlandii a także Besarabię i Bukowinę, dążył do rozciągnięcia swoich wpływów na cieśniny bałtyckie i Morze Czarne. Nie był też formalnym sojusznikiem III Rzeszy, więc w każdej chwili mógł sprzymierzyć się z wrogami Hitlera. Zresztą sami sowieccy planiści brali w tym czasie pod uwagę możliwość rozpoczęcia wojny z Niemcami - bądź to w formie ofensywy w kierunku Polski, bądź wojny obronnej na linii budowanych w pośpiechu umocnień nadgranicznych (tzw. linii Mołotowa).

Szybciej do wojny przygotowani byli jednak Niemcy. Plan ataku na ZSRS był gotowy już w grudniu 1940 r., a więc w chwili, kiedy Francja była podbita, a Wielka Brytania niezdolna do prowadzenia jakichkolwiek większych działań ofensywnych. Na zachodzie miał więc Hitler zapewniony spokój, stąd też nie zamierzał układać się ze Stalinem, ani też przy pomocy wojska korygować strefy wpływów obydwu państw.

Wódz III Rzeszy chciał w błyskawicznej kampanii całkowicie rozbić Armię Czerwoną i doprowadzić do załamania się Kraju Rad, który po potężnym ciosie trzech Grup Armii („Północ” nacierająca w stronę Leningradu, „Środek” w stronę Moskwy i „Południe” w stronę Wołgi) miał ulec wewnętrznemu rozpadowi. W tym celu zgromadzono nad granicą z Sowietami niespotykaną w historii siłę uderzeniową liczącą ponad 4,7 mln żołnierzy, która miażdżyć miała na swojej drodze każdy opór. I choć nominalnie liczebność Armii Czerwonej była w tym czasie większa, to jednak doświadczenie bojowe i dyscyplina Wehrmachtu w znacznym stopniu różnice te niwelowały.

Pierwotną datę ataku wyznaczono na 15 maja 1941 r., jednakże w związku z potrzebą interwencji wojsk niemieckich na Bałkanach, zdecydowano się ją przełożyć na 22 czerwca 1941 r. Tego dnia o godzinie 3.15 ruszyły do walki główne siły niemieckie, naprzeciw których znalazły się nieprzygotowane i oszołomione atakiem oddziały sowieckie.

Zaskoczenie było całkowite - skoro w niemiecką ofensywę nie wierzył sam Stalin, to z zasady nie mogli w nią wierzyć także niżsi rangą dowódcy. Mimo że wywiad dostarczał danych o potężnej koncentracji wojsk pancernych, a o zamiarach Hitlera ostrzegali „generalissimusa” m.in. Anglicy, czerpiąc swe informacje z raportów Związku Walki Zbrojnej.

Początek końca

Klęska ZSRS wydawała się nieunikniona. Już po pierwszych tygodniach walk zajęta została Litwa i Łotwa, duża część Białorusi oraz zachodnia Ukraina. W następnych miesiącach padały kolejne twierdze, a z powierzchni ziemi znikały całe armie. W grudniu 1941 r. Wehrmacht stał na przedmieściach ewakuowanej w panice Moskwy, a bezpowrotne straty Armii Czerwonej osiągnęły dramatyczną liczbę ponad 3 mln żołnierzy. Nadeszła już jednak ostra rosyjska zima, wydłużały się niemieckie szlaki zaopatrzeniowe, działania straciły pierwotny impet, a straty Niemców i ich sprzymierzeńców także rosły. I choć wieże Kremla majaczyły na horyzoncie i wydawały się być na wyciągnięcie ręki, to ofensywa się zatrzymała. Komunistyczny kolos przetrwał i powoli przygotowywał się do zdecydowanej kontrakcji.

Nie wiadomo, czy Hitler wiedział o tym, że legenda o Barba-rossie, choć chwytliwa i działająca na wyobraźnię, nie miała wiele wspólnego z rzeczywistością. Cesarz Fryderyk marząc o zdobyciu Jerozolimy nigdy do niej nie dotarł. Utonął w rzece Salef w południowej Turcji i jest jedynym z wielkich władców średniowiecza, który do tej pory nie ma własnego grobu. Jego krucjata zakończyła się niepowodzeniem i klęską, tak jak wyprawa nazistów z 1941 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski