Po czterech meczach jest remis 2:2. Zespół Aksamu Unii wygrał pierwsze dwa spotkania w Krakowie w identycznym stosunku 3:2 (drugi po rzutach karnych). Z kolei w Oświęcimiu dwa razy górą byli krakowianie (4:1 i 2:1 po dogrywce). Na razie własne lodowisko nie jest żadnym atutem dla rywali! Zespół z Oświęcimia wygrał cztery ostatnie mecze w Krakowie: dwa w sezonie regularnym i dwa w play-off.
- Tak to się ułożyło. Chcemy odwrócić złą passę z Unią na własnym lodzie. Wolę ostatni, decydujący mecz grać u siebie, przy własnych kibicach. Uciekliśmy Unii spod topora. Chciałbym, aby w naszym przypadku sprawdziło się siatkarskie powiedzenie, że jeśli nie wygrywa się meczu, prowadząc w setach 2:0, to potem przegrywa się 2:3 - mówi napastnik Cracovii Aron Chmielewski.
W rozegranych do tej pory meczach bardzo istotne znaczenie miało, kto strzelał pierwszą bramkę. - Jak się prowadzi, to nie trzeba "gonić" wyniku, można grać spokojnie, bez nerwów, czekać na błędy rywala. Jeśli się przegrywa, to w poczynania wkrada się nerwowość. W sobotę każda bramka będzie na wagę złota - dodaje Chmielewski.
Partner Chmielewskiego z pierwszego ataku Damian Słaboń oczekuje w Krakowie bardzo zaciętego spotkania.
- Unia jest mocnym zespołem, co pokazała w dwóch ostatnich meczach w Krakowie. Ale nas bardzo podbudowały dwa zwycięstwa w Oświęcimiu. Morale zespołu poszło do góry, czujemy się mocniejsi psychicznie. Myślę, że to mogą być takie hokejowe szachy, żadna z drużyn nie zaatakuje frontalnie, trzeba będzie uważać, aby nie popełnić błędu i nie stracić głupiej bramki. Pierwszy gol może ustawić przebieg spotkania. Bardzo liczymy na naszych kibiców, którzy zawsze wspomagają nas gorącym dopingiem - twierdzi Słaboń.
Trener Comarchu Cracovii Rudolf Rohaczek nie ukrywa, że wygra zespół, który lepiej wytrzyma olbrzymią presję psychiczną.
- Ten mecz dla jednych oznaczać będzie awans, dla drugich pożegnanie z play-off, z nadziejami na medal. Trzeba będzie mieć nerwy jak ze stali. Nasz zespół w tym sezonie grał już takie mecze, choćby w półfinale i finale Pucharu Polski. I wytrzymał napięcie. Szanse obu zespołów oceniam 50 na 50, ale oczywiście wierzę w swój zespół. Musimy być skoncentrowani od pierwszych minut, grać bardzo cierpliwie. Tak było w trzecim meczu w Oświęcimiu - mówi Rohaczek, który zastanawia się nad taktyką na mecz. - Zobaczymy po sobotnim rozjeździe, kto w jakiej jest dyspozycji. Mam kilka wariantów personalnych, możemy grać na trzy albo cztery ataki. Sił chłopcom na pewno nie zabraknie - twierdzi Rohaczek.
Były gracz Cracovii, olimpijczyk Roman Steblecki przekonuje, że w dzisiejszym meczu mogą zadecydować detale.
- Z wyjątkiem trzeciego meczu, wygranego przez "Pasy" 4:1, pozostałe były bardzo zacięty, wyrównane, wygrać mógł każdy z
zespołów. O wyniku spotkania może zadecydować jedna udana akcja, jeden gol. Odnoszę wrażenie, jakby forma Cracovii szła w górę, a dyspozycja Aksamu Unii lekko "siadała". Trener Rudolf Rohaczek słynie z bardzo dobrego przygotowania fizycznego zespołu, to widać teraz w play-off.
Zobaczymy, czym w sobotę odpowie zespół z Oświęcimia. Kto wie, czy o losach spotkania nie zadecydują bramkarze. W Krakowie świetnie bronił Michał Fikrt, ale popełnił błędy w Oświęcimiu. Z kolei Rafał Radziszewski był podporą zespołu w dwóch wyjazdowych meczach, w Krakowie też bronił dobrze, choć grał z gorączką - mówi Steblecki.
Dzisiejsze spotkanie w Krakowie rozpocznie się o godz. 18.30.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?