Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na razie informuję tylko o drobnostkach

Redakcja
Dzięki pielęgniarce z Polski pracującej w szpitalu Santa Corona w Pietra Ligure, Danucie Dygnos, znamy nieoficjalne informacje o zdrowiu Roberta Kubicy.

Danuta Dygnos Fot. PAP/Leszek Szymański

Rozmowa z DANUTĄ DYGNOS

- Czy szpital przeżywał wcześniej takie oblężenie?

- Oczywiście, że nie. Takiej osobowości w naszej placówce nie było przynajmniej od dziewięciu lat, gdy zaczęłam tutaj pracę. Dla nas to ogromny zaszczyt mieć taką postać w szpitalu i miejmy nadzieję, że wszystko dobrze się ułoży.

- Błyszczy Pani w mediach, ale pewnie nie takich okoliczności by sobie Pani życzyła...

- To oczywista sprawa, ale, niestety, taka sytuacja miała miejsce i, w miarę możliwości, staram się pomóc. Nie zależy mi na popularności, ale dzielę się informacjami i to mnie cieszy.

- Czy od początku wiedziała Pani, kim jest nowy pacjent?

- Wiedziałam od razu, bo znałam go wcześniej, oczywiście nie osobiście. Formułą 1 interesowałam się, bo we Włoszech to bardzo popularna dyscyplina. W ogóle mam wiedzę na temat wyścigów samochodowych, więc gdy usłyszałam nazwisko Jakuba Gerbera (pilot Kubicy, który wyszedł z wypadku bez urazu - przyp. AG), też zaczęłam go kojarzyć. Sam Robert jest we Włoszech dosyć znany.

- Potrafi Pani oszacować ilość rozmów, jakie odbyła z dziennikarzami w Pietra Ligure?

- Zatrzymują mnie przeważnie Polacy, ale tak naprawdę to ja wykonałam pierwszy krok. Zauważyłam ojczystą telewizję, więc pomyślałam, że może warto podejść i zapytać, jakie posiadają informacje. Byłam też ciekawa, czy więcej wiedzą ode mnie (śmiech). Sama coś im dopowiedziałam i tak się zaczęło. Teraz mam kontakt z dziennikarzami. Dosyć regularnie wydzwaniają do mnie, bo są ciekawi nowych doniesień. Dla mnie to normalna rzecz, że komuś przekażę wiadomość, którą poznam. Szczególnie z Polakami to taki rodzaj współpracy. We Włoszech jestem od dwudziestu lat, dokąd przyjechałam z maleńkiej wioski sto kilometrów od Warszawy. Dziewięć lat temu wygrałam konkurs w Santa Corona i przeniosłam się do Pietra Ligure z placówki prywatnej. Pracuję tutaj na oddziale chorób płuc.

- Czy Pani wzrok przykuła jakaś znana postać, która przyjechała w odwiedziny do Kubicy?

- Budynek, w którym pracuję, jest położony naprzeciwko części szpitala, w której na początku leżał Robert. Rozpoznałam jego tatę, bo wcześniej w mediach widziałam jego zdjęcia. Później kojarzyłam menedżerów, szczególnie jednego Włocha, również w ostatnim czasie często pokazywanego.

- Informacje, którymi Pani się dzieli, są od pielęgniarzy?

- Bezpośrednio od lekarzy, nawet w swoim gronie trudno jest uzyskać wiadomości. Dowiaduję się od kolegów, z którymi wcześniej miałam styczność, ale na razie informuję w zasadzie tylko o drobnostkach, bo o niektórych rzeczach w ogóle nie można mówić. Posiadam wiedzę, którą nie mogę się dzielić, bo chodzi o tajemnicę lekarską.

- Nigdy jej nie poznamy?

- Wie pan, może później... Uspokajam, że nie są to informacje mrożące krew w żyłach, tylko są związane z chorobą i jej przebiegiem. O pewnych rzeczach być może powiem z upływającym czasem.
- Między innymi mówiła Pani dziennikarzom, że Kubica jest w dobrym stanie psychicznym.

- Personel z otoczenia Roberta, z którym mam kontakt, jednogłośnie podkreśla, że Polak ma bardzo fajny charakter, a cały czas czuwa przy nim narzeczona. Niektórzy widzieli go z bardzo bliska, na przykład portier powiedział do mnie "Fajny ten Polak, bo w tym stanie się uśmiecha". Ich zdaniem Kubica ma przyjacielskie usposobienie.

- A wieści o chwilach słabości pacjenta nie docierają do Pani?

- O niczym takim nie słyszałam. Wiem tylko, że w czwartek miał ciężki dzień, bo był przenoszony z jednego oddziału na drugi, toteż trudno było się do niego dostać. Właśnie w tym dniu planowałam wejść do niego na oddział, ale mi zabroniono. Powodem było przygotowanie do operacji. Wiem od kolegów z oddziału intensywnej terapii, że do tej pory jego stan psychiczny był bardzo dobry.

- Dotarcie do łóżka cierpiącego Kubicy to Pani cel?

- Bardzo chciałabym poznać Roberta, dlatego postaram się tam dostać. Wiadomo, że wszyscy do niego nie wchodzą. Złożę mu serdeczne życzenia powrotu do zdrowia i pozdrowię od wszystkich Polaków, bo z taką prośbą zwracają się do mnie kibice Roberta. Wtedy będę mogła zweryfikować wiadomości o jego samopoczuciu. Myślę, że przekonam się, iż jest to człowiek wytrzymały i z silnym charakterem.

Rozmawiał Artur Gac

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski