MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Myślenice. Strażacy z pomocą Brusom

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Od lewej: mł. kpt. Tomasz Pruchnik, ogn. Wojciech Ziembla, mł. ogn. Andrzej Zając i ogn. Bogusław Rapacz
Od lewej: mł. kpt. Tomasz Pruchnik, ogn. Wojciech Ziembla, mł. ogn. Andrzej Zając i ogn. Bogusław Rapacz fot. kp psp w Myślenicach
Czterech strażaków z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Myślenicach wróciło właśnie z powiatu chojnickiego na Pomorzu, gdzie pomagali tamtejszym strażakom i pozostałym mieszkańcom w usuwaniu skutków nawałnicy

Pojechali tam jako część Kompanii Specjalnej „Małopolska” w skład której weszło 53 strażaków PSP i 3 druhów z OSP Wieliczka. Pracowali przez cztery dni, do niedzieli włącznie. Nasi, myśleniccy strażacy w miasteczku Brusy i wsiach położonych wokół niego. Inna część Małopolan w leżącym po sąsiedzku Rytlu w gminie Czersk.

Wyposażeni w pilarki spalinowe pracowali głównie przy udrożnianiu dróg i dojazdów do domów, które zostały zablokowane przez powalone drzewa. Do pomocy mieli koparkę i samochód z HDS, czyli hydraulicznym dźwigiem.

To co tam zastali zrobiło na nich ogromne wrażenia. Skalę zniszczeń i tragedie ludzi, którzy często potracili dorobek życia, trudno jest im opisać słowami. - Widywałem już wiatrołomy, ale to co tam zobaczyłem zrobiło wielkie wrażenie. Grube drzewa ukręcone na wysokości 5-6 metrów jak… zapałki. Tyle hektarów lasu i ani śladu cienia - mówi ogn. Bogusław Rapacz z Lubnia, jeden z czterech strażaków KP PSP w Myślenicach włączony do Kompanii „Małopolska”.

- Raz nie poszliśmy spać do szkoły, ale do namiotu. W nocy przeszła burza. Przyznam, że było to duże przeżycie i myślałem o tym, co musiały wtedy przeżyć te dzieci na obozie harcerskim - mówi strażak.

Cała czwórka zgodnie przyznaje, że to co pokazuje obraz telewizyjny nie oddaje krajobrazu, jaki tam zastali. Przejeżdżali w pobliżu Suszka, czyli miejscowości, gdzie doszło do tragedii na obozie. Jak mówią, widok powalonych drzew w dzień robił piorunujące wrażenie. - My to widzieliśmy w dzień, a przecież miejscowi strażacy docierali do obozowiczów w nocy, w ciemności. Jak oni to pokonywali, trudno mi nawet sobie wyobrazić - mówi mł. kpt. Tomasz Pruchnik ze Zbydniowa (gm. Łapanów), dowódca zastępu z Myślenic, który udał się na Pomorze.

- Ludzie opowiadali nam, że nawałnica trwała 20-30 minut a wydawało się, że nie ma końca, że zapierali samymi sobą drzwi i okna, żeby nie wpadły do środka. Mówili o potężnym huku - mówi mł. ogn. Andrzej Zając, strażak z Wierzbanowej. Już wcześniej wyjeżdżał poza nasz powiat do pomocy poszkodowanym przez powodzie m.in. w Sandomierzu, Podolanach i Tuchowie i tak samo teraz chciał jechać pomóc mieszkańcom Pomorza.

W Brusach słyszmy, że pomoc Małopolan była nieoceniona. - Od 11 sierpnia pracujemy nieprzerwanie, śpiąc najwyżej po kilka godzin, a przecież strażacy ochotnicy też mają swoje obowiązki, pracę - mówi Janusz Szmaglik, komendant gminny OSP w Brusach.

Strażacy m.in. z Myślenic zyskali nie tylko wdzięczność, ale i podziw. -Bardzo sprawni, doświadczeni i dużym zapałem do pracy zrobili ogrom dobrej roboty. Utorowali kilkadziesiąt kilometrów dróg. Trzeba było widzieć jak radzili sobie z połamanymi drzewami, gdzie jedno leżało na drugim na wysokość dwóch metrów - mówił Janusz Szmaglik.

- Praca była ciężka, bo zaczynała się rano i trwała do wieczora, a raz nawet o północy wróciliśmy, ale dała też dużą satysfakcję, że mogliśmy pomóc - mówi ogn. Wojciech Ziembla z Bysiny.

Niewykluczone, że pomoc strażaków na tym się nie skończy. Strażacy z Nowego Sącza, którzy też wrócili właśnie z Pomorza, prowadzą już zbiórkę materiałów budowlanych i innych darów (żywności, chemii gospodarczej, artykułów szkolnych), które trafią do rodzin z Rytla.

Strażacy z Myślenic myślą z kolei o zainicjowaniu zbiórki pieniędzy na pomoc mieszkańcom tamtych okolic. - Same ręce do pracy to nie wszystko - mówi mł.kpt. Tomasz Pruchnik.

Taka na pewno się przyda. Strażak z Brusów mówił nam wczoraj, że Brusy nie zyskały takiego medialnego rozgłosu jak Rytel, ale tak samo zostały doświadczone przez nawałnicę. - Potrzeba wszystkiego, od cegieł po materiał na dachy - mówił.

Myśleniccy strażacy zdają sobie z tego sprawę. Jak mówią, ludzie tam potracili nieraz nie tylko domy, ale też źródło utrzymania, którym dla wielu był las i to co zasiali lub zasadzili w polu. Słyszeli historie ludzi, którzy mieli np. 20 ha lasu, ale nie ostało się w nim ani jedno całe drzewo. Widzieli zboża położone przez deszcz i wiatr. - Rolnicy nie zdążyli tam zebrać zboża, bo było zbyt mokro aby wjechać kombajnem, a teraz to już jest nie do odzyskania - mówi mł. kpt. Tomasz Pruchnik.

Zgodnie podkreślają jeszcze jedno, a mianowicie perfekcyjna organizację pracy tam na miejscu i wielką gościnność mieszkańców.

WIDEO: Jak ozdobić mieszkanie roślinami? Ewa Mierzejewska
radzi

Autor: Dzień Dobry TVN, x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski