Moc bluesa

Nic w tym dziwnego - wydaje się, że w pół wieku po narodzinach gatunku, wyczerpał on swe kreatywne możliwości i już nie wygeneruje z siebie żadnego nowego stylu ani też nowej subkultury. W efekcie młodzi ludzie zafascynowani rockiem wracają do jego korzeni, kiedy energia gatunku była największa.

Przykładem tego może być grupa Blues Pills, w skład której wchodzą muzycy ze Szwecji, Francji i USA. Od wejścia na scenę w 2011 roku pozostaje ona wierna wybranej przez siebie stylistyce. To tradycyjny blues rock, rozpięty między mocnym wokalem Erin Larsson, a soczystymi dźwiękami gitary Doriana Sorriaux.

W śpiewie Szwedki słychać zarówno echa dawnych gwiazd jazzu i soulu w stylu Arethy Franklin, ale też szorstkiego bluesa rodem z dokonań Janis Joplin. Z kolei spod palców gitarzysty dochodzą ołowiane riffy jak u Led Zeppelin, ale też psychodeliczne solówki, jakie kiedyś wycinał Jimi Hendrix.

Blues Pills mają już na swym koncie trzy albumy, które obrazują rozwój ich muzyki. Zmierza ona od prostego i melodyjnego rocka na debiutanckim krążku, do ciężkiego stonera na wydanym w zeszłym roku „Lady In Gold”. Tak naprawdę jednak szwedzki zespół najlepiej radzi sobie na żywo, co dokumentuje choćby jego album „Live” sprzed dwóch lat.

Szwedzi zdobyli już również swoich fanów w Krakowie. A to dzięki występowi sprzed roku, na którym temperatura osiągnęła niemal stan wrzenia. To efekt nie tylko muzyki grupy, ale też efektownego show Erin Larsson, która prezentuje się na scenie niczym seksowna modelka z lat 60.