W porozumieniu z carycą Rosji, przeciwnicy Konstytucji 3 Maja zorganizowali spisek, w rezultacie którego reformy Sejmu zostały obalone, a stutysięczna armia rosyjska wkroczyła do Polski, by przywrócić stary porządek i dokonać drugiego rozbioru. Rzeczpospolita straciła na wschodzie ziemie, które nigdy już do niej nie wróciły.
Zdrajcy, którzy przewodzili konfederacji targowickiej, a którzy w porę nie zdołali zbiec za granicę, w większości źle skończyli: ledwie dwa lata później podczas Insurekcji Kościuszkowskiej kilku stracono publicznie po wyrokach w Warszawie i Wilnie, a wobec kilku lud Warszawy dokonał samosądów, wieszając ich na wzniesionych w centrum miasta szubienicach.
W okresie zaborów i po rozgromieniu kolejnych powstań, Polacy zachowali pragnienie odbudowania własnego państwa, co ziściło się w 1918 roku. W czasie II wojny światowej i okupacji niemieckiej przypadki kolaboracji należały do rzadkości, co innego pod okupacją sowiecką, gdzie część intelektualnych i artystycznych elit dała zły przykład, dla pieniędzy i przywilejów zdradzając ojczyznę.
Po wojnie kolaboracja z Sowietami osiągnęła masową skalę, a ci, którzy sprzeciwiali się komunistycznej niewoli, długo, bo aż do 1980 roku, uchodzili za nieodpowiedzialnych awanturników. Po 1989 roku znacznie rzadsze stały się przypadki korzystania z obcej protekcji. Pewnie dlatego dziś raczej z zażenowaniem przyjmujemy apele o wsparcie, kierowane do europejskich elit przez polityków opozycji.
Czy nawoływanie do ukarania Polski unijnymi sankcjami albo inicjowanie debat, szkalujących polski rząd, mieści się w kategoriach zdrady stanu? Inicjatorzy podobnych działań i sygnatariusze antypolskich apeli przekonują, że ich celem jest jedynie zapewnienie sobie powrotu do władzy.
Na wojskową interwencję w dawnym stylu przecież i tak nie mają co liczyć. Szkody, jakie wyrządzają Polsce, są jednak wymierne, bo nieprzyjazne media otrzymują amunicję do atakowania polskiego rządu. Wprawdzie nie ubędzie nam od tego terytorium, a i zagraniczni inwestorzy nie przejmują się medialnym lamentem, jednak tłumaczenie europejskim politykom, że rzeczywistość w Polsce jest zupełnie inna, niż przedstawiają to korespondenci, przepisujący artykuły z „Gazety Wyborczej”, jest zajęciem nużącym i jałowym. Przekonanie się o tym, czy zdrada popłaca, możliwe będzie dopiero przy najbliższych wyborach.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?