MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najtrudniejszy mecz z trzech ostatnich

BOCH
Arkadiusz Głowacki przewiduje, że mecz z ŁKS-em będzie najtrudniejszym z trzech ostatnich w lidze Fot. Michał Klag
Arkadiusz Głowacki przewiduje, że mecz z ŁKS-em będzie najtrudniejszym z trzech ostatnich w lidze Fot. Michał Klag
Dziesiąty sezon jest Pan w tym klubie, a taka sytuacja zdarza się pierwszy raz: trzy kolejki do końca, a nic dla Wisły nie jest jasne, do ostatniego meczu będzie musiała się bić o mistrzostwo Polski.

Arkadiusz Głowacki przewiduje, że mecz z ŁKS-em będzie najtrudniejszym z trzech ostatnich w lidze Fot. Michał Klag

ROZMOWA Z ARKADIUSZEM GŁOWACKIM. - Od dłuższego czasu wyjazdy są dla nas większym wyzwaniem, niż spotkania u siebie - przyznaje przed niedzielną grą z ŁKS-em w Łodzi kapitan Wisły.

- Bywało też tak, że nie musieliśmy się bić, bo mieliśmy ósme miejsce.
Ale wtedy trzy kolejki przed końcem też było prawie wszystko dla Was jasne.
- Zawsze, niezależnie od tego, czy było dziesięć, czy piętnaście kolejek do końca, podchodziliśmy do meczów z nastawieniem, że musimy wygrać, bo wiemy, że w naszym klubie zwycięstwa są mile widziane, a wręcz konieczne. W tej chwili sytuacja zmieniła się o tyle, że mamy tylko jeden punkt przewagi (nad Lechem i Legią) i do końca będzie wielką niewiadomą, kto zdobędzie tych punktów najwięcej.
Dla kibiców to wspaniała sprawa, że tak blisko końca sezonu trzy drużyny mają szansę na tytuł. Dla Pana, tak doświadczonego piłkarza, to jednak coś nowego...
- To jest dla mnie nowa sytuacja, ale też nie jest na tyle niespodzianką, by nie być w stanie sobie z nią poradzić. Skupiam się na tym, by do każdego kolejnego meczu przystępować maksymalnie skoncentrowanym, i starać się go wygrać. Tak jest łatwiej realizować założone cele.
Zatrzymajmy się przy najbliższym meczu. Nie sądzi Pan, że z piłkarzy ŁKS-u, po wygraniu z Górnikiem i chyba zagwarantowaniu sobie utrzymania, mogło ujść powietrze?
- Ja myślę, że nie. W ŁKS-ie jest teraz generalnie trudna sytuacja; zawodnicy, którzy są w tym klubie myślą o tym, hmmm, żeby zmienić otoczenie, więc będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Nie oczekuję taryfy ulgowej ze strony ŁKS-u. Oczekuję raczej tego, że ta drużyna będzie bardziej zmobilizowana, przyjeżdża w końcu do niej mistrz Polski.
Tomasz Hajto, Marcin Adamski, Bogusław Wyparło - te mocne osobowości, są gwarantami mobilizacji?
- Myślę, że cała drużyna ŁKS-u zdaje sobie sprawę z tego, z kim gra ten mecz. Rzeczywiście, są tam osoby doświadczone, które z niejednego pieca jadły chleb. Dla nich nie są w tym momencie najważniejsze finanse, czy premia za mecz, ale chęć pokazania sobie i innym, że mogą grać - i to grać bardzo dobrze - przeciwko mistrzowi Polski. Dlatego myślę, że będzie to dla nas bardzo trudny mecz. Może być najtrudniejszym z tych trzech, które pozostały do końca sezonu.
Prowadzi Pan na własną rękę rozpoznanie przeciwnika? Wie Pan, na przykład, jaki jest koronny zwód ełkaesiaka Rafała Kujawy?
- Nie, raczej czegoś takiego nie robię. Dzień przed meczem mamy odprawę na temat przeciwnika, stałych fragmentów, silnych i słabych stron. Oczywiście, jeśli jakiś zawodnik się wyróżnia, to trenerzy to wskazują, ale jakichś szczegółowych analiz odnośnie jego gry nie ma.
Ma Pan świetną osobistą statystykę meczów z ŁKS-em: w 12 meczach 9 zwycięstw i 3 remisy.
- Ja tego aż tak szczegółowo nie śledzę, zdaje się, że jakąś bramkę ŁKS-owi strzeliłem. Teraz niech będzie dziesiąte zwycięstwo - i będzie pięknie.
Ale to mecz wyjazdowy. A w tym sezonie z 13 takich Wisła wygrała ledwie cztery. Proszę powiedzieć, bo ja tego nie rozumiem: dlaczego na obcych boiskach nie da się grać tak odważnie jak u siebie? I dlaczego Wisła, które to umiała, w tym sezonie się tego wyzbyła?
- Nie wiem, ja nie potrafię odpowiedzieć sobie, dlaczego tak jest. Wiemy, że od dłuższego czasu wyjazdy są dla nas większym wyzwaniem, niż mecze u siebie - czy to z mocniejszymi, czy ze słabszymi przeciwnikami. U siebie potrafimy dominować od początku, z reguły tak właśnie jest. Na wyjazdach też staramy się to robić, są mecze, w których dobrze nam to wychodzi - ostatni taki mecz, w którym udało nam się zdominować przciwnika od początku był w Gdyni z Arką - niestety, w spotkaniu z Piastem w Gliwicach, w sumie niezłym w naszym wykonaniu, musieliśmy "gonić" wynik i skończyło się tylko remisem.
Nie ma Pan obaw związanych z tym, że zostało tylko czterech obrońców w kadrze zespołu? No, dorzućmy jeszcze piątego - Juniora Diaza, który też może grać w obronie.
- Ja nie chcę się nad tym zastanawiać. Jeśli coś by się wydarzyło, a miejmy nadzieję, że się nie wydarzy, to wtedy trener podjemie taką decyzję, jak w meczu z Legią, kiedy to Junior został przesunięty do defensywy (gdy boisko opuścił kontuzjowany Marcelo - przyp. boch). Ale trzeba myśleć pozytywnie.
Pan pozytywnym przykładem może być dla Marcina Baszczyńskiego. Jako piłkarz, który doświadczył wielu urazów, może Pan szczerze powiedzieć: "Stary, po poważnej kontuzji można grać dobrze w piłkę".
- Pewnie, że tak, to chyba oczywiste. Rozmawiamy z Marcinem dość często. I jeśli Marcin prześledzi moją przygodę z piłką, to będzie miał odpowiedź na swoje wszystkie znaki zapytania. Z większości trudnych przypadków można wyjść, można się dobrze przygotować na nowo do gry. I wiem, że tak będzie w przypadku Marcina.
Rozmawiał Tomasz Bochenek

Bez Boguskiego i Cantoro?

Mało prawdopodobne, by w niedzielnym meczu z ŁKS-em w Łodzi (początek o godz. 17) zagrali Rafał Boguski i Mauro Cantoro. Obaj wiślacy są kontuzjowani. Boguski z powodu skręcenia stawu skokowego nie trenuje od początku tygodnia, Cantoro - mający problem z przyczepem mięśnia brzucha - wczoraj ćwiczył indywidualnie. Na zajęciach drużyny zabrakło Arkadiusza Głowackiego, on też ma kłopot mięśniowy, ale jego występ w meczu z ŁKS-em nie jest zagrożony.
(BOCH)

Zwycięstwo po strajku

Poprzedni tydzień w łódzkim klubie zaczął się od strajku piłkarzy i złożenia dymisji przez trenera Grzegorza Wesołowskiego. Zakończył - zwycięstwem 2-0 nad Górnikiem Zabrze. Po tej wygranej ełkaesiacy mogą być już pewni utrzymania w ekstraklasie. Piłkarze zaprotestowali z powodu zaległości w wypłatach, nie wychodząc na poniedziałkowy trening. Alarm został odwołany następnego dnia, wraz z pojawieniem się w ŁKS-ie nowego udziałowca - Grzegorza Klejmana. Za 49,5 proc. udziałów spółki, należących dotyczczas od Algimantasa Breikstasa, zapłacił podobno 2 mln złotych. Zobowiązał się, że na konto spółki przekaże kolejne 600 tys. Klejman zapewnił także, że jeśli będzie trzeba - sam wyłoży 100 tys. zł za występ Tomasza Hajty w meczu z Górnikiem (obrońca rozstał się z zabrzańskim klubem w zimie, a odchodząc zobowiązał się, że nie zagra w wiosennym meczu przeciwko Górnikowi). ŁKS w tym wygranym spotkaniu poprowadził trener Wesołowski, bo wycofał rezygnację. W spotkaniu z Wisłą w składzie ełkaesiaków zabraknie kontuzjowanych - napastnika Adama Czerkasa oraz pomocnika Piotra Świerczewskiego. W jesiennym meczu przy Reymonta ŁKS zdołał wywalczyć bezbramkowy remis, dzięki znakomitej grze bramkarza Bogusława Wyparły.
(BOCH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski