Skarpetkowe szaleństwo. „Janusze“, „kuboty“ i premier Kanady

Czytaj dalej
Fot. Anna Kurkiewicz
Sławomir Skomra

Skarpetkowe szaleństwo. „Janusze“, „kuboty“ i premier Kanady

Sławomir Skomra

Kanclerz Angela Merkel wprost nie mogła oderwać od nich oczu. Na majowym szczycie NATO Justin Trudeau zaskoczył wszystkich - najważniejszych polityków świata i dziennikarzy.

Do czarnego garnituru i takich samych pantofli założył różowo-niebieskie skarpetki. Zdjęcie, na którym Trudeau podciąga nogawkę i prezentuje skarpety pani kanclerz, obiegło światowe media.

Nie był to jedyny „bawełniany wybryk” kanadyjskiego premiera, bo nieco wcześniej podczas spotkania z premierem Irlandii Endą Kennym Trudeau miał skarpetki z robotami R2-D2 i C-3PO z „Gwiezdnych wojen”. Znane jest jeszcze zdjęcie stóp Trudeau, gdy premier siedzi wśród polityków, a z rzędu nudnych, standardowych czarnych skarpet wyróżniają się jego - czerwone w białe klonowe liście, symbol Kanady.

Od pewnego czasu jest taka moda, która dotarła do Polski z Zachodu, żeby do oficjalnego ubrania założyć odjechane, zabawne, kolorowe skarpety

- przyznaje Karolina Nucia ze świdnickiej firmy Pink Birds, która produkuje właśnie takie skarpetki. Wystartowali niecały rok temu i trafili w dziesiątkę. Dlatego to nie będzie artykuł o premierze Kanady, ale właśnie o Pink Birds, firmie, której założyciele - Patryk Mucha i Adrian Skiba - idealnie wyczuli koniunkturę, modę, potrzeby ludzi i tym samym wstrzelili się w rynek.

Janusze i kuboty

Skarpetkowe szaleństwo. „Janusze“, „kuboty“ i premier Kanady
Anna Kurkiewicz Justin Trudeau w „kanadyjskich“ skarpetkach

Ze swoim skarpetkowym biznesem wystartowali w listopadzie 2016 roku. - Już grudzień, miesiąc wybitnie zakupowy, pokazał, że było warto i ten pomysł się opłaca - mówi Paweł Młynarski z Pink Birds.

Firma wystartowała trochę ryzykownie. Pierwszym modelem były skarpety Janusza, czyli ze wzorem sandałów. Wprost nawiązuje to do stereotypu Janusza, który zakłada przaśną bawełnę frotté, a na to sandały. Ludzie się na nie wprost rzucili.

Potem były skarpety z nadrukiem słynnych klapek kubota. Równie obciachowych jak Janusz, który jeszcze klientom się nie znudził.

- To właśnie ten pierwszy model nadal jest naszym liderem sprzedaży, choć teraz mamy w ofercie kilkadziesiąt wzorów - dodaje Karolina Nucia z Pink Birds. - Praktycznie codziennie wymyślamy nowe motywy. W zeszłym tygodniu opracowaliśmy trzy, kolejne czekają na wdrożenie - opowiada.

W kolekcji są skarpety w banany, rozbite jajka, uszminkowane usta, znak radioaktywności...

- W pewnym momencie zaryzykowaliśmy i wymyśliliśmy wzór z pasem szahida. Jak na razie chyba nikogo to nie uraziło, bo nie mieliśmy ani jednej negatywnej opinii - mówi Karolina Nucia.

Made in Poland

Wszystkie projekty powstają podczas burzy mózgów w świdnickim biurze. Potem na warsztat bierze je grafik, Karol Łokaj. Pink Birds sama skarpet nie przędzie. - Zlecamy to zakładom w Lublinie i w Łodzi - mówi Paweł Młynarski i przyznaje, że nie firma nie brała pod uwagę produkcji w taniej fabryce, w którymś z azjatyckich krajów. Ze względów logistycznych.

- Wiele osób potrzebuje naszych skarpet na teraz, na już, na jutro, bo ma to być prezent. Dostajemy wiele takich maili i jeśli produkcja byłaby na innym kontynencie, to wielu zamówień nie dalibyśmy rady zrealizować na czas. A tak, jeśli zamówienie jest złożone do godziny 14-15, to towar wysyłamy jeszcze tego samego dnia - zdradza Karolina Nucia.

Dziennie Pink Birds sprzedaje około 50 par, ale po weekendzie na realizację czeka nawet sto zamówień.

- Może się wydawać, że naszym targetem są wyłącznie ludzie młodzi z dużym poczuciem humoru, ale jest inaczej. Kupują u nas pracownicy korporacji, którzy zakładają takie skarpety do garnituru, czy starsi, którzy z jakimś sentymentem wspominają sandały zakładane do białych skarpet - mówi Paweł Młynarski.

Nie tylko skarpetki

Skarpetkowe szaleństwo. „Janusze“, „kuboty“ i premier Kanady
Anna Kurkiewicz Karol Łokaj, Karolina Nucia i Paweł Młynarski z Pink Birds

Jak na razie skarpety ze Świdnika można kupić wyłącznie na stronie internetowej firmy lub przez inne platformy netowe. Ale wkrótce ma się to zmienić, bo Pink Birds już planuje ekspansję na sklepy stacjonarne. - Myślimy o galeriach handlowych i mniejszych sklepach. Na razie jednak musimy wszystko dobrze zaplanować i podpisać umowy. Sądzimy, że to będzie bardzo dobre rozwiązanie głównie pod kątem klientów, którzy chcą nasze skarpety otrzymać szybko - tłumaczy Młynarski.

Na pewno pojawią się też nowe wzory skarpetek, ale na nich świat się nie kończy. Mody mają to do siebie, że mijają. Sława barwnych skarpet może minąć tak szybko, jak wybuchła.

Choć po tym, jak Justin Trudeau pokazał swoje skarpety na szczycie NATO, zauważyliśmy wzrost liczby zamówień

- przyznaje Karolina Nucia.

Dlatego ludzie z Pink Birds zdają sobie sprawę, że trzeba iść za ciosem. - Będziemy mieli w ofercie bluzy i czapki zimowe. Czapki to właściwie już mamy, ale czekamy z rozpoczęciem sprzedaży właśnie na zimę - ujawnia Młynarski.

Firma pracuje też nad powiększeniem sprzedaży i ma zamiar wysyłać towar za granicę. Niedługo ma podpisać odpowiednią umowę z firmą kurierską.

Czy zawsze pasuje?

Monika Butryn, znana stylistka, specjalistka od kreowania wizerunku, zastrzega, że z ekscentrycznymi, wyrazistymi dodatkami trzeba uważać i używać ich odpowiednio do sytuacji.

- W przypadku ścisłego dress code’u nie powinno się stosować ekscentrycznych wzorów na dużych powierzchniach. Zatem odpada zbyt wzorzysty garnitur czy koszula. Odradzam to swoim klientom - podkreśla specjalistka, ale jednocześnie przyznaje, że coraz więcej osób chce się wyłamać ze schematu i w jakiś sposób zamanifestować swoją osobowość.

- Klienci często mnie o to pytają i w takich przypadkach znakomicie sprawdzają się dodatki. To może być kolorowa, wzorzysta poszetka, jakiś wzór biżuterii czy właśnie skarpety. Uważam, że taki luz, puszczenie oka jest bardzo dobrym rozwiązaniem, bo trochę uśmiechu w życiu też potrzeba - uważa Monika Butryn.

Zawsze jednak dodatki trzeba dobierać z rozwagą. Na przykład komiksowe skarpetki, mimo że fajne, nie zawsze się sprawdzają. Nie powinny gościć na nogach poważnych biznesmenów podczas negocjowania gigantycznych kontraktów finansowych. Są schematy, których jednak nie powinno się łamać.

Z drugiej strony moda i ubiór są po to, żeby się nimi bawić, eksperymentować, testować. Widać to było podczas niedawnej wizyty prezydenta USA w Polsce. Media oprócz analizy wystąpienia Donalda Trumpa dużo miejsca poświęciły ubiorowi pierwszej damy, Melanii Trump. Porównywano jej kolorową sukienkę ze strojem Agaty Kornhauser-Dudy. - Pierwsza miała kreację wręcz casual, a nasza pierwsza dama oficjalną, zachowawczą - przypomina stylistka.

Okazuje się, że ekscentryczne dodatki mają też aspekt psychologiczny. Analizując modę, psycholodzy nie raz udowadniali, że trochę szaleństwa w ubiorze to pewna manifestacja wyższości. Tak ubrana osoba wysyła wiadomość: „stać mnie na taki ubiór, bo mi wolno trochę więcej niż reszcie”.

- Takie przesłanie jest doskonale wyczuwalne. Takie osoby są często odbierane jako przywódcy, którzy zwracają na siebie uwagę, nie boją się wypowiedzieć swojego zdania. Często tak ubierają się rzeczywiści liderzy, bo przecież szara myszka nie zdecyduje się na ekscentryczny dodatek, a pewna siebie osoba już tak - uważa Monika Butryn.

Zatem, tak na koniec, ile w ogóle trzeba wyłożyć gotówki na rozkręcenie takiego interesu jak Pink Birds?

Podstawą jest strona internetowa i pierwsze egzemplarze skarpet do pokazania i sprzedaży. Trzeba też zainwestować w marketing - głównie internetowy. Obowiązkowy jest także profesjonalnie prowadzony profil na Facebooku. Łącznie należy zainwestować około 50 tys. złotych, ale to tylko początek wydatków. Gorzej, jeśli barwne skarpetki ludziom po prostu się znudzą. Wtedy nie pomogą nawet wzorzyste, kolorowe stopy premiera Kanady.

Sławomir Skomra

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.