Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarz Andrzej Szarmach. „Diabeł”, który pomagał „Bogu”

Tekst Jerzy Filipiuk
Nigdy nie był królem strzelców I i II ligi we Francji. Nie zdobył tam mistrzostwa i krajowego pucharu. Mimo to ANDRZEJ SZARMACH już za życia stał się legendą Auxerre. Zasłynął z wielu goli, pięknych „główek”, odwagi na boisku i... opieki nad późniejszą gwiazdą Manchesteru United Erikiem Cantoną.

Mi_ałem propozycje z Eintrachtu Frankfurt, z Włoch, a nawet - razem z Jerzym Gorgoniem - z Cosmosu Nowy Jork, ale nie dostałem zgody naszych władz na wyjazd i nie chciałem uciekać z kraju. Za granicę wyjechałem, gdy miałem już 30 lat -_ opowiada jeden z najlepszych polskich piłkarzy w historii Andrzej Szarmach.

Już jako gwiazda naszego futbolu trafił do Auxerre, gdzie zaliczył prawdziwe „wejście smoka”. W ligowym debiucie 23 listopada 1980 roku w 25 minucie meczu z Olympique Lyon (2:2) zdobył gola na 1:0.

-___Do Francji przyleciałem dwa dni wcześniej. Na drugi dzień pojechałem na zgrupowanie, a następnego dnia strzeliłem bramkę. Głową- _wspomina. Był to jego pierwszy z 94 ligowych goli, jakie w ciągu pięciu lat gry uzyskał dla Auxerre (rekord w jego historii).

Ile z nich zdobył w ten sposób? -___Jeden z francuskich dziennikarzy prowadził statystyki i wyliczył, że głową strzeliłem prawie 50 bramek. Dla mnie nie było też problemu, czy strzelać prawą, czy lewą nogą -_ mówi.

O Szarmachu, jeszcze gdy grał w Polsce, mówiono, że wsadzi głowę tam, gdzie inny napastnik nie wsadziłby nogi. Na boisku był bardzo odważny, nikogo się nie bał. Istny „Diabeł”. A przecież, gdy zaczynał grę w Polonii Gdańsk, koledzy wołali na niego... „Anioł”. Późniejszą ksywkę wymyślił mu kolega z reprezentacji młodzieżowej Jerzy Kasalik, gdy zobaczył, jak w Essen Szarmach wyskoczył wyżej niż niemieccy obrońcy i strzelił gola głową zza linii pola karnego!

Przyjechał do Francji, nie znając tamtejszego języka. W Auxerre wcześniej przez kilka lat grali bramkarz Marian Szeja i napastnik Zbigniew Szłykowicz, a razem z nim obrońca Henryk Wieczorek i inny napastnik Józef Klose (ojciec słynnego napastnika reprezentacji Niemiec Miroslawa). To właśnie tego ostatniego zastąpił „Diabeł”.

-___Przez kilka miesięcy było nas trzech Polaków, ale jednocześnie mogło grać tylko dwóch obcokrajowców. Heniek, który był w Auxerre od początku sezonu, bardzo mi pomagał. Józef już kończył grę w klubie -_ wspomina (potem trafił tam Paweł Janas).

Językowa pomoc Wieczorka bardzo się przydała przed meczem z AS Monaco, zdobywcą Pucharu Francji, mistrzem kraju sprzed trzech lat. Beniaminek miał pojechać do Monako jak na ścięcie, czego nie ukrywał jego trener Guy Roux, mówiąc na odprawie: „Jeśli przegramy 1:2 lub 0:2, to nic się nie stanie, to będzie dobry wynik”.

Szarmach nie mógł uwierzyć w słowa szkoleniowca tłumaczone przez rodaka. Kiedy się jednak upewnił, że tak brzmią, bez ogródek wypalił, co o tym myśli (- Po ch... my tam w ogóle jedziemy?). Zapytał, czy nie lepiej wysłać pismo do rywala, że Auxerre zgadza się na porażkę, a dzięki temu zaoszczędzi na przelocie i hotelu.

_-___Jeśli mamy jechać, by przegrać o:2 czy 1:2, to nie jedźmy wcale. A jeśli już mamy jechać, to przynajmniej powalczmy - przypomina swe słowa sprzed lat.

Bramkarz Jose Bats, pomocnik Dominique Cuperly i inni znani piłkarze Auxerre z ogromnym zdziwieniem słuchali odważnej tyrady przybysza z Polski. W końcu Bats poklepał go po plecach i przyznał mu rację.

Auxerre przegrało w maleńkim księstwie 1:2, ale zagrało tak jak chciał Szarmach - bardzo ambitnie, walecznie. A gola dla przyjezdnych zdobył oczywiście „Diabeł”.

Jego forma i wpływ na drużynę rosły. W spotkaniu z prowadzonym przez byłego kolegę z reprezentacji Henryka Kasperczaka Metz (4:2) zaliczył hat-tricka. Polak był niezastąpiony w ataku. Zyskiwał uznanie trenera Rouxa i kibiców. Przez pół dekady był postrachem bramkarzy i obrońców w Ligue 1. Oni jemu też potrafili uprzykrzać życie.

-__ T_rudno było mi pokonać Dominique’a Dropsy’ego z Girondins Bordeaux. To był bardzo dobry bramkarz. Z obrońców niemile wspominam między innymi Setha Adonkora z Nantes, który w trakcie jednego z meczów kopnął mnie złośliwie kolanem w wątrobę i doznałem jej pęknięcia -_ opowiada.

Polskiemu napastnikowi zdarzyło się nawet... stanąć w bramce Auxerre, i to w ligowym meczu, 1 października 1983 roku.

-__To się zdarzyło na Korsyce w meczu z Bastią. Jadąc tam, trzeba być przygotowanym na specyficzną atmosferę na trybunach, wielką presję kibiców. W pierwszej połowie Roger Milla włożył palec w oko Batsowi. Nasz bramkarz krzyczał: „Nie widzę, nie widzę!”.

W przerwie trener Roux zapytał, kto zagra za niego. Wtedy na mecze jeździło się w 12-13 zawodników, nie było drugiego bramkarza. - Powiedziałem więc, że stanę w bramce. I stanąłem. Nie dałem się pokonać - chwali się Szarmach. Jego drużyna przegrała 0:1 po golu, który puścił jeszcze Bats (formalnie za niego wszedł pomocnik Bernard Ferrer).

Szarmach zapamiętał także mecz, który rozegrał pięć tygodni później, na boisku Auxerre, z Nancy (4:0). I to z dwóch powodów. Po pierwsze, sam strzelił... wszystkie gole, w tym trzy w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. Po drugie: w tym meczu zadebiutował Eric Cantona, wybrany potem przez kibiców najlepszym piłkarzem w historii Premier League i Manchesteru United, noszący pseudonim „Le Dieu”, czyli „Bóg”. Po zakończeniu wspaniałej kariery francuski napastnik został aktorem, występował w filmach, potrafił również grać na trąbce i pianinie, zajmował się fotografowaniem, pisał wiersze, wzywał do bankowej rewolucji, poprowadził Francję do tytułu mistrza świata w piłce plażowej, a od 2011 roku jest dyrektorem sportowym Cosmosu Nowy Jork.

17-letni Cantona w debiucie grał do 67 minuty. Zmienił go Patrice Garande.

- Roux go preferował, a ja wolałem grać z Cantoną, który jako młodszy kolega liczył, że mu pomogę, wprowadzę do drużyny. I robiłem wszystko, żeby tak zrobić. To był fajny, grzeczny chłopak. Przychodził do mnie i pytał, dlaczego na boisku robię coś tak, a nie inaczej. Mówiłem mu, że tak mnie nauczono i dlatego tak gram. A on na to, że też tak by chciał. Pokazywałem mu na treningach, jak coś robić. Szybko się uczył. Był niedoceniany przez Rouxa, ale każdy trener ma swoich pupilków - wspomina Szarmach, starszy od Cantony o 16 lat.

Szarmach bardzo się starał, by Cantona w debiucie zdobył gola, ale Francuz i tak był bardzo szczęśliwy. Po latach tak wspominał Polaka: -___Byłem pod dużym wrażeniem tego napastnika. Andrzej uosabiał dobroć, skromność oraz pokorę. Był prostolinijnym i miłym człowiekiem. Przy nim odkryłem, co to znaczy mieć talent do futbolu i jednocześnie być mężczyzną z klasą._

Byli koledzy z boiska do dziś utrzymują kontakt ze sobą. - Cantona jest bardzo dobrym kolegą. Zapraszałem go na mój mecz pożegnalny w Gdańsku, ale nie przyjechał, bo był wtedy w USA_- _opowiada Szarmach.

Kto był lepszy - Polak czy Francuz? Roux, który w Auxerre pracował jako trener przez cztery dekady, przekonuje, że Szarmach był lepszym strzelcem, a Cantona bardziej kompletnym graczem. W jednym elemencie „Diabeł” przewyższał „Boga” zdecydowanie - piłkarskiej długowieczności. Cantona zakończył karierę w wieku zaledwie 31 lat (w 1997 roku), a Szarmach grał w Auxerre do 35. roku życia. I nie powiesił butów na kołku...

-___Prezes Guingamp chciał, bym przyszedł do jego klubu. Mówiłem mu, że kończę karierę. A on na to: „Nie, nie, ty będziesz u nas grał”. Powiedziałem mu: „Przyjdę do was, ale gdy pan albo trener będzie uważał, że się nie nadaję do gry, to się wycofam”. I... grałem jeszcze przez dwa lata -_ mówi.

Gdy miał 37 lat, pojechał na kurs trenerski do ośrodka w Vichy. - Przyjechał tam prezes Clermont Foot i zaproponował mi pracę jako szkoleniowiec. „Podpiszemy z tobą umowę, że będziesz grającym trenerem. Mamy problemy ze składem. Jak będzie potrzeba, to czasem zagrasz”. No i... zostałem królem strzelców III ligi. Zdobyłem chyba 27 goli. A może więcej... Awansowaliśmy do II ligi. Powiedziałem, że kończę grać i będę się zajmować tylko pracą trenerską. W drugim sezonie klub splajtował i __złożyłem rezygnację - opowiada Szarmach.

Potem skupił się na szkoleniu drużyn. Dziś jest menedżerem piłkarskim. Podczas Euro 2016 będzie kibicował „biało-czerwonym”. Może i dla nich, jak wcześniej dla „Diabła”, Francja okaże się piłkarskim... rajem.

Andrzej Szarmach urodził się 3 października 1950 roku w Gdańsku.

Jest wychowankiem Polonii Gdańsk. Potem grał w Stoczniowcu Gdańsk (1969-71), Arce Gdynia (1971-72), Górniku Zabrze (1972-76), Stali Mielec (1976-80), Auxerre (1980-85), EA Guingamp (1985-87) i Clermont Foot (1987-89). Jako trener prowadził Clermont Foot (1987-89), Chateauroux (1989-91), Angouleme (1991-95), Zagłębie Lubin (1998), FC Aurillac (1999-01).

Z reprezentacją (1973-1982, 61 meczów, 32 gole) zajął 3. miejsce w MŚ 1974 (RFN) i 1982 (Hiszpania), 5.-8. 1978 (Argentyna) i 2. w IO 1976 (Kanada).

W Polsce strzelił 109 bramek w I lidze i 15 w II lidze, we Francji 94 w I lidze i 35 w II lidze.

Auxerre za czasów jego gry zajmowało kolejno 10., 15., 8., 3. i 4. miejsce w I lidze. Polak był trzy razy (1982, 1983, 1984) wicekrólem strzelców I ligi francuskiej, dwukrotnie (1981, 1982) został wybrany najlepszym cudzoziemcem I ligi francuskiej (razem ze Szwajcarem Umberto Barberisem).

Dziś mieszka w Angouleme. Ma żonę Małgorzatę (ślub

w 1974 roku), syna Tomka (42 lata, szef transportu morskiego w Marsylii) i córkę Tamarę (37 lat, radca prawny sieci sklepów meblowych w Paryżu).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski