Oto przyjeżdżają do nas duże grupy ludzi z całego świata, którzy w różnych językach i w różny sposób głoszą miłosierdzie Boże.
Dzieje się to w kościołach i na terenach sakralnych, a także w miejscach publicznych. Nikt im nie przeszkadza, co i dobrze. Źle by było, gdyby ludziom zabraniano publicznie głosić miłosierdzie...
Zresztą, właśnie tu nie odczuwamy ani cienia agresji. Najwyżej zachętę, czasem wprost, a czasem ubocznie: – Chodźcie z nami!
Starsi pamiętają, że w czasie manifestacji w stanie wojennym takie zaproszenia wypowiadano także do różnych formacji milicyjnych. Szli, owszem, ale w innym charakterze niż manifestujący.
Dzisiaj też znaczna część krakowian i gości nie przychodzi „do nas”. Jeszcze jedna impreza i to dewocyjna? A przecież zaproszeni są wszyscy. Gdybyśmy sięgnęli do dzisiejszej ewangelii, to winnicą jesteśmy wszyscy. A może lepiej – winnicą jest świat, a ludzie są jej dzierżawcami. Problem rodzi się wtedy, gdy dzierżawcy nie chcą uznać praw Pana winnicy i ignorują albo wręcz zabijają Jego wysłańców, z Synem włącznie. I robi się gorąco. Niknie gdzieś miłosierdzie, a pojawia się kara i to najwyższa – kara śmierci.
Dzieje się to na naszych oczach. Ilu władców, a w istocie dzierżawców, którzy odrzucili Syna, już nie żyje? Odejdą i ci, którym dziś się wydaje, że są kimś. A miłosierdzia dostąpi ten, kto tego pragnie. Kto poznaje i uznaje Syna. Kto się nawraca i przychodzi do Niego. Bo ten, kto odwraca się tyłem, to jakby krępował wszechmoc miłosiernego Boga.
A więc jedyna rada dla nas wszystkich: – Nawracajmy się…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?