MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mam już serdecznie dość futbolu

Rozmawiał Daniel Weimer
Senator Stanisław Kogut doprowadził klub z IV do I ligi
Senator Stanisław Kogut doprowadził klub z IV do I ligi Fot. (kow)
Rozmowa. Senator Stanisław Kogut rządzi w Kolejarzu Stróże, który chce pozbyć się I-ligowej drużyny i połączyć siły z Sandecją Nowy Sącz.

– Nie żal Panu tych 14 lat życia pozostawionych w klubie?

– Nie, a dlaczego ma być żal? Przecież chłopcy wygrali w swym ostatnim meczu.

– Może nie ostatnim, ale jednym z kończących przygodę Kolejarza w I lidze.

– O czym Pan mówi? Rozgrywki potrwają przecież do maja.

– Zgadza się, ale później zamierza Pan ponoć sprzedać licencję klubu na występy na zapleczu ekstraklasy.

– No dobra, nie będę ściemniał. Rzeczywiście, rozważałem i nadal rozważam możliwość odsprzedania, podkreślam – nie odstąpienia – wspomnianej licencji. To jednak nic pewnego. Póki co, ostateczna decyzja nie zapadła.

– Kto mógłby się tym szczęśliwcem okazać? Wcześniej z propozycją wykupienia dokumentu zgłaszali się oferenci z Polonii Warszawa, z Rzeszowa, a ostatnio także z ŁKS Łódź.

– O tym ostatnim klubie pierwszy raz słyszę. Natomiast prawdziwa jest informacja o zakusach Polonii i mającego powstać miejskiego klubu z Rzeszowa. Jeśli teraz miałbym wybierać, to wskazałbym na Polonię. To kolejarski klub, którego honorowym prezesem jest mój dobry znajomy, wspaniały działacz Krzysztof Piekarzewski. Kiedyś pomogłem mu w załatwieniu terenów pod budowę obiektów „Czarnych Koszul”. Ja jednak wciąż liczę, że spełni się moje marzenie i licencja pozostanie na naszym terenie.

– Mówi Pan o mariażu z Sandecją Nowy Sącz?

– Właśnie. Połączenie sił sądeckiego klubu i Kolejarza przyniosłoby obydwu stronom wyłącznie korzyści. Moja propozycja jest następująca: I liga pozostaje w Nowym Sączu, a drużyna występuje w rozgrywkach pod nazwą Sandecji. My przekazujemy jej swoich zawodników, zajmując miejsce rezerw Sandecji występujących w IV lidze. Zespół mecze rozgrywa w Stróżach jako Kolejarz. Biorę na swe utrzymanie obecnych graczy ze Stróż, którzy przywędrowali do nas właśnie z Sandecji. Pozostawiam to wszystko pod rozwagę prezydenta Nowego Sącza Ryszarda Nowaka i prezesa Sandecji Andrzeja Danka. Wszystkim nam chyba zależy, żeby sądecki zespół zaistniał w ekstraklasie.

– Uważa Pan zatem, że istnienie I-ligowej drużyny w miejscowości liczącej 2500 mieszkańców mija się z celem?

– Coraz częściej dochodzę do takiego wniosku. Dla kogo my gramy? Podczas ostatniego meczu z GKS Tychy na trybunach zasiadło raptem 350 osób, przy czym 150 kibiców przyjechało z Górnego Śląska. Czy dla takiej ilości fanów warto wydawać 3 miliony? Bo na taką sumę opiewa nasz roczny budżet.

– Nie zastanawiał się Pan nad możliwością zaistnienia takiej sytuacji, gdy przed 14 laty zabierał się Pan za budowę mocnej drużyny?

– Kierowałem się tylko i wyłącznie sportowymi ambicjami. Trafili do nas zawodnicy z zewnątrz, którzy stanowili o sile zespołu. Początkowo taki system zdawał jeszcze egzamin. Leżało natomiast kompletnie szkolenie własnej młodzieży.

– Znajdowały się natomiast pieniądze na zakup piłkarskich emerytów, którzy zwabieni łatwym zarobkiem przenieśli się do Stróż. Wystarczy wspomnieć nazwiska Grzegorza Piechny, Krzysztofa Gajtkowskiego czy Piotra Rockiego. Niczym meteoryty przemknęli oni przez ekipę Kolejarza. Swoje wzięli i zniknęli...

– To wszystko prawda, ale weźmy pod uwagę, jakimi skromnymi pieniędzmi dysponowaliśmy. Rozmawiałem z prezesem GKS Tychy, który przyznał, że w całości jego klub sponsoruje miasto. Kwoty nawet nie chcę wspominać, bo włos jeży się mi na głowie. Zazdroszczę też Sandecji, na którą „kasy” nie skąpi prezydent Nowego Sącza. Jakże chciałbym mieć takiego protektora. Tymczasem od gminy Grybów dostajemy rocznie raptem 30 tys. zł. A na samo szkolenie młodzieży potrzebna jest nam cztery razy większa suma. Nawiasem mówiąc, do dzisiaj na nasze konto nie wpłynęły nawet te marne pieniądze.

– Ma Pan zatem żal do władz gminnych?

– Mam i to duży. Czuję się oszukany. Pierwotnie miały powstać na ziemi grybowskiej dwa ośrodki sportowe: zimowy w Ptaszkowej i letni w Stróżach. Z tego co wiem, to zdecydowana większość środków kierowana jest na narciarstwo.

– To z jakiej puli płacicie zawodnikom z drużyny seniorów? Słyniecie przecież z terminowości.

– Mamy na szczęście niezawodnych sponsorów. Ale i oni mogą przecież powiedzieć kiedyś „dosyć” i środki zacząć przekazywać na przykład na piłkarskie akademie.

– Przemawia przez Pana gorycz...

– A czy nie mam prawa być rozczarowany? Przecież właściwie sam, z niewielkim tylko wsparciem podobnych do mnie zapaleńców, przeprowadziłem Kolejarza z IV do I ligi. Na przekór różnym działaczom z piłkarskiej centrali, nie zawsze obiektywnie sędziującym nasze mecze arbitrom, czy zawsze i wszędzie obecnym malkontentom i podżegaczom. O tym łatwo się zapomina.

– Czuje się Pan wypalony?

– Coraz częściej łapię się na myśli, że mam tej piłki powyżej uszu. Co ta aktywność mi daje? Zaniedbuję tylko rodzinę, a piłkarze odpłacają mi się takimi popisami, jak w niedawnym meczu ze Stomilem, podczas którego bramkarz przepuszcza do siatki strzał rywala z 40 metrów.

– Sezon trzeba jednak jakoś dograć. Wierzy Pan , że Kolejarz utrzyma się w I lidze?

– A mam inne wyjście? Liczę, że drużyna złapie wiatr w żagle po zwycięstwie z Tychami. Trener Przemysław Cecherz, o którym dobrego zdania nie zmieniam, otrzymał ultimatum: albo w trzech meczach wywalczy z zespołem siedem punktów, albo się rozstaniemy. Trzy „oczka” już zaksięgował. Wypada zremisować w sobotę w Płocku i za tydzień pokonać na własnym boisku Flotę Świnoujście. Albo odwrotnie. To już bez znaczenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski