Miechów, Proszowice. Zimowe oszczędności nie pokryją strat spowodowanych epidemią

FLESZ - Co posadzić, by nie podlewać

Nie tak odległe czasy, gdy opady śniegu paraliżowały komunikację, dziś wydają się zamierzchłą przeszłością. Widok potężnych pługów na gąsienicach, zmagających się z dwumetrowymi zaspami, przywołuje na myśl raczej zimy rosyjskie, czy skandynawskie. A przecież zaledwie kilka lat temu tak wyglądały nierzadko trakty w Małopolsce. Wydatki na ich zimowe utrzymanie stanowiły poważną pozycję z samorządowych budżetach.

Tymczasem w minionym sezonie gmina Kozłów na zimowe utrzymanie wydała… pięć tysięcy złotych. - To jedna szósta tego, co zakładaliśmy – mówi wójt Jan Zbigniew Basa. Gmina o swoje drogi dba własnym sumptem. Posypywaniem nawierzchni zajmują się jej pracownicy. - Mamy firmę, wyłonioną w drodze przetargu, która pomogłaby nam w razie wystąpienia problemów, ale podczas ostatniej zimy nie musieliśmy korzystać z jej usług ani raz – dodaje. Ale zapytany na co przeznaczy zaoszczędzone „na zimie” 25 tysięcy odpowiada: - Wydatków jest tyle, że ta kwota nie ma wielkiego znaczenia.

Podobny system utrzymania dróg stosuje sąsiednia gmina Książ Wielki. Tam też udało się zaoszczędzić, choć wójt Marek Szopa podkreśla, że dla całości budżetu nie są to kwoty znaczące. - Tyle, że został nam materiał do zimowego utrzymania, którego nie będziemy musieli kupować przed następna zimą. To jednak nic w porównaniu z tym, co stracimy przez epidemię – mówi.

O większej skali oszczędności może natomiast mówić Zarząd Dróg Powiatowych w Miechowie. Z kwoty 770 tysięcy udało się zaoszczędzić 440 tysięcy. To wynik tego, że dróg nie trzeba było odśnieżać. Ich utrzymanie polegało głównie na zapobieganiu śliskości nawierzchni. - Wbrew pozorom takich dni, gdy na drogach nie trzeba było robić nic, było niewiele - mówi kierownik ZDP Roman Suchoń, ale zaraz zastrzega. - Ta zaoszczędzona w zimie kwota jest w przybliżenia taka, jakiej brakowało nam do letniego utrzymania dróg.

Za zaoszczędzone pieniądze uda się wykonać więcej drobnych remontów i napraw. Zakupiono też zamiatarkę, a w planach jest kupno używanego samochodu dostawczego za 70 tys. zł.

O dużych oszczędnościach może też mówić Zarząd Dróg Powiatowych w Proszowicach, który zima kosztowała 239 tysięcy. Nie wydano na utrzymanie dróg kwoty ponad pół miliona złotych (co prawda ponad 200 tys, z tych oszczędności już zostało wydanych na inne drogowe cele). Skarbnik Izabela Moliszewska przestrzega jednak przed wielkim optymizmem. W jej opinii spadek dochodów spowodowany epidemią koronawirusa może przyjąć katastrofalne rozmiary. - Tylko w kwietniu kwota, jaka otrzymaliśmy z tytułu udziału w podatku PIT była o 36 procent mniejsza niż rok temu. Gdyby taka tendencja się utrzymała, to w skali roku możemy stracić około dwóch milionów złotych. W takiej sytuacji cięcia wydatków będą nieuniknione – mówi. Powiat już zablokował kwotę 250 tys. na poczet spadku dochodów w związku z koronawirusem.

Inaczej patrzy na tę sprawę skarbnik powiatu miechowskiego Teresa Florek. Jak wyliczyła powiat z tytułu udziału w podatku PIT otrzymał za okres od stycznia do kwietnia kwotę o 5 procent niższą od planowanej. W przeliczeniu na złotówki to o 422 tysiące mniej niż zakładano. - To jednak nie jest jeszcze nic bardzo niepokojącego. W przeszłości też niejeden raz zdarzało się, że na początku roku wpływały kwoty niższe od zakładanych, a potem to się wyrównywało – mówi Teresa Florek.