Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadal nie znamy przyczyn katastrofy, ale prawda zwycięży

Redakcja
Fot. Bartek Syta
Fot. Bartek Syta
ANDRZEJ DUDA, Polityk Prawa i Sprawiedliwości, były podsekretarz stanu w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego

Fot. Bartek Syta

- Trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej premier Donald Tusk spędzi w podróży do Nigerii. Co to może oznaczać?

- Ustalenie terminu wyjazdu w takim terminie to jednoznaczna deklaracja intencji. Donald Tusk nie chce być obecny w Polsce w czasie obchodów rocznicy tragedii smoleńskiej. Jednym z powodów takiej decyzji może być wydany w marcu przez stołeczny sąd nakaz wznowienia umorzonego wcześniej śledztwa ws. organizacji lotów do Smo-leńska. To postępowanie ma ścisły związek z ustaleniem odpowiedzialności osób cywilnych po polskiej stronie i dotyczy bezpośrednio najbliższego współpracownika Donalda Tuska - ministra Tomasza Arabskiego.

- Sugeruje Pan, że premier i minister Arabski są odpowiedzialni za to, co wydarzyło się 10 kwietnia w Smoleńsku?

- Widzę wyraźnie, że Donald Tusk opuszcza Polskę w takim dniu tylko po to, żeby pokazać, że nie chce być kojarzony z wydarzeniami 10 kwietnia. Dlaczego wykonuje taki unik? Nie wiem, jakiej treści, czyje zeznania znajdują się w aktach prokuratury, ale proszę pamiętać, że minister Arabski to bezpośredni podwładny Donalda Tuska. Tymczasem już w ubiegłym roku prokuratura kierowała do Donalda Tuska pismo z informacją o uchybieniach, których dopuścił się Arabski w toku przygotowania wizyt w Katyniu 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Dziwić tylko mogło, że następnie ta sama prokuratura umorzyła śledztwo. Nawet w raporcie tzw. komisji Jerzego Millera, a przede wszystkim wcześniej w raporcie NIK, pojawiły się sformułowania, że minister Arabski nie wywiązał się z obowiązków. Donald Tusk z pewnością ma świadomość swojej, co najmniej politycznej odpowiedzialności za wydarzenia z 10 kwietnia.

- Ale wczesnym rankiem premier złoży kwiaty pod pomnikiem poświęconym ofiarom katastrofy smoleńskiej.

- Niestety, gest uczczenia ofiar już teraz został zdeprecjonowany przez ostentacyjny wyjazd premiera za granicę.

- A nie przekonuje Pana fakt, że na uroczystościach w Smoleń-sku rząd będą reprezentować szef KPRM, ministrowie spraw wewnętrznych i obrony?

- Udział przedstawicieli rządu w uroczystościach na miejscu tragedii jest ważnym znakiem pamięci o jej ofiarach. Natomiast ustalenie przez szefa tego rządu terminu wyjazdu do Nigerii na dzień obchodów rocznicy tragedii narodowej może posłużyć za symbol stosunku Donalda Tuska do tego, co zdarzyło się 10 kwietnia w Smoleńsku.

- Premier przyznał, że termin wizyty został wybrany przez stronę nigeryjską i nie jest "najszczęśliwszy". W takim dniu obowiązkiem premiera jest być z narodem?

- Termin, zwłaszcza właśnie oficjalnej wizyty, jest zawsze przez strony drobiazgowo ustalany. To kwestia protokolarnych uzgodnień i premier z pewnością nie musiał go ustalić akurat na 10 kwietnia. Katastrofa rządowego samolotu 10 kwietnia stała się tragedią państwa polskiego i dlatego obowiązkiem premiera jest zadbanie o jej należyte upamiętnienie.

- Jak na dłoni widać, że wspólnych obchodów zorganizować się nie da. Może wyjście Donalda Tuska z konfrontacji jest czymś racjonalnym?

- Donald Tusk stwarza wrażenie, że państwo odcina się od obchodów rocznicy. To zachowanie niegodne premiera, szefa rządu. Partnerzy zagraniczni także muszą to dostrzegać.

- Obecność premiera na obchodach zapewne spowodowałaby gwizdy i wyzwiska zwolenników opozycji prawicowej. Zatem, co miał robić?

- Myślę, że premier najbardziej obawia się odpowiedzialności za to, co nastąpiło po tragedii, czyli niezrozumiałe prawnie i politycznie oddanie śledztwa w ręce Rosjan, sposób prowadzenia śledztwa, przyzwolenie na szarganie pamięci ofiar, postępowanie wobec ich rodzin i niemające nic wspólnego z elementarną, ludzką przyzwoitością wykorzystanie tragedii dla celów politycznych PO.

- Co Pan ma na myśli, mówiąc "przyzwoitość"?

- Donald Tusk instrumentalnie wykorzystał społeczne emocje, które zrodziła katastrofa i w tym sensie ponosi odpowiedzialność za głębokie podziały wśród Polaków.

- Platforma zarzuca PiS, że to Pana partia wykorzystuje katastrofę smoleńską do osiągania bieżących celów politycznych.

- Sprawa tragedii smoleńskiej jest kluczowym elementem strategii trwania przy władzy PO, która opiera się na budzeniu strachu Polaków przed rządami PiS i absurdalnym sugerowaniu wojny z Rosją. A nam zależy tylko na jednym. Chcemy, żeby rząd pomógł rzetelnie i uczciwie wyjaśnić przyczyny katastrofy, a nie powtarzał kłamstwa Anodiny i rosyjskiego MAK w tej sprawie. Kłamstwa, bo większość tez MAK została już dawno obalona. Co zrobił rząd wobec tych faktów? Nic, Donald Tusk cały czas podtrzymuje wartość raportu Millera, który powtarza tezy MAK. 10 kwietnia Zespół Parlamentarny ds. spraw Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M ma przedstawić cząstkowy raport poświęcony przebiegowi katastrofy, obejmujący nowe ustalenia w zakresie przygotowań do lotu i kwestii prawnych.

- Jakich nowych informacji możemy się spodziewać?

- Prace, które prowadzi zespół: m.in. analiza dokumentów, opinie i opracowania ekspertów stale poszerzają naszą wiedzę o tym, co wydarzyło się 10 kwietnia. Ta praca, zwłaszcza w kontekście opisanej przeze mnie postawy rządu, jest bezcenna. Proszę pamiętać, że państwo musi zrobić wszystko, by wyjaśnić przyczyny śmierci swojego prezydenta i elity. To, że polski rząd tego nie robi, jest tylko świadectwem postawy ludzi, którzy go tworzą, i wartości, jakim hołdują.

- Podpisuje się Pan pod wszystkimi tezami przedstawionymi w raportach pracy komisji?

- Informacje zaprezentowane w raportach tzw. zespołu parlamentarnego ministra Macierewicza to przede wszystkim opinie niezależnych, utytułowanych ekspertów. Mam tu na myśli m.in. profesora Wiesława Biniendę czy prof. Kazimierza Nowaczyka. To specjaliści o uznanej renomie międzynarodowej, pracujący za granicą, a więc niezależni od nacisków, jakie w kraju stosuje PO, także na uczelniach. Jakie są podstawy, żeby ich umiejętności i kompetencje kwestionować, jeżeli docenia je międzynarodowy świat naukowy, NASA czy firma Boeing? Dlatego nie odmawiam słuszności tych ekspertyz i przyjmuję je do wiadomości.
- A podpisuje się Pan pod teorią o wybuchu w skrzydle?

- Niczego nie jestem pewien i to się nie zmieni do momentu, kiedy wrak samolotu wróci do Polski i zostanie poddany szczegółowym oraz specjalistycznym badaniom laboratoryjnym. Proszę wybaczyć, ale każdy, kto ma choćby szczątkową wiedzę o badaniu przyczyn katastrof lotniczych, wie, że podstawową czynnością dowodową jest badanie wraku samolotu. Tego nie robi się na wolnym powietrzu, na lotnisku w Smoleńsku.

- A z tym trochę trudniej, bo wrak ciągle znajduje się w Rosji.

- Dlaczego tak się dzieje, warto pytać Donalda Tuska.

- Dlaczego Rosjanie nie chcą oddać Polsce wraku?

- Być może boją się, że przeprowadzone badania pokażą prawdziwe przyczyny katastrofy. W każdym razie, gdy słyszę z ust prokuratorów, że można dokonać badania wraku samolotu na płycie lotniska w Smoleńsku, to nie wiem, co mam sądzić o prowadzących śledztwo. Proszę pamiętać, że Rosjanie po prostu bezwzględnie dbają o rosyjskie interesy. Szkoda, że ci, co powinni, nie dbają o polskie.

- Sugeruje Pan, że odpowiedzialność ponosi Moskwa?

- A czy można to dziś wykluczyć? Nie możemy zapominać, że tupolew, którym leciała polska delegacja, został wyprodukowany w Rosji. Tam również był serwisowany i to niedługo przed tragedią. Oznacza to, że jeżeli podczas analizy wraku zostałaby wykryta jakakolwiek usterka techniczna lub wada, to wskazywałoby, że odpowiedzialność za tragedię smoleńską ponosi strona rosyjska jako producent i serwisant samolotu. Prof. Nowaczyk nie wykluczył, że przyczyną katastrofy mógł być wybuch oparów paliwa spowodowany zaiskrzeniem któregoś z urządzeń. Warto przypomnieć, że po katastrofach na Okęciu i w Lesie Kabackim Rosjanie robili wszystko, aby nie dopuścić do ustalenia rzeczywistych przyczyn tamtych tragedii. Tylko upór i odwaga polskich ekspertów oraz fakt, że oba wraki samolotów były w polskiej dyspozycji, pozwoliły ustalić, że wystąpiły usterki techniczne zawinione przez producenta, a więc ZSRR.

- Dlaczego nie zabezpieczono szczątków samolotu, mimo że od początku były wątpliwości co do przyczyn katastrofy?

- To bardzo ważne pytania, na które powinni odpowiedzieć premier Donald Tusk i minister Radosław Sikorski.

- Jakich obliczeń, badań nie wykonały komisje Millera i MAK?

- Trafniej byłoby zapytać, jakie badania te komisje wykonały. Analizy komisji Millera nie zostały opublikowane. To, co można przeczytać, to tylko wyniki. Szczegółowe treści ekspertyz nie zostały zaprezentowane.

- Dlatego podważacie ustalenia rządowej komisji badającej okoliczności tragedii?

- To prawda, że ustalenia zespołu podważyły wyniki rządowej komisji i MAK. Zespół parlamentarny chce poznać prawdziwe przyczyny i przebieg katastrofy smoleńskiej i podejmuje w tym kierunku wszelkie starania. Uważamy, że rodziny ofiar i społeczeństwo polskie mają prawo do prawdy w tej sprawie.

- Opinia publiczna wydaje się już trochę zmęczona katastrofą. Dlaczego trzy lata po zdarzeniu podaje nam się kilka różnych wersji wysokości drzewa?

- Gdyby Donald Tusk zachował się inaczej w sprawie prowadzenia śledztwa i zdecydował się np. na podjęcie współpracy międzynarodowej w ramach NATO, dzisiaj posiadalibyśmy pełniejszą, a może nawet pełną wiedzę o przyczynach tragedii. Zamiast tego oddał śledztwo Rosjanom.

- Premier powiedział, że chce, by eksperci lotniczy, którzy badali katastrofę smoleńską, mogli wskazywać na przekłamania z nią związane we współpracy z Centrum Informacyjnym Rządu. Co to może oznaczać dla zespołu Antoniego Macierewicza?

- Komisja Millera, formułując swój raport, opierała się głównie na ekspertyzach rosyjskich i nie została wsparta wiedzą takich ekspertów jak pracujący dla zespołu Macierewicza. W rezultacie de facto jedynie zaakceptowano i powielono wnioski MAK, a nawet te szkalujące gen. Błasika, obalone potem w ekspertyzie krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych.

- Kiedy w lutym minister Antoni Macierewicz zapraszał członków komisji Millera do wzięcia udziału w debacie nt. przyczyn katastrofy smoleńskiej, oni nie podjęli dialogu. Dlaczego?

- Komisja Jerzego Millera nie przeprowadziła żadnej rzetelnej ekspertyzy, tylko przyjęła wyniki za raportem MAK, zatem nie była w stanie podjąć merytorycznej dyskusji z ekspertami zespołu Macierewicza. Po prostu nie mają odwagi na bezpośrednią konfrontację merytoryczną z badaniami ekspertów pomagających zespołowi. Prawda prędzej czy później zwycięży.

Rozmawiała Ewelina Nowakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski