Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na spotkanie rodzinne wszyscy goście przychodzą z tornistrem. I kredkami

Grażyna Starzak
Piknik rodu Barczyków to nie tylko jedzenie i picie. Za każdym razem zbierane są tu dary na szczytne cele.
Piknik rodu Barczyków to nie tylko jedzenie i picie. Za każdym razem zbierane są tu dary na szczytne cele. Fot. Adam Wojnar/Polska Press
Na co dzień sporo ich dzieli. Setki kilometrów, styl życia, czasami wyznanie. Łączą więzy krwi. Zjazdy klanów to nowa, polska tradycja. W podkrakowskich Zagórzanach u Barczyków przy jednym stole siadają ludzie o różnych poglądach. I nikt sobie do oczu nie skacze.

Rodzinne zjazdy to nowa, polska tradycja. W ostatnich kilkunastu latach odbyły się spotkania Patulskich, Kamińskich, Rydlów, Gut-Mostowych, Stolzów, Wysockich, Komunieckich, Stężyckich. Każdy z rodów tworzy własną obrzędowość. Anna i Kazimierz Barczykowie na przykład organizują spotkania z udziałem sporego grona przyjaciół. Do siedliska - od strony mamy - klanu Barczyków w podkrakowskich Zagórzanach nikt nie przywozi ze sobą kwiatów dla gospodyni ani butelki wina dla gospodarza. Uczestnicy tych spotkań przyjeżdżają z… tornistrami. Są w nich zeszyty i przybory szkolne. Bo ten rodzinno-przyjacielski zjazd ma nie tylko cel integracyjny, ale również charytatywny.

Rodzina i przyjaciele

Kazimierz Barczyk, znany nie tylko w Krakowie samorządowiec, na pytanie, kim jest, nie wymienia licznych funkcji, które pełni. Odpowiada krótko: „szczęśliwym mężem, ojcem i dziadkiem, który z wiarą spogląda na przyszłość swojej rodziny”. Rodzina Kazimierza Barczyka i jego żony Anny jest liczna. Oboje wywodzą się z domów, gdzie było po pięcioro dzieci. A ponieważ ich rodzice też mieli po kilkoro braci i sióstr, państwo Barczykowie mogą się poszczycić sporym gronem ciotek, wujków i kuzynów. Zarówno w domu pani Anny, jak i pana Kazimierza pielęgnowało się i pielęgnuje rodzinne tradycje. Do nich należą spotkania członków rodu z okazji imienin, urodzin, rozmaitych jubileuszy. Najbardziej okazałe i liczne państwo Barczykowie organizują w lipcu, z okazji imienin pani Anny.

Bierze w nim udział nawet 300 osób. Te spotkania od innych, rodzinnych zlotów różnią się tym, że do domu, który Kazimierz Barczyk ma po mamie, przyjeżdżają nie tylko członkowie rodziny, ale także przyjaciele gospodarzy. Bywał tu m.in. Piotr Skrzynecki, Jan Nowicki, prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Bywają Grzegorz Turnau, prof. Antoni Dziatkowiak, ks. Jacek Stryczek i wielu innych znanych ludzi różnych profesji i o różnych poglądach.

Atmosfera tego corocznego, rodzinno-towarzyskiego zjazdu jest - tak mówią goście - fantastyczna. To zasługa gospodarzy, którzy jak to w rodzinie - podają na stół samodzielnie przygotowane potrawy. Kazimierz Barczyk z sąsiadem hodują świnkę specjalnie na lipcowy zlot. Zrobiona z jej mięsa kiełbasa, wprost z wędzarni, jest podawana na ciepło. Z pysznym sosem tatarskim. Specjalność pani Anny. Ich córka, krakowski prawnik, piecze ciasta. - Nie chwaląc się, robi to tak dobrze, że konsul Austrii, próbując jej wypieków, powiedział, że gdyby chciała zmienić profesję, znajdzie jej dobre miejsce pod cukiernię w Wiedniu - opowiada, śmiejąc się Kazimierz Barczyk.

Tornister zamiast kwiatów

W czasie dorocznego zjazdu rodziny Barczyków, Jadowskich (nazwisko rodowe pani Anny) oraz grona ich przyjaciół rozmawia się na różne tematy. Najrzadziej o polityce. Chociaż przybywają tu goście o różnych poglądach, nikt sobie do oczu nie skacze. A bywa, że wrogowie polityczni siedzą przy jednym stole. To tutejsza tradycja. Tradycyjnie też nikt nie przynosi gospodyni kwiatów, a gospodarzowi butelki wina. Zamiast tego goście przychodzą z…tornistrami. Są w nich przybory szkolne, zeszyty i inne przedmioty składające się na tzw. wyprawkę pierwszoklasisty. W tym roku wyprawki dostały idące po raz pierwszy do szkoły najbardziej potrzebujące wsparcia dzieci z Gdowa, Zręczyc i Pierzchowa. Reszta zebranych darów trafia do szkół w okolicy. - W ostatnich latach przekazaliśmy tutejszym dzieciakom ponad 300 wyprawek szkolnych, czasem bogatszych, z tornistrem a czasem bez tornistra. Pomagamy też, jak możemy, rodzinom wielodzietnym. Ta charytatywna akcja będąca nieodłączną częścią naszych lipcowych zjazdów przynosi naprawdę obfity plon - podsumowuje Kazimierz Barczyk.

Pomógł profesor Ziejka

- Po co organizowane są zjazdy rodzinne? Po to, żeby wykształcić w młodym pokoleniu szacunek dla rodziny i przywiązanie do rodzinnych tradycji - uważa Antoni Patulski, przedsiębiorca z Brzeska, który ponad 10 lat temu postanowił poznać i zintegrować swoich krewnych. W odkrywaniu rodzinnych dziejów pomógł prof. Franciszek Ziejka, były rektor UJ, który napisał monografię Woli Radłowskiej, miejscowości, skąd wywodzi się ród Patulskich.

Antoni wspomina z dumą, że pierwsze informacje o jego protoplastach pochodzą sprzed 600 lat, a wzmianka o niejakim Macieju Patulskim, „wolnym kmieciu, który z ziemi tarnowskiej pod Grunwald wyruszył”, znajduje się w Kronikach Długosza. Dzisiaj ród Patulskich liczy, razem ze współmałżonkami, około 400 osób. Zamieszkuje w prawie 150 miejscach na świecie. M.in. w USA, Australii, Niemczech, Irlandii. Staraniem Antoniego Patulskiego powstała monografia rodu Patulskich. Ma 100 stron formatu A4. Antoni Patulski zamierzał rozesłać ją pocztą. Później jednak doszedł do wniosku, że warto przekazać ją krewnym w bardziej uroczystej formie.

Wpadł na pomysł, aby zorganizować zjazd rodu Patulskich. -To najlepszy sposób na umocnienie więzi rodzinnych, które tak niepokojąco słabną - podkreśla.

Po raz pierwszy w życiu

Pierwszy zjazd odbył się w czerwcu 2006r., oczywiście w Woli Radłowskiej. Była msza święta - rodzina ma trzech księży - odwiedziny grobów, występ kapeli, złożonej z samych Patulskich, popisy krewnych mających inne talenty. W zjeździe uczestniczyło 130 osób! Większość widziała się pierwszy raz w życiu. Żeby móc się rozeznać, kto, z jakiej gałęzi się wywodzi, Antoni Patulski przygotował kolorowe plakietki dla każdego uczestnika: - Gdy tak stanąłem przed tą 130-osobową rodziną, ze wzruszenia głos mi odebrało. Pomyślałem, że to wspaniałe, iż tylu ich przyjechało. Przecież nie dla pieniędzy, nie dla sensacji, tylko po to, aby dać świadectwo, że jako rodzina szanujemy się, pragniemy poznać nawzajem, i nawzajem wspierać.

Jego krewnym tak bardzo spodobał się pomysł, że postanowili kontynuować zjazdy. Odbywają się, co trzy lata. Następny pod koniec czerwca 2019 r. Antoni Patulski zdradza, że tym razem mają zamiar zorganizować festyn rodzinny, na który zaproszą również sąsiadów i przyjaciół. Będą gry, zabawy i loteria, z której dochód przeznaczą na cele charytatywne, np. na leczenie chorego dziecka.

Wzajemnemu poznaniu się członków rodu miało służyć czasopismo „Rodzina Patulskich”, które wydawali Antoni i jego synowie. Ukazało się kilka numerów. Można tam przeczytać o dziejach poszczególnych gałęzi rodu, dowiedzieć się, jak żyją krewniacy, np. na emigracji w USA. Jeden z tamtejszych Patulskich, porucznik wojsk amerykańskich, w czasie II wojny światowej jako lotnik bombardował Niemcy. Patulscy powołali też do życia stowarzyszenie, którego działalność „ukierunkowana jest na rodzinę”, bo Antoni Patulski nie ma wątpliwości, że „rodzina jest największą wartością”.

___________________
Według socjologów, zjazdy, zloty spokrewnionych ze sobą osób są najlepszym dowodem na odtwarzanie się więzów rodzinnych pozrywanych w latach wojny i PRL-u. - Dzięki nim trwa naturalna odbudowa społecznych więzi opartych właśnie na rodzinach i rodach - podkreśla prof. Piotr Tadeusz Kwiatkowski, autor badań i książek na temat pamięci zbiorowej polskiego społeczeństwa. W referacie wygłoszonym na jednym z ogólnopolskich zjazdów socjologicznych zwracał on uwagę, że w relacjach rodzinnych spotykają się i wzajemnie przenikają dwa nurty zbiorowej pamięci. Pierwszy to wspomnienia „wielkiej historii” będące dowodem poczucia uczestniczenia w wydarzeniach i procesach o istotnym znaczeniu dla dziejów całego narodu, które jest dość powszechne w Polsce. I drugi nurt - pamięć o dziejach rodziny.

W opinii prof. Kwiatkowskiego, w ciągu minionych kilkunastu lat, ten drugi nurt jest coraz bardziej widoczny, a wiedza Polaków o rodzinnej przeszłości znacznie się poszerzyła.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 17

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski