- Co będzie dla Pana oznaczało zwycięstwo nad Szpilką?
- Wykonam krok w przód, do kolejnych pojedynków i dalszej kariery. Wszyscy wiedzą, że każdy sportowiec chce walczyć o najwyższe trofea. Dlatego, jeśli zasłużę sobie na drugą szansę zdobycia pasa mistrza świata wagi ciężkiej, zrobię wszystko, by ją wykorzystać. Wygrywam ze Szpilką - i wówczas zobaczymy, co zaproponuje telewizja HBO. Jeśli dostanę dobrą ofertę, oczywiście podejmę walkę.
- To będzie miarodajna weryfikacja? Przecież ostatniego rywala Szpilki, Bryanta Jenningsa, nazwał Pan amatorem.
- Bo nie jest profesjonalnym pięściarzem. To facet, który od pięciu lat walczy zawodowo i poza twardością oraz hartem ducha niewiele potrafi. Wygrywa sercem z lepszymi od siebie, choć technicznie jest bardzo słaby. To nie tylko moje słowa, tak o nim mówią wszyscy.
- Jakimi dokonaniami w boksie zawodowym góruje nad Amerykaninem Pana ostatni pogromca, Ukrainiec Wiaczesław Głazkow?
- Takimi porównaniami nigdy się nie zajmowałem i nie skłoni mnie pan do tego. Zdarza mi się podpatrywać dobrych zawodników, ale przede wszystkim mistrzów. Przyglądam się, jak walczą i jaką mają technikę.
- Jeszcze niedawno na pytania o ewentualną walkę ze Szpilką mówił Pan, że nie ma zamiaru bić dzieci, ponadto podkreślał Pan, że "chłopak powinien sobie na taką potyczkę zasłużyć". Co zmieniło Pana optykę?
- Nie ma tu żadnej filozofii. Po prostu górę wzięła najlepsza dla mnie na ten moment oferta finansowa, jaką dostałem od telewizji Polsat. Dlatego przyjąłem walkę z Polakiem.
- Czyli za pieniądze jest Pan w stanie wejść do ringu z każdym, nawet wbrew swoim przekonaniom?
- Boks to moja praca, więc jeśli wchodzę do ringu, to za możliwie najwyższą gażę. Nie mam innego źródła dochodu. W tym biznesie trzeba główkować, rozglądać się i dzwonić, a wtedy można mieć komfort wyboru.
- Obóz przygotowawczy odbywa Pan w Gilowicach. Sielska atmosfera rodzinnego domu nie przeszkadza w reżimie treningowej harówki?
- Nie widzę żadnego problemu. Jestem sam w domu, na piętrze urzęduje trener, a mama mieszka obok i tylko gotuje dla mnie obiady. Nikt mnie nie rozprasza, bo wszyscy pracują i pilnują swojego życia.
- Chce Pan powiedzieć, że taka atmosfera nie rozleniwia?
- Nie ma takiej opcji, bo wiem, po co tutaj przyjechałem. Uzgadniam z mamą, co ma gotować, ponieważ od lat trzymam dietę sportową. Na stole pojawiają się wołowina, cielęcina, dzisiaj jedliśmy królika, a na przyrządzenie czeka sarna, którą dostałem od kuzyna. Oczywiście, lubię też kurczaka, zwłaszcza że mięso mamy z własnego chowu.
- Będąc u schyłku kariery, z czego czerpie Pan największą motywację?
- Mam rodzinę, więc jest dla kogo żyć i zarabiać pieniądze. Oczywiście, gdyby nie wielka wiara, którą przekazała mi mama, moje życie pewnie by wyglądało nieco inaczej i mógłbym mieć inne priorytety. Z Bogiem się budzę, z nim idę na spoczynek i od niego czerpię siłę do działania.
- Jak wygląda teraz Pana dzień?
- Codziennie około południa mam do dyspozycji salę sportową w miejscowym gimnazjum. Tam robimy trening specjalistyczny, czyli obijam worki, tarczuję z trenerem, rozwijam elementy techniczne i szlifuję taktykę na pojedynek. A popołudniami biegam lub jeżdżę na siłownię. W tym tygodniu rozpoczynam etap sparingów.
- Uczniowie Pana dopingują?
- Pani dyrektor dała mi gwarancję, że jeśli trenuję, jestem na sali tylko z trenerem i nikt nam nie przeszkadza. W tym czasie sala jest pod kluczem.
- A drwa, dosłownie, Pan rąbie przed zimą jako element treningu siłowego?
- Z prac koło domu zostaje mi tylko koszenie (śmiech). Jako młody chłopak rzeczywiście przygotowywałem opał, ponieważ mama paliła pod blachami w piecu. Teraz są inne czasy, zresztą w przygotowaniach do walki staram się unikać zbędnego ryzyka.
- W walce z Głazkowem nie oglądaliśmy Adamka kończącego się jako sportowiec?
- Byłem przemęczony i niedługo po chorobie, dlatego popełniłem błąd, że w takim stanie wszedłem do ringu. Przegrałem, bo nie byłem sobą. Obecnie czuję się świetnie, jestem szybki i wróciłem do starej wersji Adamka. Oby tak do walki.
- W Krakowie to Pan narzuci styl czy przystosuje się do tego, co zaproponuje w ringu Szpilka?
- Mam swoją taktykę, więc wejdę do ringu wykonać założenia. Oczywiście, będę też przygotowany na zamiary Szpilki, nieraz udowadniałem, że potrafię się dostosować. Zamierzam realizować prostą zasadę: zadać cios i uniknąć odpowiedzi.
- Nigdy nie szło Panu gładko w walkach z mańkutami. Lata temu w Kołobrzegu już w pierwszej rundzie wywrócił Pana Rumun Mihai Iftode, później przegrał Pan z Chadem Dawsonem, a ostatnio nie radził Pan sobie z Eddie'em Chambersem. Odwrotna pozycja Szpilki to dla Pana największy kłopot?
- Chambers generalnie jest niewygodnym zawodnikiem, a do walki z Dawsonem za dużo zrzuciłem wagi i nie miałem siły go wykończyć. Teraz niczego się nie boję, Roger (Bloodworth, trener Adamka - przyp.) prowadził wielu wyśmienitych pięściarzy, którzy byli mańkutami, dlatego nie będę miał problemów. Tylko w Polsce trenerzy i dziennikarze mówią o jakiejś różnicy między leworęcznym i praworęcznym pięściarzem, a tak naprawdę nie ma żadnej rozbieżności. Trzeba tylko mieć to wytłumaczone przez amerykańskiego trenera.
- Niedawno Krzysztof Włodarczyk stracił w Moskwie tytuł mistrza świata w wadze junior ciężkiej, a Paweł Kołodziej został znokautowany jednym ciosem. Jaka jest Pana refleksja?
- Wielka szkoda, bo jesteśmy walecznym narodem, w którym nie brakuje talentów. Potrzeba nam świetnych szkoleniowców. Polscy trenerzy muszą uczyć się razem z pięściarzami, by wejść do czołówki i pozostawać w niej przez lata. Przeskok z boksu europejskiego na światowy jest ogromny, co już dostrzegli Rosjanie, sięgając po posiłki ze Stanów Zjednoczonych.
- Docenia Pan pokorę "Diablo" Włodarczyka, który kaja się po porażce z Grigorijem Drozdem?
- Zawsze trzeba oddać przeciwnikowi klasę, ale przede wszystkim należy wyciągnąć wnioski, zwłaszcza że w kontrakcie był zapis o rewanżu. Krzyśka stać na wygraną z takim rywalem.
- A co z Kołodziejem? Taka porażka nie przystoi pretendentowi do tytułu mistrza świata.
- Jest zasada, że nie kopie się leżącego. Paweł przegrał złapany mocnym lewym sierpowym i przekonał się, że jeszcze bardzo dużo brakuje mu do czołówki w kategorii cruiser.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?