Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł pokaże niepełnosprawnym, jak piękny jest otaczający ich świat

Anna Agaciak
Anna Agaciak
Pawła wspiera m.in. jego mama Krysia. Razem promują fundację podczas trwającego właśnie XVII Tygodnia Osób Niepełnosprawnych
Pawła wspiera m.in. jego mama Krysia. Razem promują fundację podczas trwającego właśnie XVII Tygodnia Osób Niepełnosprawnych Fot. Michał Gąciarz
Inicjatywy. Paweł Szkutnicki, 29-letni dzielny mężczyzna, którego dramatyczną historię opisywaliśmy już w „Dzienniku Polskim” w lutym, nie poddaje się. Miał marzenie, by pomagać innym niepełnosprawnym. W tym celu zarejestrował w Krakowie fundację „Wspólnie na Szczyt”

- Chciałbym niepełnosprawnych, najlepiej takich jak ja, wyciągnąć z czterech ścian - mówi Paweł. - Dla wielu z nas zwiedzenie Wawelu, Sukiennic czy Kopalni Soli w Wieliczce to prawie jak zdobycie Mount Everestu. Musimy jednak spróbować!

Fundacja Pawła „Wspólnie na Szczyt” została zarejestrowana w kwietniu. Pomysłodawca i jego przyjaciele już przygotowują się do udziału w konkursach na dofinansowanie projektów wspierających osoby nie-pełnosprawne.

- Na początek staramy się o niewielką dotację w wysokości tysiąca złotych na wycieczkę na Wawel i na Kazimierz dla dziesięciu niepełnosprawnych - wyjaśnia Patrycja Bielawska, aktywnie działająca w fundacji.

Kolejne wyprawy, o ile fundacja zyska sponsorów, mogą być wyjazdowe. Założyciel nie wyklucza wypraw nad morze i jeziora czy w góry.

Ludzie, których Paweł chce wyciągnąć z domu, całymi dniami oglądają telewizję lub grają w gry na komputerze. Ich opiekunowie, zmęczeni codziennymi problemami, najczęściej nawet nie pomyślą, że chorym przydałaby się inna, także ambitniejsza rozrywka.

- Chciałbym wyciągnąć ich z domu, pokazać im ciekawe miejsca - choćby te, które pamiętam z czasów, gdy chodziłem - wyjaśnia prezes fundacji „Wspólnie na Szczyt”.

Być jak Christopher Reeve, odtwórca roli Supermena

Paweł Szkutnicki, który przez kilka lat, dzięki wsparciu Polonii Amerykańskiej, leczył się w Stanach Zjednoczonych, jest pod ogromnym wrażeniem dokonań nieżyjącego już Christophera Reeve. To odtwórca roli uwielbianego zwłaszcza przez dzieci Supermena.

Warto przypomnieć jego historię. 27 maja 1995 roku na planie filmowym spłoszony koń zrzucił aktora z siodła. W wyniku upadku jeździec skręcił kark i doznał paraliżu. Nie był też w stanie samodzielnie oddychać. Odtąd żył podłączony do respiratora, podobnie jak Paweł.

Christopher nie załamał się. Angażował się w politykę, został przewodniczącym Rady Dyrektorów Amerykańskiego Stowarzyszenia Sparaliżowanych, która uświadamia ludziom, jak ważne są badania dotyczące paraliżu. Stał się rzecznikiem ludzi niepełnosprawnych. Zgodził się testować na sobie nowe metody terapii, mające naprawić uszkodzony rdzeń kręgowy.

Wraz z żoną Daną otworzył pierwszy ośrodek, w którym ludzi sparaliżowanych uczono normalnego życia. Jego żona była założycielką i dyrektorem fundacji im. Christophera Reeve, która wspierała badania nad leczeniem skutków paraliżu.

Niestety, w wyniku zakażenia mającego źródło w odleżynach aktor zapadł w śpiączkę 9 października 2004 roku, a dzień później zmarł.

- Fundacja, która założył Christopher, robi do dziś piękne rzeczy - mówi wzruszony Paweł. - Chciałbym pójść w podobnym kierunku, choć wiem, że nie mam szans działać na tak ogromną skalę.

Fundacja na miarę polskich możliwości

Paweł w fundację zainwestował tyle, ile mógł. Poza wpisem do rejestracji, kosztowne było także sporządzanie dokumentacji.

Mama Pawła wyjaśnia, że ponieważ młody mężczyzna nie ma władzy w rękach, nie mógł się podpisać. Za potwierdzenia notarialne trzeba więc było płacić.

Teraz, chcąc realizować swe plany i starając się o ich dofinansowanie, Paweł musi zdobyć wkład własny. - Przydałby się nam prężny menedżer, który zachęcałby do współpracy sponsorów, hojnych sympatyków - wylicza prezes fundacji. - Mnie samemu jest dość trudno, tym bardziej, że dysponuję dość kiep-skim sprzętem komputerowym do komunikacji.

Założeniem strony internetowej fundacji oraz prowadzeniem konta na facebooku zajmuje się Patrycja Bielawska. To właśnie przez portale społecznościowe zamierzają docierać do niepełnosprawnych i zainteresowanych współpracą. - Patrycja ma bardzo otwartą głowę i serce. Bardzo mi pomaga - chwali ją Paweł.

Fundacja potrzebuje do realizacji swych celów wolontariuszy. To osoby, które po przeszkoleniu będą opiekować się niepełnosprawnymi na wyprawach. - Pozwoli to odciążyć rodziny niepełnosprawnych, opiekujące się nimi 24-godziny na dobę - zauważa Patrycja.

Działania fundacji otworzą oczy architektom?

Paweł liczy, że działania jego fundacji pomogą też zmienić sposób postrzegania osób niepełnosprawnych - także przez osoby mające wpływ na wygląd naszych miast, budynków czy przestrzeni publicznych.

- Nawet w Krakowie, gdzie likwiduje się wiele barier, ciągle jest mnóstwo miejsc, do których osoba na ciężkim, elektrycznym wózku (takim jak mój) się nie dostanie - stwierdza. - Podjazdy, windy, pochylnie przygotowuje się pod zwykłe wózki inwalidzkie, czyli niepełnosprawny niepełnosprawnemu nie równy. To powinno się zmienić.

Rehabilitacja i wiara w przyszłość

Paweł - poza tworzeniem fundacji - bardzo ciężko pracuje nad swoim ciągle bezwładnym ciałem.

Przypomnijmy, został całkowicie sparaliżowany (sprawną ma tylko głowę) w wieku 14 lat. Wcześniej był zdrowym, bardzo wysportowanym chłopakiem. Nagle, z nieznanych do dziś przyczyn, stracił władzę w nogach i rękach. Pracy odmówiły także płuca i nerki. Polscy lekarze, poza podawaniem morfiny, nie umieli mu pomóc. Matce radzili przygotować się na najgorsze.

Pani Krystyna jednak nie poddała się. Szukała pomocy w Ameryce. Polska lekarka w USA, po zapoznaniu się z wynikami badań, pomogła załatwić tam szpital.

Paweł spędził w Ameryce prawie 5,5 roku. W dwóch szpitalach oraz w domu opieki sióstr bernardynek: został odżywiony dojelitowo, odzwyczajony od morfiny i posadzony na wózku. Chłopak skończył amerykańską szkołę średnią. Dostał nawet dyplom od prezydenta George’a Busha za postępy w nauce. Polonia chętnie pomagała dziecku. Gdy Paweł skończył 20 lat, trzeba było wrócić do Polski i naszych realiów.

Dzięki zbiórce pieniędzy z jednego procenta podatku i listach mamy wysyłanych do setek polskich firm, Paweł pozyskuje fundusze na rehabilitację. Ćwiczy dwie godziny dziennie. - Ostatnio rehabilitant zauważył, że kurczy mi się mięsień nogi. To dobry znak - cieszy się Paweł.

Każdego dnia liczy również, że zostanie zaproszony na eksperymentalne leczenie komórkami macierzystymi w USA. - Dlatego potrzebuję menedżera w fundacji. Gdy ja wyjadę - a przecież nie wiem, na jak długo - fundacja nadal mogłaby działać - mówi.

Osoby zainteresowane współ-pracą proszone są o kontakt: tel. 792-250-212, adres e-mail: [email protected].

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski