Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miał być armagedon, a tymczasem w mieście żyje się lepiej niż zwykle

Agnieszka Maj
Agnieszka Maj
Edyta Pabis już dawno nie widziała tak mało klientów w sklepach
Edyta Pabis już dawno nie widziała tak mało klientów w sklepach Fot. Archiwum prywatne
Reportaż. Brak korków, hałasu, samochodów i czystsze powietrze - takie plusy życia w Krakowie w czasie Światowych Dni Młodzieży widzą nieliczni mieszkańcy, którzy tu zostali, zamiast wyjechać. - Jeszcze nigdy nasze miasto nie wyglądało tak młodo - zauważa Maria Zwolińska.

Na czas Światowych Dni Młodzieży mnóstwo krakowian wyjechało z miasta. Ci, którzy zostali, odkrywają nowe uroki życia w Krakowie. - Jeszcze nigdy nie było tu tak cicho, spokojnie i czysto - zauważa Maria Zwolińska, która razem z mężem Janem odpoczywa w południe na zielonym skwerze przy al. Daszyńskiego.

Ulice wokół są jak wymarłe, ciszę zakłócają tylko zamiatarki i polewaczki - samochody Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania.

Małżeństwo Zwolińskich nie wyjechało z Krakowa z prozaicznych powodów: pan Jan ma kłopoty z poruszaniem się, chodzi o lasce. Światowe Dni Młodzieży obserwują ze swojej ławeczki na skwerze i oglądają je w telewizji. - To bardzo ważne chwile dla Krakowa, historyczne. Ciekawe jest obserwować to wszystko na żywo, przyglądać się temu, co kiedyś będzie opisywane w podręcznikach - mówi pan Jan.

WIDEO: Papież Franciszek wziął udział w Drodze Krzyżowej na krakowskich Błoniach

Źródło: TVN24

Według nich życie w Krakowie w czasie ŚDM ma same plusy: nie ma hałasu samochodów parkujących pod oknami, w sklepach pustki i można bez problemu zrobić zakupy. Poza tym od samego patrzenia na pielgrzymów poprawia się nastój. - Są radośni, kolorowi, ciągle śpiewają i tańczą. Jeszcze nigdy Kraków nie wyglądał tak młodo - zwraca uwagę pani Maria.

Pielgrzymów chwali także Zofia Szopa, która pracuje w firmie w centrum miasta. - Są niezwykle sympatyczni i kontaktowi. Wieczorami, kiedy wracam do domu, gram z nimi w siatkówkę na osiedlu - zdradza.

W Krakowie pani Zofia została, bo dopiero w sierpniu wybiera się z wnuczkiem na urlop. Swojej decyzji nie żałuje, ponieważ teraz w mieście żyje się wygodnie. - Wszędzie bez problemu można dostać się komunikacją miejską. Tramwajów jeździ tak dużo, że przed przystankami muszą stać w korkach - opowiada pani Zofia.

Minusem jest to, że prawie wszystkie punkty usługowe są nieczynne. Nie ma co liczyć na przeróbki u krawcowej, swoje zakłady pozamykała także część fryzjerów. Urlopy wzięło też sporo taksówkarzy. - I dobrze zrobili, bo pielgrzymi prawie wcale nie korzystają z taksówek. Jeśli już, to zamawiają je rodziny z dziećmi - mówi pan Edward, taksówkarz, który czekał wczoraj na klientów przy ulicy Pijarskiej.

Kupcy wzięli wolne

W czasie ŚDM tłoczno jest na Rynku Głównym, koło kościołów i w miejscach gdzie odbywają się katechezy. Świecą za to pustkami miejsca, które w zwykłe dni są tłumnie odwiedzane przez krakowian: na przykład na placu pod Halą Targową.

Wczoraj większość stoisk była tam pusta, mało było także klientów. - Kupcy wzięli sobie wolne, bo nie ma rolników na Rybitwach, którzy ich zaopatrują - wyjaśnia Marek Sadłocha, jeden z niewielu handlowców, którzy przychodzą do pracy w czasie ŚDM.

Jego zdaniem handlujący wystraszyli się też tego, że nawet jeśli otworzą stoiska, to nie będą mieli klientów. - Według zapowiedzi w mieście miał być armagedon, kłopoty z dojazdami. Nic z tego się sprawdziło - zauważa pan Marek.

Docenia to, że czasie ŚDM ma rzadką możliwość zaparkowania bez problemu tuż pod swoim domem w Podgórzu. W pozostałe dni znalezienie wolnego miejsca w tamtym rejonie graniczy z cudem.

Pana Marka drażni tylko to, że całe miasto jest obstawione przez policję. Funkcjonariuszy można spotkać na każdym kroku, nad miastem latają wojskowe helikoptery, a po Wiśle pływają wojskowe motorówki. - - W całym swoim życiu widziałem do tej pory jedną taką motorówkę na Wiśle, a wczoraj aż trzy. Z jednej strony może to dobrze, a z drugiej przecież to wszystko kosztuje miliony. Kto za to zapłaci? My - kwituje Marek Sadłocha.

Psy chętnej spacerują

Wśród krakowian, którzy postanowili uciec z miasta na czas przyjazdu pielgrzymów, najwięcej było młodych ludzi. Jednak ci, którzy zostali zmuszeni do pozostania na miejscu, są pozytywnie zaskoczeni tym, co obserwują. -Pochodzę z Nowego Targu i chciałam wyjechać w tym tygodniu do rodziny, ale niestety nie dostałam wolnego w pracy - żali się 23-letnia Patrycja Kolas.

Pracuje ona w jednej z krakowskich klinik medycznych. Ma niedaleko z mieszkania do pracy, więc początkowo zakładała, że będzie chodzić pieszo. Jednak już po pierwszym dniu zauważyła, że poruszanie się tramwajami jest możliwe. - Na trasach, gdzie odbywają się centralne wydarzenia, jest tłok, ale poza tym tymi miejscami w wagonach jeździ po kilkanaście osób - zauważa Patrycja.

Codziennie przed pracą wyprowadza psa. - Nawet moje zwierzątko chętniej spaceruje, bo tak mało ludzi chodzi po moim osiedlu - mówi z uśmiechem Patrycja.

Podobnie uważa 28-letni Mateusz, który został w mieście tylko ze względu na to, że jego żona musi być w pracy przez cały czas trwania ŚDM. - Wszyscy nas straszyli, że miasto będzie sparaliżowane i że będą pustki na sklepowych półkach. Jednak okazuje się, że codziennie mogę dostać świeże pieczywo - opowiada Mateusz.

Pani Anna, która pracuje w centrum stomatologicznym przy rondzie Grzegórzeckim, również nie narzeka na to, że musiała zostać w mieście. - Mieszkam na Prądniku Czerwonym i bardzo szybko dojeżdżam stamtąd do pracy - mówi pani Anna.

Idealny czas na zakupy

Również w galeriach handlowych jest spokojnie. - Pracuję w Bonarce i już dawno nie było tutaj tak mało ludzi - relacjonuje 24-letnia Edyta Pabis. - Sklepy są opustoszałe i jedynie przy restauracjach McDonald i KFC można spotkać pielgrzymów - dodaje dziewczyna, która pracuje w jednym ze sklepów odzieżowych. - Liczyliśmy na to, że jednak zagraniczni goście będą do nas przychodzić, ale - jak widać - nie jest im w głowie robienie zakupów i zostawianie dużych sum pieniędzy w Polsce - przyznaje Edyta.

Podobnie wygląda sytuacja w galerii Kazimierz. Wczoraj około południa tylko w nielicznych sklepach można było dostrzec klientów. - Teraz to jest idealny czas na zakupy, bo nie ma kolejek i wszystkie ubrania wiszą równo na wieszakach - mówi 35-letnia pani Monika, która przyszła do galerii wraz ze swoimi dziećmi. Najmłodsi również nie mają powodów do narzekań, bo tylko po nielicznych placach zabaw biegają dzieci.

Krakowianie, którzy zostali w mieście, zwracają uwagę na poprawę jakości powietrza. - Jest mało samochodów na ulicach i dzięki temu o wiele lepiej się oddycha. Mogę powiedzieć, że mam darmowy urlop - mówi spacerująca wzdłuż Wisły pani Janina. Starsza mieszkanka rzadko stąd wyjeżdża i mówi, że dawno nie widziała takiego Krakowa.

- To jest zupełnie inne miasto. W Rynku rzeczywiście jest dużo pielgrzymów, ale to są grzeczni i spokojni ludzie, którzy przyjechali do Polski, aby się modlić, a nie rozrabiać - podkreśla pani Janina.

Mieszkańcy nie boją się o swoje bezpieczeństwo, bo widzą wzmożoną kontrolę ze strony policji. - Na każdym skrzyżowaniu stoi patrol i co chwilę widzę na niebie helikoptery kontrolujące sytuację - zauważa 83-letni pan Józef.

[

](http://www.dziennikpolski24.pl/aktualnosci/swiatowednimlodziezy2016/ "<centre></centre>")

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski