Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy im przetrwać tę zimę

Barbara Matoga
Kiedy spadnie śnieg i nadejdzie mróz, rozpocznie się coroczny dramat bezdomnych kotów
Kiedy spadnie śnieg i nadejdzie mróz, rozpocznie się coroczny dramat bezdomnych kotów fot. 123rf
Pomoc. Prócz pożywienia, najważniejszą rzeczą dla bezdomnego kota jest schronienie przed mrozem. Cywilizacja ograniczyła możliwości - nie ma już strychów, nowe bloki często są pozbawione piwnic, a w innych piwniczne okienka przeważnie są zamknięte

Dni są jeszcze dość ciepłe. Noce już chłodne, ale futerko sobie z tym chłodem radzi. Wyrzucane przez ludzi resztki jedzenia nie zamarzają. Ale to już ostatnie dni względnego komfortu, jaki nasz klimat oferuje bezdomnym i wolno żyjącym kotom. Lada dzień pojawi się śnieg, temperatura spadnie poniżej zera i rozpocznie się coroczny, zimowy dramat tych zwierząt.

Zimą trudniej jest coś upolować, a w śmietnikach, które przed laty były miejscem, gdzie głodny kot mógł znaleźć pożywienie, królują szczelnie zawiązane plastikowe worki. Jedyną szansą na przetrwanie są więc dobrzy ludzie, dokarmiający bezpańskie koty.

Zimowe dożywianie wymaga jednak pewnej logistyki. Podczas mrozów wystawianie mokrej karmy nie ma sensu, bo ta szybko zamarznie. Owszem, można ją kotom podawać, ale tylko wtedy, gdy na pewno zostanie szybko zjedzona - a więc w przypadku, gdy dokarmiane stadko pojawia się z chwilą przybycia karmiciela. Dobrze jest wtedy przynieść podgrzane jedzenie. Podczas mrozów koty potrzebują większej ilości kalorii, których można im dostarczyć dodając do jedzenia trochę oleju roślinnego. Ten sam olej, dolany do miski z podgrzaną wodą, spowolni jej zamarzanie. Pamiętajmy o wodzie dla kotów, bo z powodu jej braku cierpią nie tylko podczas upałów. Zwłaszcza, jeśli podajemy im suchą karmę - dobre pożywienie podczas zimy, ale wymagające popicia jej płynem.

Warto też znaleźć odpowiednie miejsce na kocią stołówkę - osłonięte przed śniegiem i wiatrem. Może to być kącik w zadaszonym śmietniku, wnęka pod parterowym balkonem lub choćby gęsty krzak. Miejsce to, a także kocie miseczki, należy utrzymywać w czystości. Chodzi tu nie tylko o higienę, ale także o estetykę otoczenia, na którą mogą powoływać się wrogowie osiedlowych kotów.

Doświadczeni karmiciele wiedzą, że w kocim żołądku zainstalowane jest coś w rodzaju zegara. Wystarczy kilka razy wystawić miseczki z jedzeniem o określonej porze, by w następnych dniach o tej godzinie koty czekały na posiłek. Nie pozwólmy więc czekać im bezskutecznie. Lepiej nie zaczynać dokarmiania, niż okazjonalnie wyrzucić jakieś resztki. Bo raz nakarmiony kot wierzy, że znowu dostanie jedzenie - i czeka na człowieka, który ponownie je przyniesie. Nie wolno pozwolić, by czekał nadaremnie.

Zimą, prócz pożywienia, najważniejszą rzeczą dla bezdomnego kota jest schronienie przed mrozem. I w tym przypadku cywilizacja ograniczyła możliwości - nie ma już strychów, nowe bloki często są pozbawione piwnic, a w innych piwniczne okienka przeważnie są zamknięte. Z podwórek znikają różnego typu szopy i komórki, w których dawniej chroniły się koty. Niewiele pomagają ponawiane co roku apele o udostępnianie tym zwierzętom choć jednego piwnicznego pomieszczenia. Można oczywiście zrozumieć racje lokatorów, którzy nie życzą sobie niedogodności z tym związanych - przykrych zapachów i ewentualnych pcheł. Ale są miejsca, gdzie piwnicznymi kotami zajmują się odpowiedzialni karmiciele, którzy dbają o czystość, a koty kastrują. Jeśli więc w naszym budynku jest taka osoba, to nawet jeśli nie chcemy jej pomóc, przynajmniej nie przeszkadzajmy i nie prześladujmy jej za to, że stara się pomóc bezbronnym zwierzakom.

Alternatywą dla piwnic od jakiegoś czasu są stawiane na osiedlach i podwórkach specjalne kocie budki. Dla osób typu „złota rączka” przygotowanie takiej budki nie powinno być specjalnym problemem. Koci domek może być wykonany np. z pudła styropianowego o grubości nie mniejszej niż 7-10 cm. Z zewnątrz należy go okleić folią - może to być duży worek na śmieci. Otwór wejściowy powinno się wyciąć dość wysoko i nie powinien on być zbyt duży - ma się w nim zmieścić kot, ale już nie np. psi pysk. Nad wejściem warto przykleić daszek, również chroniący przed wiatrem; taki sam cel ma przesłonięcie otworu ruchomą „kurtynką” z materiału lub przezroczystej folii. Do wnętrza wkładamy posłanie - najlepiej z polarowych ścinków, bo siano, słoma czy futro szybko nasiąkają wilgocią, a schną za to powoli.

Przygotowując taki domek można skorzystać z porad zawartych na stronie http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=67461. Można wreszcie zamówić gotowy domek przez internet lub poprosić o pomoc miejscową fundację.

Gotowy domek trzeba jednak gdzieś ustawić. Warto znaleźć miejsce jak najlepiej osłonięte przed wiatrem i deszczem, np. pod zabudowanym balkonem, po uzyskaniu zgody jego właściciela. Idealną sytuacją jest możliwość założenia kociego osiedla na terenie zamykanym, niedostępnym dla psów i obcych ludzi. Bo takie miejsce musi być przede wszystkim bezpieczne. I to czasem stanowi największy problem. Tak wielki, że tam, gdzie mieszkają zdeklarowani i agresywni przeciwnicy kotów, stawianie domków jest wręcz niewskazane, bo ułatwia „namierzenie” potencjalnych ofiar.

I jeszcze prośba do kierowców. Nagrzany silnik samochodu stanowi dla zmarzniętego kota nieodpartą pokusę. Wchodzi więc pod maskę, by się ogrzać, czasem nawet tam zasypia. I ginie w męczarniach, gdy uruchomimy silnik. Można go ocalić, na przykład głośno trzaskając drzwiami lub uderzając ręką w maskę. To może uratować kocie życie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski