Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ambarasze zgromadzeniami

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Uchwalona właśnie przez Sejm nowela ustawy o zgromadzeniach jest bardzo poważnym błędem politycznym obozu rządzącego.

I to bynajmniej nie dlatego, że - jak przekonuje rozsierdzona opozycja - stanowi ona jakieś poważne zagrożenie dla swobody ulicznych demonstracji. Jeśli bowiem uważnie porównać tekst ustawy przyjętej w 2015 roku przez ówczesną koalicję PO-PSL i podpisanej bez problemów przez prezydenta Andrzeja Dudę, oraz tekst obecnie uchwalonej przez Sejm noweli, widać jasno, że większość zarzutów opozycji jest co najmniej przesadzona.

Po pierwsze - już spod tamtej ustawy wyłączono demonstracje, msze i procesje organizowane przez państwo i kościoły, uznając je tym samym za uprzywilejowane. Projekt PiS stawia teraz tylko niepotrzebną kropkę nad i, że w tych samych miejscach i czasie nie mogą się odbywać inne manifestacje. Ale z logicznej wykładni już obowiązujących przepisów wynikało przecież to samo. Można zapytać, po co taki przepis, którego skutkiem nie jest bynajmniej zmiana stanu prawnego, ale danie opozycji znakomitego pretekstu do protestów przeciw „zamordyzmowi” i „klerykalizacji” państwa.

Po drugie - niczego w istocie nie zmienia przeniesienie części uprawnień z prezydentów miast na wojewodów. Nietrudno zrozumieć psychologiczny powód takiej poprawki. Politycy PiS są już rozsierdzeni tym, że choć rządzą Polską, to o zgodę na każdą demonstrację w Warsza-wie (np. w tzw. miesięcznice smoleńskie) prosić muszą znienawidzoną przez siebie prezydent Hannę Gronkiewicz-Waltz. I jeszcze prowadzić z nią pertraktacje, jeśli warszawski magistrat ma jakieś zastrzeżenia.

Tylko z tego powodu wymyślono dziwoląg „demonstracji cyklicznych”, na które zgodę daje mianowany przez rząd wojewoda. Zmiana taka wprowadza chaos prawny, skoro teraz na niektóre zgromadzenia zgadzać się będzie miasto, a na inne wojewoda. Małostkowość powodów zmiany aż rzuca się w oczy. A przecież w ostateczności zarówno decy-zje pani prezydent, jak i wojewody kontroluje sąd, a zakazanie manifestacji przez władze jest i tak z politycznego punktu widzenia niemożliwe, bo w polskich warunkach oznaczałoby tylko, że... formalnie nielegalna demonstracja będzie mieć większy sukces, niż gdyby była całkiem legalna.

Na pierwszy rzut oka rozsądnie natomiast wygląda próba uregulowania sytuacji, gdy w tym samym miejscu i czasie chcą się konfrontować dwie wrogie nawzajem manifestacje. Obowiązkiem państwa jest uniemożliwienie doprowadzania do takich konfrontacji. Po raz pierwszy podjął próbę takiej regulacji w 2012 roku prezydent Bronisław Komorowski, ale jego próba spotkała się z odrzuceniem przez Trybunał Konstytucyjny.

Teraz PiS powraca do tamtej idei Komorowskiego, próbując sformułować (co trzeba docenić) nowy przepis tak, aby bronił się przed ówczesnymi zarzutami Trybunału, dotyczącymi trudności w rozstrzyganiu, który z wniosków był istotnie chronologicznie wcześniejszy. Ale któż w dzisiejszych politycznych warunkach dostrzeże albo doceni takie starania PiS-owskich prawników? Każdy, kto rozumie choć trochę politykę, łatwo zauważy, że taki powrót do idei zakwestionowanej dwa lata temu przez Trybunał musiał stać się okazją do niezliczonych oskarżeń o to, że po zablokowaniu Trybunału władza teraz zabrała się za ostateczną likwidację swobód obywatelskich.

Wszyscy obrońcy praw człowieka i swobód obywatelskich, tak w Polsce, jak i za granicą, z satysfakcją właśnie uznali, że wypełnia się ich przepowiednia, iż władza w Polsce dostała się w ręce ludzi, dla których jedynym prawdziwym celem jest zniszczenie wolności. I nawet Andrzej Duda zaczął się publicznie zastanawiać nad tym, czy w tym przypadku nie warto założyć prezydenckiego weta! Trzeba doprawdy wyjątkowego za-dufania i braku politycznej rozwagi, aby samemu zrobić sobie taki ambaras.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski