Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po odsiecz do Brukseli

Ryszard Terlecki
Wszystko jest polityką. Wybryk posłanki Platformy Obywatelskiej, która na trybunie sejmowej podarła projekt sejmowej uchwały, można uznać za gest symboliczny.

Mniejsza już o to, że podarta uchwała dotyczyła suwerenności Polski, bo w tej sprawie po obozie politycznym posłanki z Gdańska trudno spodziewać się czegoś innego. Tym razem sejmowe chuligaństwo, nagrodzone rzęsistymi oklaskami opozycji, jest też świadectwem traktowania obowiązującego prawa, w tym sejmowych procedur, co w oczywisty sposób nawiązuje do postawy liderów przegranego obozu władzy. Nie tylko akceptują naruszanie prawa przez Trybunał Konstytucyjny, który działa niezgodnie z obowiązującą go ustawą, nie tylko domagają się podeptania Konstytucji przez rząd, czyli druku dokumentu, który nie jest orzeczeniem Trybunału, ale także dla swoich awantur usiłują pozyskać sojuszników w instytucjach Unii, bynajmniej nie oglądając się na interes Polski. Odsunięcie od władzy PO-PSL uważają za pogwałcenie demokracji, bo Polacy, owszem, mają prawo uczestniczyć w wyborach, ale wybierać mogą tylko jedną opcję polityczną. Charakterystyczne jest jedno z żądań opozycji, aby odtąd sędziów Trybunału Konstytucyjnego powoływać większością dwóch trzecich składu Sejmu. Przez lata sędziów wybierała zwykła sejmowa większość, ale teraz, gdy PiS wygrał wybory i dysponuje przewagą w Parlamencie, forsuje się pomysł, aby ta sama sejmowa większość sędziów wybierać nie mogła.

Niedawno opozycja radośnie ogłaszała, że Polska otrzymała ultimatum od Komisji Europejskiej i jeżeli nie zastosuje się do niego natychmiast, to grozi jej z UE poważna reprymenda. Nie zważając na entuzjazm panów Petru i Schetyny, rzecznik Komisji pośpieszył wyjaśnić, że trwają rozmowy z polskim rządem, które mają dopomóc w wyjściu z prawnego impasu, a także zapewnił, że Komisja nigdy nie użyła i nie użyje słowa ultimatum. Tym samym radość „totalnej” - jak sama siebie nazywa - opozycji okazała się przedwczesna. Do Brukseli pojechała więc kolejna delegacja, tym razem na czele z Kijowskim, pryncypałem KOD-u, gorąco prosić o interwencję, którą w Polsce można by przedstawiać jako zapowiedź surowych kar, najlepiej ekonomicznych, na krnąbrny naród, który wybrał nie tych co powinien. Ponieważ dobrze wiadomo, że nałożenie kar - nawet gdyby komuś w Brukseli przyszło to do głowy - wymaga decyzji całej Unii, wyprawa KOD-u z donosem na własne państwo jest raczej turystyczną przejażdżką, niż mającą choćby cień powagi inicjatywą polityczną. W tej sytuacji opozycji pozostaje już tylko apelować o przyspieszone wybory, co przez najbliższe trzy i pół roku wydaje się zajęciem równie jałowym, jak żebranie w Brukseli o antypolskie sankcje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski