Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagrobki dziecięce

Redakcja
Pojawiły się już w dobie renesansu. Nie było ich wiele, jednakże stanowią pewną osobliwość polskiego Odrodzenia. Tego rodzaju pomniki tłumaczą się tą samą atmosferą i analogicznymi inspiracjami natury uczuciowej, jakie towarzyszyły Janowi Kochanowskiemu, autorowi słynnych "Trenów". To przecież mistrz Jan z Czarnolasu pisał o swojej ukochanej Urszulce: Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim. Postać dziecięcą wyobrażano w uśpieniu, by znowu odwołać się do Kochanowskiego: Ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany. Nasze pomniki zmarłych przedstawiają zazwyczaj nagie, podobne do puttów, śpiące dzieci. Wczesnym tego rodzaju nagrobkiem jest pomnik Ludwika Mikołaja Szydłowieckiego w kolegiacie opatowskiej (1525). Podobny motyw nagusieńkiego dziecięcia wystąpił w powszechnie znanym pomniku nagrobnym trzech Janów Tarnowskich w Tarnowie oraz w nagrobku Zygmunta Szydłowieckiego (1530) we wspomnianej wyżej kolegiacie opatowskiej. Do samoistnych nagrobków należy pomnik Rafała Ocieskiego (1547) na krużgankach u krakowskich dominikanów czy pełen liryki pomnik Kasi Pileckiej (około 1559) w kościele parafialnym w Pilicy.

Michał Rożek

Polskie cmentarze pełne są pomników przedwcześnie zgasłych dzieci, których opłakiwali rodzice, rodzeństwo i krewni

Silnie z atmosferą "Trenów" łączą się nagrobki rodziców ze spoczywającymi wraz z nimi dziećmi. Z roku 1571 pochodzi znajdujący się w katedrze warszawskiej pomnik Łukasza Nagórskiego z synkiem Stanisławem. Już po roku 1580 powstał pomnik Jana Grota z synkiem w kościele krakowskich dominikanów, o niezwykłej płynności formalnej, pełen liryzmu i nastroju, także przywodzący w pamięci "Treny" Kochanowskiego.
Polskie cmentarze pełne są samoistnych pomników przedwcześnie zgasłych dzieci, których opłakiwali rodzice, rodzeństwo i krewni. Specjalne kwatery dziecięce rezerwowały cmentarze. Do dzisiejszego dnia zachowała się taka na cmentarzu Rakowickim. Nas jednak zainteresuje pomniczek nagrobny zlokalizowany poza kwaterą dziecięcą. To pomnik Ludki Królikowskiej, znajdujący się w pobliżu cmentarnej kaplicy, pomiędzy grobowcem rodziny de Laveaux a pomnikiem powstańców z 1863 roku. Przypomina formą katafalk z postacią leżącego dziecka. Na jego dłuższym boku dostrzegamy inskrypcję: Ludce Królikowskiej zgasłej wdrugim roku życia d. 7 sierpnia 1863 przywysadzaniu domu przyul. Teatralnej, nieutulonawżalu babka JoannaKrajewska poświęca tę pamiątkę.
Ten dziecięcy nagrobek zawsze zwracał uwagę przechodniów, którzy kładli tutaj wiązankę kwiecia lub palili świece. Tak pozostało do dzisiaj. Krakowianie pamiętają o tej dziewuszce, tak tragicznie zmarłej, aczkolwiek mało wiedzą o okolicznościach towarzyszących jej śmierci. Zresztą odwołajmy się do przeszłości, oddając głos świadkom tych tragicznych wydarzeń.
Pogrzeb Ludki, w sierpniu 1863 roku, stał się niezwykłą demonstracją patriotycznych uczuć. Otóż w wyniku wybuchu tajnej prochowni, umieszczonej w kamienicy, należącej do Anny Kronesówny, znajdującej się w narożu ulic Jagiellońskiej (wtedy zwanej Teatralną) i Szewskiej zginęło 7 sierpnia pięć osób: dwuletnia Ludwika (Ludka) Królikowska, córeczka znanego wówczas aktora Karola Królikowskiego, ponadto Julia i Barbara Janowskie, służąca Marianna Wiatrowiczówna i Ludwik Zborowski, pomocnik jubilera. Zraniona została babka Ludki, Joanna Krajewska.
O tym straszliwym wypadku informował "Czas" (nr 179 i 180) z roku 1863. Również o krakowskiej tajnej fabryce amunicji głośno było w ogarniętej powstaniem Warszawie. "Varšavskij Dnewnik" zamieścił artykuł o tej wytwórni potajemnie pracującej dla powstańców styczniowych. Sprawa była tak głośna, że jeszcze w roku 1878 Aleksander Nowowlecki w dziełku pt. "Wykaz ulic, placów, kościołów i domów miasta Krakowa i Podgórza" tak opisywał narożny dom u zbiegu ulic Teatralnej i Szewskiej: Wdomu tym stał się smutny wypadek, albowiem dnia 7 sierpnia 1863 roku ogodzinie trzy kwadranse na4 popołudniu, przez zajęcie się naIpiętrze odprzecznicy prochu, zktórego potajemnie wyrabiano ładunki dla powstańców, część domu wyleciała wpowietrze, przyczem 5 osób utraciło życie. Należy tutaj przypomnieć, że obecnie dom ten nosi liczbę orientacyjną - ul. Szewska 11.
Przez długie jeszcze lata krakowianie pamiętali nie tylko nieszczęśliwy i tragiczny wypadek, lecz także pogrzeb ofiar tego zdarzenia. Po latach Maria Estreicherówna w książce pt. "Życie towarzyskie i obyczajowe Krakowa w latach 1848-1863" pisała: Rok 1863 przyniósł nowy szereg pogrzebowych manifestacji, gdy chowano poległych. Również manifestacyjnym był pogrzeb ofiar wybuchu prochu przy____fabrykacji nabojów (...) wdomu Anny Kronesówny przyulicy Szewskiej. Zginęły wtedy dwie siostry aktora Janowskiego, córeczka jego kolegi Królikowskiego ichłopak odjubilera. Ambroży Grabowski pisze docórki, że był to najuroczystszy pogrzeb wciągu 66 lat jego pobytu wKrakowie. Floriańska, Szpitalna, Plantacje, Lubicz, ulica docmentarza wiodąca (widocznie dzisiejsza Rakowicka), była to jednamasa kilkunastu tysięcy ludzi, anacmentarz nie możnasię było docisnąć. Młodzież niosła trumny dziewic, okryte kwiatami.
Wszystkich z honorami pogrzebano w kwaterze R., przy samej niemal kaplicy. Niebawem ta właśnie kwatera przeznaczona zostanie w całości dla weteranów powstań z roku 1831 i 1863. W cmentarnych księgach określano ją zawsze jako kwaterę "R Polonia". Niewykluczone, że literę "R" należy odczytać jako łaciński skrót od słowa "Resurgere" - co oznacza zmartwychwstać. Niestety, po latach mogiły sióstr Janowskich, Marianny Wiatrowiczówny i Ludwika Zborowskiego przepadły. Przekopano je i ustąpiły miejsca nowym grobom.
Pozostał jednak nagrobek dziewczynki - Ludki Królikowskiej - przypominając do naszych dni przechodniom zmierzającym do grobów swoich bliskich, o tragicznych wydarzeniach w Krakowie z sierpnia roku 1863. Za twórcę tej lirycznej rzeźby uchodzi znany krakowski artysta Parys Filippi (1836-1874), który po studiach w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie, kontynuował naukę w monachijskiej akademii. Do Krakowa powrócił jesienią roku 1859. Pracownię rzeźbiarską otworzył w starym refektarzu przy kościele Franciszkanów. To tutaj w murach franciszkańskiego klasztoru zrodził się - dziś już zapomniany - ruch tak zwanych Przedburzowców, młodych twórców, uczestniczących w niekończących się dyskusjach na tematy głównie polityczne, w tym także dotyczące przygotowań do powstania w Królestwie Polskim. Zatem i osoba domniemanego twórcy nagrobka Ludki Królikowskiej wiąże się z powstaniem styczniowym. W pracowni Filippiego gromadzili się m.in. Michał Bałucki, Kazimierz Chłędowski, Artur Grottger, Józef Szujski, Jan Matejko. Zebrania Przedburzowców odbywały się w latach 1859-1863. Pisał o tym - po latach - znakomity komediopisarz i felietonista Michał Bałucki: Schodziliśmy się w____rzeźbiarskiej pracowni Filippiego, urządzonej ze starego refektarza oo. Franciszkanów. (...) Zajmujące były te zebrania; namłode umysły oddziaływała podniecająco ta olbrzymia pracownia sklepiona, napełnionaposągami, które zciemności wychylały się fantastycznie izdawały się brać udział w____nocnych posiedzeniach (...). Czytało się poezje zakazane wszkole; młode talenty zwierzały się kolegom ze swych prób młodzieńczych ipomysłów naprzyszłość. Wsercach było ciepło wtedy, awumysłach rozpalał się już ten ogień, który podniecony wroku 1861 prześladowaniami, miał wroku 1863 buchnąć gwałtownie i____ogarnąć większą część Polski.
To przypuszczalnie w tej pracowni powstała rzeźba wyobrażająca maleńką Ludkę Królikowską. To ona dla ludzi z kręgu Przedburzowców stała się symbolem, że w walce z zaborcą ślepy los nie wybiera, a bywa okrutny nawet wobec niewinnych, dwuletnich dzieci.
Pomnik Ludki Królikowskiej - po przeszło stu czterdziestu latach - przypomina o miejscu i roli Krakowa w narodowym powstaniu, w które oficjalnie miasto nie było zaangażowane. Jednak to właśnie w Krakowie produkowano broń, dawano i przygotowywano materialną pomoc dla powstańców. Tutaj przyjmowano uciekinierów i rannych. Werbowano też do powstania, o czym przypomina okolicznościowa tablica wmurowana w fasadę kamienicy przy ulicy Szpitalnej 7. Miejsce i rola Krakowa w powstaniu styczniowym była znaczna, aczkolwiek miasto należało do zaboru austriackiego i bezpośrednio w powstaniu nie wzięło udziału.
Maleńka dziewuszka - Ludka Królikowska - stała się z czasem wyrzutem sumienia zaborców, a jej postać nierozerwalnie związali krakowianie z powstaniem styczniowym. Wszak Moskal był zawsze dla nas największym wrogiem. Ludka stała się w Krakowie najmłodszą ofiarą powstania. Od roku 1863 krakowskie matki zawsze prowadziły tutaj swoje pociechy, aby te złożyły kwiecie, albo zapaliły świeczkę. Była to praktyczna lekcja historii i patriotyzmu. I zawsze - do dzisiaj - palą się przy tym dziewczęcym nagrobku świece, a matki i babki pokazują młodym ten niezwykły pomniczek. A pamięć o tragicznym losie Ludki nie ginie. I jak przed laty pisała Maria Konopnicka:
Groby, wy nasze! O____polskie groby!
Wy życia pełne mogiły!
Wy nie ołtarzem próżnej żałoby,
Lecz twierdzą siły.
Niezaprzeczalnym faktem jest, że odwiedzający cmentarz Rakowicki często zatrzymują się przy tym grobie, palą świece, kładą wiązankę kwiecia. Być może przyczyną jest magiczna moc sztuki, a także przemijający czas. I choć jest to pewnie nieracjonalne, w czasie przechadzki po naszej największej zabytkowej nekropolii warto zatrzymać się tutaj na chwilę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski