Choć robiła całkiem udaną karierę telewizyjną i kinową, a wszyscy widzowie pokochali ją w roli serialowej „Blondynki”, Julia Pietrucha kilka lat temu postanowiła rzucić wszystko i wybrać się w daleką podróż. Wsparcie zapewnił jej mąż - amerykański scenograf, Ian Dow. Dziś para ma za sobą wędrówki po Afryce i Azji, zahaczyła też o Hawaje. A większość z tych wypraw odbyła na... starych motocyklach.
- Cała podróż była fantastyczna. Dała mi ona poczucie niezwykłej wolności, przełamania władnych barier i strachu. To był taki mój mały survival. A uwierz mi: z WF-u zwykle miałam zwolnienie - śmieje się Julia.
Życiowa odwaga, jaką aktorka nabrała podczas egzotycznych eskapad sprawiła, że postanowiła wreszcie spełnić swoje marzenie - nagrać autorską płytę. Tak narodził się materiał na „Parsley”, gdzie znalazły się różnorodne piosenki, zaśpiewane z wdziękiem przez Julię i zagrane przez nią na... ukulele. W projekcie wsparli ją profesjonalni muzycy oraz tata - Krzysztof Pietrucha.
- Nigdy nie zamykałam się w jednym gatunku muzycznym. Lubię rock’n’rolla z wczesnych lat 60., ale też przepite męskie wokale w gotyckim, plażowym rocku, kocham swing, jak również szaleństwo folka i psychobilly. Jak mogłabym się zmieścić z tymi wszystkimi inspiracjami w __jednym gatunku? - pyta Julia.
Album spotkał się z ciepłym przyjęciem. Nic więc dziwnego, że teraz prezentuje ona jego zawartość podczas koncertów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?