Mocne wejście i całkowita kontrola

Już wtedy, w odstępie 60 s, do siatki trafili Kasprzyk z Tomaszewskim. Skąd wzięła się taka determinacja w szeregach osieczan? Może mieli w pamięci poprzednią wyprawę do Zakliczyna, kiedy nie udało im się utrzymać skromnej zaliczki i w konsekwencji skończyło się ich porażką.

Bardziej jednak pewnie chcieli zmienić bardzo niekorzystny bilans spotkań w Wróblowianką. Z czterech potyczek na szczeblu V ligi Spójnia tylko raz zremisowała i aż trzykrotnie schodziła z boiska pokonana. Kibice pamiętają też taki mecz, kiedy ich pupile prowadzili 2-0, by ostatecznie przegrać 2-4. Tak więc stawką tego meczy były nie tylko punkty, ale i próba wyleczenia się z kompleksu. Na szczęście podopiecznym Daniela Tukaja udało się połączyć dwa w jednym.

Było to trzecie spotkanie Spójni pod wodzą nowego trenera Daniela Tukaja, który zastąpił Krzysztofa Ducha. Na razie jego bilans to dwie porażki i wygrana. Czyli drużyna robi postępy.

Nowy szkoleniowiec, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, nie przywiązuje się do jednego składu. Jeśli jakiemuś zawodnikowi gra nie układała się w jednym meczu, to w następnym meczu szansę dostaje inny. Tak było choćby po wyprawie do Zakliczyna, gdzie trzy "setki" zmarnował Marcin Mróz, więc przeciwko Wróblowiance w ataku wystąpił Tomaszewski i zdobył bramkę.

Spójnia wygrała jak najbardziej zasłużenie, bowiem w całym meczu wypracowała sobie więcej od rywali czystych pozycji bramkowych. Można zatem śmiało zaryzykować stwierdzenie, że rywali spotkał w Osieku najniższy wymiar kary.

Trener zdaje sobie sprawę, że wszystko w meczu wpaść nie może, ale skoro w pierwszych pięciu minutach udało się strzelić dwa gole, to po takim ciosie nawet najlepszej ekipie trudno byłoby się pozbierać.

Przed Spójnią wyjazd do plasującej się na dnie Skawinki, a jesień kończy meczem u siebie z Bronowianką Kraków, beniaminkiem tego szczebla rozgrywek.

(ZAB)