Jeszcze dekadę temu właśnie "Dragon", dziś już 35-latek, uchodził za następcę Andrzeja Gołoty. Potem zdobył tytuł mistrza Europy w wadze ciężkiej, a w starciu o pas mistrza świata WBC przegrał w Gelsenkirchen (2010 rok) przez nokaut w 10. rundzie z Witalijem Kliczką. Wtedy w narożniku "Dragona" stał Fiodor Łapin, czyli obecny trener Artura Szpilki.
- Artur miał swój dzień, dobrze pracowała prawa ręka. Tomek kilka razy mocno go trafił, ale Szpilka pokazał, że jednak też potrafi przyjąć cios - stwierdził. - Młodość, werwa, a przede wszystkim chęć odniesienia sukcesu były u Artura na tyle mocne, że przezwyciężyły doświadczenie Adamka. OK, Tomek wychodził do ringu skoncentrowany, jednak nie widać było po nim głodu sukcesu - dodał.
Z wysoko podniesioną głową mógł po Kraków Arenie spacerować również były mistrz Europy Przemysław Saleta, który jako jeden z niewielu ekspertów stawiał na "Szpilę". - Umarł król, niech żyje król! Bardzo mądra taktycznie walka Szpilki. Dopiął swego - ocenił Saleta.
Sosnowski był pod wrażeniem zmiany, jaka zaszła w sferze mentalnej 25-latka.
- Dużo osób myślało, że Artur nie wytrzyma presji, nie zachowa chłodnej głowy. Co prawda, był moment, że opuścił ręce i Adamek trafił, natomiast nie były to na tyle mocne ciosy, żeby go znokautować. Nawet w tych gorszych momentach Artur trzymał się dyscypliny taktycznej - wyjaśnił.
Teraz to pięściarz z Wieliczki jest liderem w rankingu polskiej kategorii królewskiej. - Zmiana warty? Miejmy nadzieję, że tak. Przed Arturem jednak jeszcze kolejne szczeble do pokonania. Oby z tej walki wyciągnął kolejne wnioski. A moja sugestia jest taka: każdy potrafi atakować, ale bronić bokser uczy się całą karierę - przypomniał Sosnowski.
Co ciekawe, w nocy z soboty na niedzielę większość trybun w Arenie wspierała Adamka.
- Wie pan, Szpilka ma taki zawadiacki charakter, więc jedni go lubią, inni nienawidzą, ale mało kto jest obojętny - wyjaśnił Sosnowski.
Grono fanów Szpilki ma teraz wzrosnąć. - Temu chłopakowi naprawdę warto się przyglądać. W boksie najważniejsze jest, żebyś, nieważne co mówią ludzie, wierzył w siebie. A Artur w siebie wierzy. Jeśli z kolei chodzi o Adamka, wiek robi swoje, ale to największa postać w historii polskiego boksu zawodowego. Bez względu na ten wynik trzeba chylić przed nim czoła - podsumował "Dragon".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?