Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Duda: Więcej jest we mnie światła niż mroku

Rozmawiał Paweł Gzyl
Riverside w obecnym składzie - Mariusz Duda w środku
Riverside w obecnym składzie - Mariusz Duda w środku Fot. Mystic
Rozmowa z wokalistą i basistą Mariuszem Dudą, z zespołu Riverside, o jego najnowszej płycie - „Eye Of The Soundscape”.

- Powiedziałeś w jednym z wywiadów, że fascynują Cię mroczne strony ludzkiego życia. Dlaczego?

- Dla każdego artysty to interesujące pole manewru. Dlatego ja zawsze lubiłem tego rodzaju tematy, gdyż mogłem je z powodzeniem odzwierciedlać w swojej muzyce. Widocznie współgra to z moim charakterem i sposobem bycia.

- Jesteś prywatnie mrocznym człowiekiem?

- Niekoniecznie. Jestem raczej towarzyską osobą. Więcej jest we mnie światła niż mroku. Ale wiele lat szukałem swojej własnej drogi i musiałem jakoś przebrnąć przez ten mrok. Dzięki temu nauczyłem się też w swojej twórczości operować większą ilością światła. Nie zamierzam jednak całkowicie rezygnować z mroku, bo nadal jest ona dla mnie fascynujący.

- Ta Twoja słabość do mroku manifestowała się bardziej w zespole Riverside czy w Twoim solowym projekcie Lunatic Soul?

- Muzyka Riverside i Lunatic Soul nie jest jakoś wyjątkowo mroczna, ponieważ zawsze podszywałem ją dużą dawką melancholii. Ale jeśli już – to zdecydowanie więcej mroku jest w Lunatic Soul.

- Czy materiał z nowej płyty Riverside nie mógłby powstać bez Twoich wcześniejszych doświadczeń w Lunatic Soul?

- Myślę, że „Eye Of The Soundscape” powstałoby tak czy siak. Z tym, że album ten mógłby brzmieć trochę gorzej, bo pracując nad Lunatic Soul zdobyłem więcej doświadczenia. Riverside jest przecież zespołem – choć to ja odpowiadałem za kierunek jego nrozwoju artystycznego. Lunatic Soul nie został stworzony, bo nie mogłem odnaleźć swego miejsca w Riverside. To była mój kolejny świat muzyczny, który chciałem zbudować, aby móc rozwijać się nadal jako muzyk. Jednak wszyscy w Riverside lubiliśmy ambient, więc przy każdej płycie tworzyliśmy takie dźwięki.

- Na początku działalności Riverside porównywano Was do Porcupine Tree. Czy to odkrycie muzyki ambient zawdzięczacie autorskiemu projektowi lidera tej brytyjskiej grupy – Bass Communion?
- Steven Wilson nie jest moim guru i nie podążam w krok w krok za nim. Inspirowały mnie jedynie płyty Porcupine Tree z lat 90., a za współczesnymi dokonaniami tego zespołu raczej nie przepadam. Podobnie zresztą jak za płytami Bass Communion. To jest muzyka nastroju – a ja lubię więcej melodii.

- Co więc doprowadziło Rivreside do nagrania „Eye Of The Sioundscape”?

- Już w dzieciństwie odkryłem muzykę elektroniczną Vangelisa, Mike’a Oldfielda, Tangerine Dream czy Jean-Michela Jarre’a. Z Michałem i Piotrem z Riverside dzieliłem też pasję do dokonań Dead Can Dance. „Eye Of The Storm” narodził się więc z naszych fascynacji muzyką sprzed co najmniej 30 lat.

- Elektronika jednak bardzo rozwinęła się przed ten czas. Współczesny ambient Cię nie interesuje?

- Kompletnie nie obchodzi mnie jak się teraz gra elektronikę. Jej współczesna wersja jest pozbawiona melodii, na którą zawsze zwracam uwagę. Trochę czasem nie rozumiem obecnej fascynacji dźwiękami tworzonymi przez Autechre, Biosphere czy Tima Heckera. To nie jest muzyka, która mnie inspiruje. No może trochę Murcof, bo on przemyca nieco melodii.

- Większość materiału z „Eye Of The Soundscape” była wcześniej publikowana na różnych płytach Riverside. Dlaczego postanowiliście je zebrać wreszcie na jednym wydawnictwie?

- Bardzo lubiliśmy grać tego typu dźwięki. Nigdy jednak nie udało nam się stworzyć pełnego albumu z taką muzyką. Dodawaliśmy jedynie te utwory jako bonusy do naszych regularnych płyt. Trochę nam było szkoda, że tak się dzieje. Ponieważ potrzebowaliśmy albumu przejściowego, który byłby łącznikiem między dawnym a nowym Riverside, postanowiliśmy więc zebrać ten materiał w jedną całość. Myśleliśmy bowiem, aby w przyszłości rozwijać ambientowe eksperymenty pod inną nazwą.

- Większość muzyki z „Eye Of The Soundscape” jest instrumentalna. Jak się w niej odnajdujesz jako wokalista?

- Już w Lunatic Soul mogłem się oddawać wykorzystywaniu wokalu jako dodatkowego instrumentu. To inspiracja wspomnianym Dead Can Dance, ale też Cocteau Twins. Bo wokalistki obu tych zespołów często podchodziły właśnie w taki sposób do śpiewania. Elizabeth Frazer nawet stworzyła na swoje potrzeby bardzo melodyjny nieistniejący język. Ja też dokonywałem tego rodzaju eksperymentów w ramach Lunatic Soul.

- To zamknięcie dotychczasowego rozdziału w twórczości Riverside zbiegło się z prawdziwym dramatem: w lutym zmarł niespodziewanie Wasz gitarzysta Piotr Grudziński. „Eye Of The Soundscape” zawiera jego ostatnie partie.

- Przez to nagrania z tej płyty są wyjątkowe. Co ciekawe – takie właśnie ambientowe nagrania były w ostatnim okresie naszej wspólnej działalności najbliższe sercu Piotra. Ja też straciłem zainteresowanie ciężkim rockiem i bardziej dbałem o przestrzenną formę naszej muzyki. Piotr bardzo mi w tym towarzyszył, chcieliśmy wspólnie tworzyć takie brzmienia. Ja miałem Lunatic Soul, a Piotr z Michałem myśleli o podobnym własnym projekcie.

- Po śmierci Piotra nie mieliście wątpliwości, czy aby nie zawiesić działalność Riverside?

- Oczywiście. W ostatnich latach Bliższy był mi projekt Lunatic Soul niż zespół Riverside. Po śmierci Piotra pomyślałem, że może to moment, abyśmy ja i Michał poszli własnymi drogami. Stwierdziłem, że jednak za dużo siebie zostawiłem w Riverside, aby to przekreślić. Dlatego postanowiliśmy działać dalej z Michałem i Mitloffem jako trio. Nie powiedzieliśmy jeszcze wszystkiego w muzyce i to, co najlepsze ciągle przed nami. Mimo, że dla wielu osób istnienie. Riverside bez Piotra jest absurdalne. Dla nas to jednak początek czegoś nowego.

- „Eye Of The Soundscape” wyznacza nowe brzmienie Riverside?

- Nie. To raczej podsumowanie tego, co zrobiliśmy do tej pory. Riverside będzie zmierzać w inną stronę. Być może przed nami czarno-biała kolorystyka, niekoniecznie spowodowana śmiercią Piotra. Aczkolwiek już na zawsze zostaniemy zespołem z blizną. Dotychczasowa formuła muzyki Riverside już jednak się wyczerpała. Chcielibyśmy powrócić do bardziej intensywnych dźwięków i skomplikowanych struktur. Na pewno nie jednak pozbędziemy się całkowicie piętna wszystkich naszych wcześniejszych płyt w nowej twórczości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski