Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kultura na przystanku

Zofia Gołubiew
Drobiazgi kultury. Szanowni Państwo, rozmawialiśmy ostatnio na tematy ogólne, ale dzisiaj chcę wrócić do naszych „drobiazgów”.

Rzecz dotyczy kultury kierowców w pewnych konkretnych sytuacjach. Chodzi o dojeżdżanie aut do przystanków tramwajowych. Wielokrotnie obserwuję, jak kierowcy za wszelką cenę chcą podjechać do skrzyżowania równolegle z tramwajem. Wtedy światło się zmienia na czerwone, tramwaj staje na przystanku, a pomiędzy nim a ludźmi chcącymi wejść do niego stoi przegroda z kilku aut.

Czasem stoją tak ciasno, jedno za drugim, że trzeba się przeciskać, aby dojść do drzwi tramwaju. Czasem z kolei zatrzymują się bardzo blisko wagonu, a więc pasażerowie wysiadający i wsiadający mają zaledwie wąski pas przestrzeni i niemal ocierają się o auto, przechodząc wzdłuż niego.

Patrzę na twarze kierowców. Są tacy, którzy skonsternowani tym, że zmiana świateł „uwięziła” ich na przystanku, starają się trochę cofnąć czy podjechać do przodu lub usiłują odsunąć się maksymalnie od tramwaju, robiąc miejsce dla ludzi.

Ale bardzo często widuję takich, którzy udają, że nic nie widzą, nie patrzą dookoła, lecz tępo przed siebie. Krótko mówiąc: mają w nosie, czy komuś przeszkadzają, czy nie. Grunt, że oni za chwilę będą mogli wypruć do przodu.

Tramwajami często jeżdżą osoby wiekowe, nieraz o lasce czy kulach, czasem z zakupami w wózeczku. Takim pasażerom szczególnie trudno jest pokonać tę barierę z aut. Ale bywa jeszcze gorzej, kiedy do tramwaju chce się dostać ktoś z wózkiem dziecięcym lub ktoś na wózku inwalidzkim.

Byłam świadkiem wyjątkowo obrzydliwej sytuacji, kiedy młody człowiek wiozący kogoś na wózku inwalidzkim chciał wysiąść z tramwaju, ale tuż przed drzwiami stanął „wypasiony” czarny SUV, i pomiędzy nim a tramwajem miejsca było zbyt mało.

Kierowca widział usiłowania tego młodego mężczyzny, widział też, jak pokazywano mu, aby cofnął auto o metr, bo z tyłu miejsce było, ale ani drgnął. Mężczyzna musiał więc się wycofać, przejechać przez wagon do drugich drzwi, którymi udało mu się wyjść. Bogu dzięki, widział to motorniczy i odczekał, aż oni wysiedli, mimo że musiał „opuścić” jedno zielone światło. Natomiast kierowca SUV-a pomknął do przodu, zadowolony ze zmiany świateł i zapewne z siebie.

Brak wrażliwości?, kultury?, nieczułość na los innych? A może po prostu całkowite schamienie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski