MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Narodowe żubry

Redakcja
Polska przejezdna – pod tym hasłem PO ma wygrać kolejne wybory. Wyobraźnia zadziałała im po otwarciu niedokończonej A2. Stary patent: wziąć na siebie splendor, jeśli tylko w kraju coś się uda, choćby jedna autostrada i niechby prowizorka.

Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI

Ministrowie się chwalą nową drogą, jadąc z Poznania dziękują sobie nawzajem na twitterze. Tysiące użytkowników mają zapamiętać "sukcesy” władzy. Chociaż z innymi autostradami nie wyszło, a z tej jeszcze nie ma zjazdów, samopochwała działa. Byle zdążyć przed wyborami powiedzieć do kamery: "to ja”.

1929 r., Białowieża, zwożą kilka ostatnich żubrów pozbieranych z Polski. Cel jasny: ocalić je od wyginięcia. Robota na wiele lat: żubr ma pilnować pamięci o prastarej piastowskiej puszczy; bez żubra Polska będzie, ale nie taka sama. Zmieniają się rządy, umiera marszałek Piłsudski, wybucha wojna, w Jałcie tną na pół puszczę, tak, że ledwie ostały się nam żubry. Stalin, "Solidarność”, Trzecia Rzeczpospolita, do żadnych wyborów nikomu się nie spieszyło, nie było unijnego centa, ale zawsze znalazł się ktoś, kto o żubry zadbał. Dzisiaj jest ich na świecie ponad 4000, w samej puszczy kilkaset – ledwie las może je wyżywić. Kto zasłużył na pochwałę na twiterze? Prof. Władysław Szafer? Minister środowiska? A może dyrektor parku narodowego? Albo młody weterynarz z Lublina, który dostał robotę w parku i nie ma pieniędzy na kolejny kurs weterynaryjny, który pomógłby mu pielęgnować żubry. Opowiadam żubrzą historię z zapałem. – I cóż z tego? – pyta spotkany w samolocie do Brukseli znajomy poseł. – Chcesz powiedzieć, że historii nie pchają indywidualności, że pracowali na to "wszyscy” Polacy?

Opowieść z puszczy jest jak puenta do idei poszukiwania dobra wspólnego ze spotkania w ramach projektu "dziedziniec pogan” biskupa Grzegorza Rysia. Poczytał on politykom w Collegium Maius wstęp do konstytucji. Na okrągło odpowiadali, jak rozumieją w jego świetle troskę o wspólną sprawę. Jak tu mówić o wspólnym, skoro wszystko podzielone pomiędzy partie: pieniądze z budżetu, stanowiska i sukcesy, nawet traumy podzielone. Prezes PiS chce podzielić się jeszcze z PO programami w telewizji. Pamięć o Smoleńsku pisowska, autostrada PO, sukces Euro także, i w domu ma być tak: stryjek platformiany, a babcia pisówka. Tylko Ryszard Terlecki powiedział dosadniej; coś w stylu: "nie ma »nas«, jesteśmy »my« i »wy«”. Gdyby nie biskup, to byśmy i do tej konstytucji wspólnie nie zaglądnęli w Krakowie. Żeby coś się jeszcze wspólnego posklejało, zamiast opuszczać ręce w rezygnacji, trzeba nam jeszcze raz wspólnie pohodować żubry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski