Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na dachu Afryki

Redakcja
Zwiastuny gór Simien dostrzegane z drogi Gonder- Aksum Fot. Autorka
Zwiastuny gór Simien dostrzegane z drogi Gonder- Aksum Fot. Autorka
Opuszczając królewskie Gonder na długo rozstaliśmy się z utwardzoną drogą. Odtąd pełna pyłu i kolein żmudnie wspinała się na strome zbocza. Wkraczaliśmy w najwyższe tereny Etiopii, od północy zwieńczone wulkanicznymi wierzchołkami masywu Simien, o których nie bez powodu Etiopczycy z dumą mówią, że widokami nie ustępują Kanionowi Kolorado.

Zwiastuny gór Simien dostrzegane z drogi Gonder- Aksum Fot. Autorka

ETIOPIA. Simien tworzy jeden z największych masywów górskich. Ras Dashen sięga 4620 m n.p.m.

Ten wysokogórski obszar - ze wszystkich niemal stron ograniczony przez gigantyczne obrywy - topografię zawdzięcza erozji lawy, której grubość obliczono na 3000 metrów! To góry ze złotymi polami jęczmienia przechodzącymi w naprzemiennie niedostępne szczyty, doliny, przepaściste wąwozy, rzeki. Tworzy je kilka uszeregowanych grzbietów, a główny wybija się ponad inne łańcuchy.
Droga na niebezpieczną przełęcz Uelkyfit była pełna tak nagłych zakrętów, że tył naszej terenówki często zawisał nad przepaścią, za to po jej minięciu daleko przed nami pokazał się Dach Czarnego Lądu. O nieregularnych formach, ostrych krawędziach i gigantycznych urwiskach. U jego stóp dnem olbrzymiego kanionu toczyła wody długa na 750 kilometrów rzeka Tekkezje.
Chroniony przez UNESCO Simien National Park jest jednym z dziewięciu parków narodowych Etiopii, z których tylko dwa wyodrębniono na północy kraju. Od 1969 r. obejmuje najdzikszą - wielkości 179 km kw. - część niewiarygodnie skonfigurowanego obszaru wyszczerbionych wulkanów, głębokich wąwozów, koryt górskich strumieni i rzek. Ta widowiskowość to wynik aktywności wulkanicznej tego terenu, która około 40 mln lat temu objawiała się wylewami bazaltowej lawy niczym wrzącego syropu (typowe dla wulkanów hawajskich), a ta spływała i twardniała powoli, formując łagodnie nachylone zbocza. Pokryła obszar o pierwotnym zasięgu 15 000 km kw. albo i więcej. Nawalne deszcze właściwe Afryce epoki lodowcowej poszerzały i pogłębiały pęknięcia w twardych, odpornych bazaltach. Te zaś ustawicznie erodowane z czasem osiągnęły głębokość 1500 m.
Simien tworzy jeden z największych masywów górskich w Afryce. Składa się na niego wiele szczytów wybijających się ponad 4000 m n.p.m., a najwyższy z nich Ras Dashen sięga 4620 m n.p.m. i jest czwartą pod względem wysokości górą Afryki. Każdorazowo bazą wypadową w ten potężny masyw jest wieś Debark leżąca około 2600 m n.p.m., oddalona od Gonder o 120 km. Także stąd w 1969 r. ruszyła polska ekipa, której celem był Ras Dashen, a Polacy zdobyli wtedy i dwa inne szczyty oraz bardzo trudno dostępną ambę Uehni, będącą jeszcze w XVIII w. więzieniem dla rodzin królów.
Po uzyskaniu zezwolenia na wstęp do Parku i zimnej nocy spędzonej w górskim hotelu o spartańskich wręcz warunkach rankiem ruszyliśmy w góry.
Przecinały je ścieżki od wieków łączące wioski i pastwiska, które poza osłami czy mułami pozostają niedostępne dla innych środków transportu. Dojechaliśmy zatem tylko do Sankaber, campu rozłożonego na wysokości 3230 m n.p.m. Na przebycie tej drogi o przewyższeniu ponad 600 m muł potrzebuje pięciu godzin, my całkiem sprawnym wehikułem wspinaliśmy się ponad dwie. W Sankaber obowiązkowo trzeba było nająć przewodnika, muły i ochronę, która nie wiadomo przed kim lub przed czym miała nas bronić. Mimo to uzbrojeni w wiekowe karabiny mężczyźni nie odstępowali nas na krok.
Ledwie widoczna ścieżka biegła rozległymi łąkami, zbliżając się do skraju urwistej grani. Początkowo trawiasta, potem skalista łagodnie nabierała wysokości. Pomimo słabej przejrzystości powietrza po jej lewej stronie ciągnęły się kilometrami nagie wierzchołki o nieregularnych kształtach, stanowiące o specyfice tych gór. Niektóre były płaskie, jakby ucięte, tworzące typowe dla Etiopii amby, inne wskutek gigantycznych obrywów tu i ówdzie przybrały zarys nieforemnych szczytów. Wszystko razem tworzyło kompozycję najbardziej fantazyjnych kształtów.
Bujne niegdyś lasy iglaste padły ofiarą rabunkowego wyrębu i powyżej 3000 m n.p.m. nie było drzew. Rzadkie krzewy i karłowate jałowce spotykaliśmy w niżej położonych, wilgotniejszych zagłębieniach. Braki w drzewostanie tylko gdzie niegdzie uzupełniały parasolowate akacje, soczyste sykomory, kandelabrowe euforbie i dorodne lobelie dorastające do ośmiu metrów wysokości. Na skałach listopadowym słońcem rozkoszowały się aromatyczne ziela i mnóstwo endemicznych kwiatów.
Środowisko gór Simien pozostaje słabo poznane, jest więc możliwe, że ich rozpadliny kryją gatunki ograniczone do tego obszaru i dotąd nauce nieznane. Lecz te widowiskowe góry mieszczą nie tylko osobliwości botaniczne, bo i najrzadsze, nie występujące, gdzie indziej okazy zwierząt. Będący na wyginięciu koziorożec walia ibex, którego przetrwało może 500-700 osobników, na szczęście żyje pośród niedostępnych szczytów i jest pod ochroną. Przypominający szakala lis simien, również bardzo rzadki, poza tymi górami i obszarami górskimi południa Etiopii nie jest nigdzie spotykany. Gelada, małpa wyglądająca jak skrzyżowanie pawiana i lwa, to jeszcze jeden etiopski gatunek żyjący w masywie Simien. Widywaliśmy ich liczące kilkadziesiąt osobników stada. Także dziewięć z dwudziestu trzech gatunków ptaków właściwych tylko Etiopii ma swoje ostoje w Simien. Są to głównie ptaki drapieżne: sępy brodate, czarno-białe kruki i takież myszołowy, sokoły, orły. Krążyły nad przepaściami, a ich głos odbijał się zwielokrotnionym echem. Ciekawe zwyczaje ma sęp "łamacz kości" o długim ogonie, blado szafranowym upierzeniu brzucha i rozpiętości skrzydeł do czterech metrów, którego nazwa wywiodła się od jego zachowań: znalezione kości unosi wysoko, zrzuca na twarde skały, po czym natychmiast opada, by raczyć się ich szpikiem.
Trasy Simien w większości nie są trudne, a nachylenia terenu niezbyt strome. Tylko odcinkami wymagają forsownego wysiłku. Zmęczenie i zadyszka bardziej wiążą się z niedostatkiem tlenu i wygórowaną dzienną temperaturą, niż z przewyższeniami. Dystans pomiędzy coraz wyżej usytuowanymi obozowiskami Sankaber, Geech, Chenek czy Ambikwa, gdzie można zanocować w okrągłych kamiennych schronach, zabiera pięć do dziewięciu godzin. Woda pojawia się rzadko, niekiedy w formie fantastycznie wysokich wodospadów, i w drodze niezbędne są jej zapasy. Krajobraz zmienia się diametralnie - od bujnych wrzosów po jałowe piargi zboczy. Im wyżej, tym wspinaczka staje się bardziej męcząca i odczuwa się brak aklimatyzacji. W dwa dni można dojść z Debark do Sankaber, cztery dni potrzeba na dotarcie do Geech, w pięć można dostać się do Chenek, a osiągnięcie najwyższego Ras Dashen zabiera dni siedem, wliczając powrót. Wyposażenie i żywność niosą muły. Miejscami można zanocować w chacie górali, choć przewodnicy lojalnie uprzedzają: "Prześpisz się na podłodze nakrytej koźlą skórą w gronie licznej rodziny, kur, kozłów i ich pcheł".
Poprzestając na słynnych etiopskich zabytkach tylko znikoma ilość turystów zapuszcza się w tak odległe od utartych szlaków góry i nawet kilkudniowa wędrówka zwykle przebiega w całkowitym odosobnieniu. Dla nas Simien stanowiły jeden z głównych celów ponad miesięcznej wyprawy, a ich rekonesans potwierdził, że były tego warte.
KRYSTYNA SŁOMKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski