MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Maraton Capelli wyzwaniem nie tylko dla ciała, ale i psychiki

Mateusz Borkowski
Muzyka. Pionierskie wykonanie dziewięciu symfonii Beethovena zakończyło się sukcesem

Równo rok temu Capella Cracoviensis rzuciła wyzwanie zarówno sobie, jak i słuchaczom, zapowiadając, że 27 sierpnia tego roku, w ciągu zaledwie jednego dnia wykona wszystkie symfonie Ludwiga van Beethovena. Ci, którzy odwiedzili w sobotę Centrum Kongresowe wiedzą, że krakowski zespół słowa dotrzymał.

W przedsięwzięciu wzięło udział pięciu wybitnych dyrygentów: Paul Goodwin z Wielkiej Brytanii (symfonie I i II), Christophe Rousset z Francji (III, IV), Eivind Gullberg Jensen z Finlandii (V, VI), Evelino Pido z Włoch (VII, VIII) oraz Jan Tomasz Adamus, szef Capelli Cracoviensis (IX). Większość muzyków orkiestry zagrała w pięciu symfoniach Beethovena. Ale znalazło się dwóch śmiałków, którzy postanowili, że wystąpią we wszystkich dziewięciu dziełach. Dla skrzypka Roberta Bachary naturalną koleją rzeczy było, że po tym jak miał okazję wykonywać w Krakowie wszystkie sonaty i partity Bacha oraz sonaty misteryjne Bibera - pora na Beethovena. - Znajomi pukali się w czoło, kiedy dowiedzieli się, na co się porwałem. Przez całą sobotę pytali mnie, czy żyję. Najcięższy jednak był tydzień prób. To było wiele godzin harówki psychicznej i fizycznej. Każdą symfonię trzeba było wielokrotnie powtarzać i przerobić pod kątem interpretacji - tłumaczy skrzypek. Jak przyznaje w tym zadaniu pomógł mu fakt, że przez kilka tygodni przed próbami intensywnie ćwiczył fizycznie. - Same koncerty w sobotę były w dużej mierze przyjemnością. Ważne było rozplanowanie sił. Kryzys dopadł mnie po pierwszych dwóch symfoniach, kiedy dotarło do mnie, że mam zagrać jeszcze kolejne, ale potem było już tylko lepiej - wyznaje Robert Bachara. W podobnym tonie wyraża się współpracujący z Capellą skrzypek Jorge Jimenez z Barcelony, który jako drugi artysta z orkiestry, zagrał we wszystkich symfoniach. - Uznałem, że muszę wziąć udział w tym projekcie, bo taka okazja zdarza się tylko raz w życiu. Po „Ósmej” trochę zaczęło mi się kręci w głowie, ale to zapewne przez przedawkowanie adrenaliny. Trzeba było myśleć o tylu nutach, ale było warto! - mówi Jorge, który na scenie występował... boso.

Zachwyceni byli również melomani, którzy od godz. 11 tłumnie odwiedzali Centrum Kongresowe. Kto uznał, że przedawkował muzykę wiedeńskiego klasyka wychodząc, mógł oddać bilet innej osobie.

Była dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, Zofia Gołubiew przyszła posłuchać pierwszych czterech dzieł. Jak przyznała, bardzo spodobała jej się idea wykonania wszystkich symfonii kompozytora właśnie w ciągu jednego dnia. Dla Pani Marzeny Beethovenowski maraton był przeżyciem wręcz narkotycznym. - Im więcej słuchałam Beethovena, tym czułam się bardziej doenergetyzowana. Gdybym miała wybrać po raz kolejny, czy zostać w swój dzień wolny na łonie natury i słuchać ciszy, czy wybrać się na maraton Capelli, wybrałabym znowu Beethovena.

Wszystkich dziewięciu dzieł wysłuchała również Pani Brygida. - Idąc na Beethovena założyłam wysłuchanie całości wydarzenia, tylko wtedy miało to dla mnie sens. Nie oczekiwałam perfekcji wykonania każdej nuty jak z płyty CD, lecz przede wszystkim emocji. I były to symfonie zagrane z pasją, emocjami i tym czymś nieuchwytnym, co zdarza się tylko w czasie słuchania koncertu na żywo. Brawa dla wykonawców - mówi melomanka.

*Podczas sobotniego maratonu nie ucierpiał żaden artysta, ani żaden słuchacz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski