Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Weto Gowina

Jan Maria Rokita
Z morza rządowych sloganów i pustosłowia na temat reformy szpitalnictwa daje się wyłowić dwa jako tako wyraźne cele. Podczas wtorkowej prezentacji premier Szydło podkreślała znaczenie „dostępności do świadczeń, niezależnie od ubezpieczenia”.

Można więc rozumieć, że chodzi jej o to, aby człowiek poważnie chory miał mniej kłopotów z dostaniem się na leczenie szpitalne. Zaś minister Radziwiłł opowiadał o „zagubieniu pacjentów w systemie”, wynikającym ze „wstydliwego, ale często spotykanego zjawiska poszukiwania przez szpitale pacjentów bardziej atrakcyjnych, na których można zarobić, i unikania takich, którzy byliby mniej atrakcyjni”. Minister uznał owo zjawisko za „haniebne” i zapowiedział, że jego reforma ma się z nim rozprawić.

Oba te cele są oczywiście słuszne. Kłopot tylko w tym, że sama idea sieci wybranych szpitali, które mają mieć z góry („ryczałtowo” - jak mówi minister) płacone za swoje usługi, koliduje z tak postawionymi celami. Można założyć, że Radziwiłł mówi prawdę, iż zadba, aby po ustanowieniu sieci uratować przed likwidacją szpitale lokalne, zwłaszcza tam, gdzie w powiecie jest tylko jeden szpital.

Trudniej już mu uwierzyć, gdy zaprzecza, iż tak naprawdę chodzi mu o pozbawienie publicznego finansowania dobrych szpitali prywatnych, takich choćby jak krakowscy bonifratrzy. Ale nawet, gdyby założyć, że każde słowo Radziwiłła jest prawdziwe, a jego intencje możliwe do osiągnięcia, nadal nie sposób zrozumieć kluczowej kwestii.

Istotą pomysłu na stworzenie sieci jest przecież to, aby szpitali które do niej wejdą, było mniej, a nie więcej, niż jest dotychczas. I żeby w tej mniejszej liczbie szpitali skoncentrować przygniatającą większość pieniędzy publicznych. W przeciwnym razie sama idea sieci byłaby nonsensem. Jakże zatem na zdrowy rozum ma być możliwe, aby mniejsza liczba szpitali zapewnić miała większą dostępność leczenia i skrócenie kolejki do zabiegów?

Podobnie ma się rzecz z dzieleniem przez szpitale pacjentów na bardziej i mniej opłacalnych. Owszem, do tej pory szpitalowi bardziej się „opłacało” leczyć pacjenta na chorobę „dobrze płatną” przez NFZ, niż taką, którą ubezpieczyciel wycenił jako „tanią”. Ale przynajmniej za każdego leczonego pacjenta szpital dostawał jakieś pieniądze.

Jak ma być teraz? Szpital, który znalazł się już w upragnionej sieci, ma dostać z góry ryczałt na swoje usługi, więc pacjenci, których będzie miał potem przyjąć, staną się dlań (mówiąc kategoriami finansów) czystym kosztem. Pierwsza rzecz, która w tej sytuacji musi przyjść do głowy rozsądnemu dyrektorowi szpitala, to szukanie pomysłów na unikanie pacjentów „kosztownych”, czyli najciężej chorych i wymagających skomplikowanego leczenia.

Tak właśnie było przed przed reformą Jerzego Buzka i powszechnie uznawano taki stan rzeczy za największą wadę systemu. Jak zatem Radziwiłł chce zlikwidować „haniebne” jego zdaniem zjawisko dzielenia pacjentów na bardziej i mniej opłacalnych dla szpitali? Przecież gołym okiem widać, że dopiero obecna reforma taki podział umocni.

Aż dziw bierze, że podczas wtorkowej prezentacji nikt z dziennikarzy nie postawił tych pytań ani ministrowi, ani pani premier. Ale za to nietrudno pojąć powody, dla których weto wobec reformy zgłosił wicepremier Jarosław Gowin. Najwyraźniej zdaje on sobie sprawę, że za niedługo może być jeszcze trudniej niż dziś dostać się na leczenie szpitalne, zwłaszcza jeśli zapadniemy na jakąś poważną i „kosztowną” chorobę.

Gowin nie chce brać na siebie odpowiedzialności za reformę, której kształt stoi w otwartej sprzeczności z deklarowanymi przez rząd celami. Za jakiś czas będzie mógł z satysfakcją wygarnąć: „A nie mówiłem?!”. Tyle tylko, że w polityce mieć rację i nie umieć niczego z nią zrobić - to postawa raczej jałowa i nierokująca wicepremierowi sukcesu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski