Mniejsza już o to, że podarta uchwała dotyczyła suwerenności Polski, bo w tej sprawie po obozie politycznym posłanki z Gdańska trudno spodziewać się czegoś innego. Tym razem sejmowe chuligaństwo, nagrodzone rzęsistymi oklaskami opozycji, jest też świadectwem traktowania obowiązującego prawa, w tym sejmowych procedur, co w oczywisty sposób nawiązuje do postawy liderów przegranego obozu władzy. Nie tylko akceptują naruszanie prawa przez Trybunał Konstytucyjny, który działa niezgodnie z obowiązującą go ustawą, nie tylko domagają się podeptania Konstytucji przez rząd, czyli druku dokumentu, który nie jest orzeczeniem Trybunału, ale także dla swoich awantur usiłują pozyskać sojuszników w instytucjach Unii, bynajmniej nie oglądając się na interes Polski. Odsunięcie od władzy PO-PSL uważają za pogwałcenie demokracji, bo Polacy, owszem, mają prawo uczestniczyć w wyborach, ale wybierać mogą tylko jedną opcję polityczną. Charakterystyczne jest jedno z żądań opozycji, aby odtąd sędziów Trybunału Konstytucyjnego powoływać większością dwóch trzecich składu Sejmu. Przez lata sędziów wybierała zwykła sejmowa większość, ale teraz, gdy PiS wygrał wybory i dysponuje przewagą w Parlamencie, forsuje się pomysł, aby ta sama sejmowa większość sędziów wybierać nie mogła.
Niedawno opozycja radośnie ogłaszała, że Polska otrzymała ultimatum od Komisji Europejskiej i jeżeli nie zastosuje się do niego natychmiast, to grozi jej z UE poważna reprymenda. Nie zważając na entuzjazm panów Petru i Schetyny, rzecznik Komisji pośpieszył wyjaśnić, że trwają rozmowy z polskim rządem, które mają dopomóc w wyjściu z prawnego impasu, a także zapewnił, że Komisja nigdy nie użyła i nie użyje słowa ultimatum. Tym samym radość „totalnej” - jak sama siebie nazywa - opozycji okazała się przedwczesna. Do Brukseli pojechała więc kolejna delegacja, tym razem na czele z Kijowskim, pryncypałem KOD-u, gorąco prosić o interwencję, którą w Polsce można by przedstawiać jako zapowiedź surowych kar, najlepiej ekonomicznych, na krnąbrny naród, który wybrał nie tych co powinien. Ponieważ dobrze wiadomo, że nałożenie kar - nawet gdyby komuś w Brukseli przyszło to do głowy - wymaga decyzji całej Unii, wyprawa KOD-u z donosem na własne państwo jest raczej turystyczną przejażdżką, niż mającą choćby cień powagi inicjatywą polityczną. W tej sytuacji opozycji pozostaje już tylko apelować o przyspieszone wybory, co przez najbliższe trzy i pół roku wydaje się zajęciem równie jałowym, jak żebranie w Brukseli o antypolskie sankcje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?