Muzyka bez granic. Michał Urbaniak z kolegami łączy jazz z bluesem, soulem, funkiem i rapem

„Dawać mi tego pieprzonego skrzypka. Tego z „The Tonight Show”, od Johnny’ego Carsona. On ma sound. Niech mu już będzie, że biały, z takim brzmieniem może być nawet zielony i pierdzieć na czerwono” - powiedział podobno o nim niegdyś Miles Davis. Zobaczył Urbaniaka w jednym z programów telewizyjnych i zaprosił do nagrań na płycie „Tutu”. Album ten był jednym z najważniejszych w dorobku czarnoskórego artysty, a nad jego produkcją czuwał Marcus Miller, co dało początek jego przyjaźni z Urbaniakiem. Krótko po tym wydawnictwie dołączył on do grona najlepszych skrzypków jazzowych na świecie.

Ponieważ polski instrumentalista był otwarty na różne gatunki muzyczne, jego nagrania z początku lat 70. stały się obok dokonań Milesa Davisa czy grupy Weather Report jednym z filarów stylistyki fusion. Początkowo Urbaniak czerpał inspirację z bluesa, soulu i funku, by potem zachwycić się hip-hopem. Efektem tego okazało się powołanie do życia w 1994 roku międzynarodowej grupy Urbanator.

W jej skład weszli uznani muzycy z nowojorskiej i londyńskiej sceny jazzowej, którzy nie chcieli się ograniczać w swych poszukiwaniach dźwiękowych. W nagraniach debiutanckiego albumu formacji wzięli udział m.in. pianista Herbie Hancock, saksofonista Michael Brecker i basista Marcus Miller, a także raperzy Muckhead i Solid.

Niedawno ukazała się czwarta płyta Urbanatora - „Beats & Pieces”. W ramach jej promocji grupa odwiedzi Polskę z koncertami. W składzie zespołu grają obecnie: Troy Miller - perkusja, Michael Patches Stewart - trąbka, Femi Temowo - gitara, Otto Williams - bas, Marek Pędziwiatr - klawisze i Andy Ninvalle - rap.

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 19

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto