Małopolska nie pali się do pomocy uchodźcom [WIDEO]

Nie deklarowane dotąd przez rząd 2 tys. uchodźców, ale nawet około 10 tys. może trafić w najbliższych latach do naszego kraju. Rośnie więc prawdopodobieństwo, że wiele rodzin znajdzie schronienie w naszym regionie.

Miejsca, gdzie można ulokować uchodźców, zostały wskazane przez wojewodę małopolskiego już w ubiegłym roku, kiedy spodziewaliśmy się fali imigrantów z Ukrainy. Jeżeli byłaby potrzeba, mogą zostać teraz przeznaczone na schronienie dla Syryjczyków. Ich liczba i rozmieszczenie na razie pozostaje jednak tajemnicą.

- Nie chcemy w tej chwili podawać takich danych, żeby nie robić niepotrzebnego zamieszania. Na razie takie miejsca nie będą wykorzystywane, a ktoś może mieć coś przeciwko, że w jego okolicy jest hotel, który miałby przyjąć uchodźców - tłumaczy Ewa Piechota z Urzędu ds. Repatriacji i Cudzoziemców, na prośbę którego miejsca zostały wyznaczone.

Takie obawy nie są bezzasadne. Polacy bowiem coraz mniej przychylnie patrzą na przyjmowanie Syryjczyków. W najnowszym sondażu CBOS opowiedziało się za tym 56 proc. z nas. Jeszcze w maju było to ponad 70 proc.

Pomimo apeli papieża i polskich biskupów o "przygotowanie miejsc dla uchodźców" nie palą się do tego proboszczowie i ich parafianie. - Ogólnie mówiąc, boimy się islamizacji Europy - mówi ksiądz zarządzający jedną z podkrakowskich parafii. Dodaje, że podobne zdanie ma większość jego parafian.

Uchodźcy w Polsce | Create infographics

Ostrożnie do pomysłu przyjmowania uchodźców podchodzą też przedstawiciele kościelnych organizacji charytatywnych. - My jesteśmy otwarci, gotowi do udzielenia pomocy, ale tu potrzebne są decyzje na szczeblu rządowym, ministerialnym. Bo tych ludzi trzeba nie tylko sprowadzić do kraju, ale uregulować ich status prawny. Czy są to emigranci polityczni, ekonomiczni itd. - mówi ks. Bogdan Kordula, dyrektor Caritas Archidiecezji Krakowskiej. Jak dowiedziała się reporterka "Dziennika Polskiego", za tydzień w Warszawie będą na ten temat dyskutować szefowie diecezjalnych Caritas.

Przygotowań na przyjazd uchodźców nie widać też na szczeblu wojewódzkim. Tymczasem według Katarzyny Przybysławskiej, prezes Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć, w tej chwili jest na to ostatni moment. Twierdzi, że konieczne jest nie tylko wskazanie miejsc pobytu, ale też m.in. listy tłumaczy, którzy byliby w stanie porozumieć się z uchodźcami i pomagać im osiedlić się w Polsce. Istotna jest też praca nad stosunkiem społecznym do Syryjczyków.

- Jeśli nie będziemy edukować mieszkańców, pokazywać, kim są uchodźcy i czego można się po nich spodziewać, to istnieje ryzyko, że będą oni operować głównie negatywnymi stereotypami na ich temat - alarmuje Katarzyna Przybysławska.

Według niej, w samym Krakowie mimo wszystko nie brakuje jednak osób, którzy chcą pomóc uchodźcom. - Od pewnego czasu otrzymujemy zwiększoną liczbę ofert od ludzi, którzy chcą pomóc uchodźcom. Wśród nich był między innymi mieszkaniec, który zadeklarował chęć przyjęcia jednej z rodzin pod swój dach czy szkoła językowa, oferująca darmowe lekcje języka polskiego dla uchodźców - wskazuje Przybysławska.

Aktywnych jest też kilka organizacji pozarządowych. Np. krakowski oddział Amnesty International apeluje o wsparcie zbiórki darów (m.in. koców i namiotów) dla uchodźców, którzy już są na terenie Europy. Można je przynosić m.in. do Spółdzielni Ogniwo przy ul. Paulińskiej 28.