Per aspera ad astra

W jednym z ostatnich odcinków teleturnieju „Postaw na milion” padły m.in. takie oto pytania. Kogo Władysław Łokietek pokonał pod Płowcami (do wyboru były 4 możliwości: Prusy, Krzyżacy, Tatarzy, Kozacy). I drugie: w jakim gwiazdozbiorze można znaleźć Gwiazdę Polarną: Mała Niedźwiedzica, Kasjopeja, Orion, Woźnica.

Obie grające pary (spełniające kryteria tzw. młodych, wykształconych, z wielkich ośrodków) długo zastanawiały się, które z odpowiedzi obstawić. W końcu podzieliły pieniądze na trzy możliwości (jedną zapadnię trzeba zostawić pustą) i jakoś przeszły do następnej rundy, tracąc jednak sporo forsy.

Jak łatwo się domyślić, wszyscy ci zawodnicy pobierali nauki w zreformowanej przez poprzednie rządy szkole, której teraz tak szaleńczo bronią partie opozycyjne, nauczyciele z ZNP, część publicystów. Szkole - zdaniem jej obrońców - nowoczesnej, nastawionej na przekazywanie nie jakiejś bzdurnej, „do niczego niepotrzebnej” wiedzy, a umiejętności; dostosowanej do wymogów nowoczesnego świata; uczącej pracy w grupie itd.

Szkole, która, jak widać, w najmniejszym stopniu nie dorównuje nawet edukacji z czasów PRL-u - w końcu bez znajomości obu prawidłowych odpowiedzi (Krzyżacy, Mała Niedźwiedzica) nikomu nie udałoby się ukończyć nawet peerelowskiej podstawówki.

Czyż wahania uczestników tego teleturnieju, ich wątpliwości, mówiąc wprost: kompletna ignorancja, nie są najlepszym argumentem nie tylko na rzecz reformy nauczania, ale wręcz za jej przyśpieszeniem, pogłębieniem i radykalizacją? Przytoczę jeszcze usprawiedliwienie jednej z uczestniczek, która z własnej woli wybrała kategorię „Gwiazdy”. - Myślałam, że będzie chodziło o celebrytów…

PS. Młodym, wykształconym itd., wyjaśnię, że tytuł tego felietonu to łacińska sentencja, wykładająca się jako: „Przez trudności do gwiazd”. Choć nie sądzę, że ta wiedza na cokolwiek im się przyda…