Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera w szatni

Ryszard Terlecki
Wszystko jest polityką. To spektakl robiony przez złych ludzi dla innych złych ludzi - napisał znany publicysta po wizycie w warszawskim Teatrze Powszechnym i po obejrzeniu przedstawienia „Klątwa”.

Pewnie jest w tym wiele prawdy, podobnie jak prawdziwa jest opinia, że tego typu inscenizacje mają służyć szarlatanom lewicy do walki z wartościami, które są podstawą naszej cywilizacji.

Obawiam się jednak, że ten kolejny teatralny skandal ma też prozaiczne przyczyny. Otóż od pewnego czasu rozmaite artystyczne beztalencia i miernoty usiłują zdobyć powodzenie i pieniądze, korzystając z naiwności i kompleksów niewykształconej publiczności.

Ktoś, kogo artystyczna edukacja ogranicza się do znajomości topornych teledysków, a zasób lektur nie wykracza poza grafomańskie wpisy na Twitterze, ten pozwala się nabierać naciągaczom, którzy mu wmawiają, że wysypisko śmieci też można nazwać teatralną sceną. Szerzące się w artystycznym świecie cwaniactwo sprawia, że „kasę” zbija się na skandalach, a nie na uprawianiu sztuki.

Równocześnie ktoś, kto nie sprawdził się jako aktor czy reżyser, zostaje dyrektorem teatru, chociaż w rzeczywistości jego kompetencje pozwalają co najwyżej na wydawanie numerków w szatni. Taki szatniarz w roli dyrektora zabiega o jarmarczną publiczność, ale także o głosy tych krytyków, którzy dawno odkryli, że nawet najbardziej bełkotliwe pochwały artystycznej szmiry zyskają uznanie u wpływowych ideologów antycywilizacji. Niegdyś w budzie na przedmieściu pokazywano kobietę z brodą i cielę o dwóch głowach, ale wówczas nikt nie przekonywał, że właśnie tam ulokowała się świątynia sztuki.

Kogo przyciągną kiepscy aktorzy, obsadzeni nawet w najlepiej napisanych rolach? Kto przyjdzie nudzić się na produkcjach reżyserskich nieudaczników? A tymczasem wystarczy trochę świństwa rozlać po scenie, uderzyć w Kościół, wyszydzić przyzwoitość, wyśmiać normalność i pochwalić dewiacje, a już lewicowy salon poklepie po ramieniu, a międzynarodowe festiwaliki (o których słyszeli tylko ich uczestnicy) przydzielą nagrody i sypną międzynarodowym groszem.

Tak kręci się interesik, który udaje teatr; naiwni kupują bilety, a za kurtyną organizatorzy tej błazenady pokładają się ze śmiechu. Tym bardziej, że zawsze znajdą się intelektualne purchawki, pozujące na kapłanów awangardy, które do każdego artystycznego gniota dorobią ideologię nihilistycznej rewolucji. Lewicowa kołtuneria chętnie w to uwierzy, a zabiegające o najgłupszą publiczność media równie chętnie zareklamują. Usłyszymy wtedy o wolności „artystycznego przekazu”, najczęściej od tych, dla których wolność oznacza surowy zakaz posiadania własnego zdania i własnego gustu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski