Ustawa wywołała jednak krytyczne reakcje zagranicą, bo poważnie ogranicza działalność szkolnictwa mniejszości narodowych. Zamiast szkół dopuszczono jedynie klasy z językami mniejszości i to tylko na poziomie od I do IV. Co stanie się ze szkołami narodowych mniejszości? Władze ukraińskie nie kryją, że ich celem jest ukrainizacja mniejszości rosyjskiej.
Obecnie 15 procent mieszkańców Ukrainy deklaruje, że ich językiem ojczystym jest rosyjski, a 22 procent uważa, że jest to zarówno język rosyjski, jak ukraiński. Według oficjalnych danych na Ukrainie czynnych jest 581 szkół z językiem rosyjskim, w których uczy się 356 tysięcy uczniów. Likwidacja tych szkół z pewnością przyczyni się z czasem do zmiany niekorzystnych dla Ukrainy statystyk.
Na Ukrainie działa jednak także 78 szkół mniejszości rumuńskiej i mołdawskiej oraz 71 szkół z językiem węgierskim. Oba te państwa zgłosiły już oficjalne protesty, a Węgrzy zapowiedzieli nawet, że przestaną wspierać ukraińskie starania o członkostwo w Unii Europejskiej. Wzmocnienie roli języka ukraińskiego należy uznać za słuszne, ale spór z sąsiadami, którzy należą do Unii i do NATO, jest politycznym błędem, tak jak błędem jest spór z Polską o odwoływanie się do tradycji UPA i Bandery.
Na Ukrainie działa tylko 6 polskich szkół (w tym dwie we Lwowie), co oczywiście nie odpowiada liczebności polskiej mniejszości. Z drugiej strony Ukraina pozostawiła jednak furtkę dla załagodzenia konfliktu: w klasach od V do XII pozostawiono możliwość nauki jednego lub kilku przedmiotów w językach innych niż państwowy.
Postawiono tylko warunek, że mogą to być jedynie języki uznane za oficjalne w Unii Europejskiej, a więc np. polski, węgierski lub rumuński. To zastrzeżenie wyklucza język rosyjski. Ustawa ma być wcielana w życie od początku przyszłego roku szkolnego.
Ukraina prowadzi wojnę z Rosją, a część jej terytorium jest okupowana. Rozwiązania, które mają ograniczyć rosyjskie wpływy, są więc uzasadnione. Ale Ukraina ma także poważne problemy ekonomiczne i społeczne. Nieprzyjazne działania wobec sąsiadów z Unii Europejskiej, którzy dotąd starali się wspierać ukraińskie reformy i życzliwie odnosili się do proeuropejskich zabiegów Kijowa, do niczego nie jest Ukrainie potrzebny. Może się okazać, że radykalizm części posłów i rządzących elit na długo zahamuje starania o zbliżenie do Europy i pozostawi Ukrainę samotną wobec konfliktu z Rosją.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?