MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Maronka i inni. Czyli jak Bartek Sala zbójników zebrał do kupy

Katarzyna Kachel
Bartłomiej Grzegorz Sala: Zbój to zbój. Zwykły bandyta, a nie honorowy człowiek
Bartłomiej Grzegorz Sala: Zbój to zbój. Zwykły bandyta, a nie honorowy człowiek Fot. Andrzej Banaś
Kobieta jest tylko jedna. Maronka. Ekscentryczna niewiasta, która nie chciała być tylko harnasiową frajerką, ale prawdziwym harnasiem. Poza nią w „Księdze karpackich zbójników” sami mężczyźni. Krwawi i okrutni, co to litości nad nikim nie mają.

To nie jest książka dla dzieci. Tak przynajmniej mówi Bartłomiej Grzegorz Sala, który stworzył tę krwawą antologię. Pełno w niej bowiem kradzieży, rozbojów, gwałtów i strasznych, mrożących krew w żyłach zdarzeń. Kilkudziesięciu zbójów, opisanych przez krakowskiego etnologa i historyka, łączy cały szereg cech. Tych najgorszych, oczywiście.

– Napisałem o zbójnikach, bo – po pierwsze – zawsze miałem wielki szacunek do legend i podań. A po drugie, brakowało mi właśnie takiej książki na rynku – tłumaczy autor.

Bo choć publikacji o harnasiach trochę by się znalazło, nikt nie ułożył ich właśnie tak, jak marzyło się Bartłomiejowi. Chciał bowiem odnieść się w nich do mitycznych dziejów i prawdziwych opowieści o herosach, którzy grasowali w Karpatach; od Beskidu Śląskiego poczynając, kończąc na Huculszczyźnie. Takiego zagłębia rzezimieszków nie znała Polska.

W nim to pojawiają się panowie o mocno podejrzanych nazwiskach, jak Rogacz, Hołowaty, Proćpak, Targolik, Bulok, Cygan, Żyd Wolf i Maronka. Wszyscy, jak jeden mąż, przekonani, że uprawiają rzemiosło szlachetne, honorowe, wręcz zaszczytne. Co rzeczoną Maronkę w owym towarzystwie urzekło? Bartłomiej Sala do końca nie wie. Wie za to, że takiej baby wcześniej dotąd Beskidy nie znały. Nie znajdowała bowiem dziewucha od dziecięctwa uciech w kobiecych pracach i przyjemnościach. Przedkładała nań bójki z okolicznymi chłopami, z których, jako rzeczą legendy, wychodziła zawsze zwycięsko.

Była sprytna. Znana okolicznej ludności jako uśmiechnięta pasterka, długo skrywała swe drugie oblicze. – O jej podziemnym pałacu, gdzie chowała łupy, wiedziało tylko grono nielicznych jej podwładnych – mówi Sala.

Jak zginęła? Podania milczą. Mówią za to o figurze Chrystusa, która stanęła na mogile zbójniczki. Skarbu w okolicach Wapienicy nigdy nie odnaleziono.

Mocowanie się z mitem
Bartłomiej Sala zmierzył się w swojej księdze z mitem zbójnickim. Mitem, który z rozrabiaków i złodziei czynił obrońców sprawiedliwości, wolności i swobody. – Także z tym popularnym motywem, w którym rabuś zabiera li tylko bogatym, a oddaje biednym, jak Janosik czy Ondraszek – tłumaczy.

Wiarę w grabież, która ma wyrównywać nierówności społeczne i ufność w honorowy kodeks zbója, można więc – zdaniem Bartłomieja Sali – włożyć między bajki. Podobnie jak przypisywanie oprychom magicznych zdolności, posiadania na przykład przedmiotów, które potrafiły zdziałać cuda. Bo prawdziwy zbój to zbój. – Ordynarny bandyta – zapewnia Bartłomiej. – Tak zwana honorowość oprychów zrodziła się u schyłku zbójnictwa, czyli na przełomie XVIII i XIX wieku. Wówczas historie obrastały w legendy o dzielnych mężczyznach, którzy wspomagają wdowy i biedne niewiasty.

Oparto je – być może – na kilku autentycznych gestach, które się zdarzały, ale bynajmniej nie miały globalnego znaczenia (jak choćby napaść Józefa Baczyńskiego na plebanie, kiedy miał nie ruszać dobra parafialnego). Te wszystkie historie, kiedy ofiarami stawali się ludzie znienawidzeni przez lud, dodatkowo jednak wpływał na kształtowanie i żywot opowieści o zbójach.– Geograficzne różnice wszak między nimi istniały. Choć niewielkie. W Bieszczadach ciężko znaleźć choćby minimalne ślady szlachetnych łupieżców, których możemy wyłapać (pojedyncze perełki) na Huculszczyźnie – podkreśla Bartłomiej Sala.

W dobrej komitywie z plebanem
Rabusie byli pokrętni. Potrafili się na przykład bratać się z gospodyniami księdza albo – ci bardziej zuchwali – z plebanami. –Zdarzało się, o czym piszę, że lokalnego oprycha złapano podczas biesiady z księdzem – opowiada Bartłomiej Sala. Warto było więc obracać się w dobrym towarzystwie. Znać bezpieczne miejsca, w których można było schować skarb.

Co najbardziej zaskoczyło autora podczas zbierania materiałów? Zbój Wolf. Żyd, który nie chciał, a może nie miał ochoty kontynuować kaczmarskiej profesji swojego ojca. Rabował po gościńcach, napadał na karczmy i plebanie. Miał jednak zasadę. Zasadę religijną. Nigdy nie zbójował w szabas, a na Jom Kippur schodził z gór. By modlić się w synagodze.

***

Nadludzkie moce, niesamowite przygody i walka o sprawiedliwość nie są domeną wyłącznie amerykańskich superbohaterów.
Rodzimych herosów prezentuje „Księga karpackich zbójników”, nowa pozycja z serii Legendarz. Aż 37 harnasiów ożywa na kartach kompendium opartego na dziesiątkach podań i legend.
Książkę zilustrowali specjaliści od tematyki folklorystycznej i fantasy. To pierwsza tego typu publikacja w Polsce.
„Księga karpackich zbójników” nie tylko w klimatyczny sposób przedstawia najciekawsze legendy góralskiego folkloru, ale weryfikuje fantazyjne podania z bogatym materiałem źródłowym. Autor książki Bartłomiej Grzegorz Sala jest historykiem, etnologiem i krajoznawcą. Wskazuje na te miejsca w legendach, w których opowieści o ścisłym kodeksie honorowym i szlachetnych intencjach wyraźnie mijają się z prawdą. Wyjaśnia też, którzy z harnasiów mają swoje pierwowzory w prawdziwych postaciach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski