Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biskup Ryś steruje łodzią nowej ewangelizacji

Grażyna Starzak
Polacy przestają chodzić na msze. W niedzielę, w kościołach jest nas dwa miliony mniej niż dziesięć lat temu - podaje Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego. Z drugiej strony, jak wskazują badania CBOS, poziom religijności Polaków utrzymuje się na stałym, wysokim poziomie. GDzie zatem, jeśli nie na niedzielnej mszy świętej, rodacy słuchają Dobrej Nowiny? - Na barce - odpowie całkiem spore grono mieszkańców Krakowa.

Nimfa cumuje na nabrzeżu Wisły od strony Wawelu. Pomimo sporej konkurencji wśród jednostek pływających, leciwa już barka nie traci na popularności. Są dni, że zabiera na pokład ponad 200 osób. Tak było w środę, 19 lipca. Przyszli młodzi i starsi. Kobiety, mężczyźni i dzieci. Na własnych nogach, o kulach, w wózkach i na wózkach. Z torbami, plecakami, gitarami i bębnami. Panowie przeważnie w strojach sportowych. Panie różnie. Niektóre w falbaniastych spódnicach i bluzkach z głębokim dekoltem. Strój nie miał tu znaczenia. Nikt nikogo nie taksował wzrokiem. Trochę trwało, zanim wszyscy znaleźli dla siebie miejsce. Rozgardiasz zapanował na nowo, gdy na pokład wszedł „kapitan”. Nie w służbowym stroju, tylko w lekko wytartej sutannie. Był nim bp Grzegorz Ryś.

Zanim zajął miejsce na mostku, obszedł wszystkie rzędy, witając się serdecznie z przybyłymi. Niektórych głaskał po głowie lub policzku. Widać było, że na barce ma przyjaciół. I mówił, jak do przyjaciół. Chociaż wielu z obecnych widział po raz pierwszy. Zaczął od przedstawienia rodziców, których zaprosił na rejs. „Mamusia i tatuś obchodzą w tym roku 59. rocznicę ślubu” - podkreślał z dumą. „W przyszłym roku, mamusiu, na 60-tkę, będzie cudnie” - zwrócił się z uśmiechem do trochę zaskoczonej tym wyznaniem starszej pani. Atmosfera zrobiła się jeszcze bardziej rodzinna.

„Halo, halo, teraz śpiewamy” - zarządził biskup, spoglądając w stronę grupki kobiet i mężczyzn przy bębnach, z gitarą i fletem. Sam też włączył się w chóralny śpiew, udowadniając, że ma poczucie rytmu i zna wszystkie zwrotki oazowych pieśni. W tym czasie prawdziwy kapitan Nimfy wydał rozkaz odbicia od brzegu. Statek ruszył w stronę zachodzącego słońca, obierając kurs na Bielany.

Niezwykłe przeżycie. Tak przecież nauczał Jezus

Usiadłam na dziobie. Obok 23-letniej Kasi Mierzejewskiej z pięciomiesięcznym synkiem na kolanach. Kasia pierwszy raz uczestniczyła w ewangelizacyjnym rejsie. Co przywiodło ją na barkę? - Nadzieja na pogłębienie wiary, na bardziej osobiste doświadczenie spotkania z Chrystusem - odpowiada.

Osiemnastoletnia Żaneta, w spódniczce mini i ostrym makijażu, została na dolnym pokładzie. Na barkę przyszła na prośbę swojego chłopaka. Mówi, że z Kościołem jako instytucją jest na bakier. Wierzy w Boga, ale przestała chodzić na msze, bo uważa, że „ten cały, powtarzający się rytuał jest strasznie nudny”. - Kiedy jeszcze chodziłam do kościoła z rodzicami, to zajmowałam się głównie obserwowaniem ludzi, bo niewiele rozumiałam z tego, co mówił nasz proboszcz. Mój chłopak twierdzi, że na barce jest inaczej, że tutaj naprawdę poczuję, co daje wiara - zwierza się Żaneta.

Piotr Jasiński, na oko czterdziestolatek - ma, jak wyznał, 48 lat - na rejsie jest już kolejny raz. Bo wie, że „tu się będą fajne rzeczy działy i fajne słowo padnie, które zawsze jest aktualne”. Piotr rozmawiając ze mną zerka na ekran smartfona. - Sprawdzam czytania biblijne na dziś - wyjaśnia. - Zastanawiam się, jak się mają do rzeczywistości, w której funkcjonuję. Bardzo jestem ciekaw, w jaki sposób zinterpretuje je nasz kapitan.

Małgosia, żona Piotra, mówi, że ewangelizacja na barce to niezwykłe przeżycie, „inne niż słuchanie słowa Bożego w budynku kościoła”. - Przecież Jezus nauczał tłumy z łodzi, w otoczeniu przyrody - przypomina Małgosia, dając znak ręką, że musimy kończyć, bo kapitan właśnie wziął do ręki mikrofon.

Otworzyć drzwi obcemu. Czyli aktualna ewangelia

Bp Grzegorz Ryś nie po raz pierwszy jest kapitanem tego niecodziennego rejsu. Jego nazwisko jak magnes przyciąga na barkę tłumy. Ale organizatorzy bardzo się starają, żeby każdy gość, zaproszony tutaj do głoszenia słowa Bożego, był nietuzinkową postacią.

I tak przed biskupem Rysiem na zaimprowizowanym mostku kapitańskim stał m.in. ks. Michał Olszewski, który opowiadał o szefie mafii narkotykowej, obecnie duchownym, bp Damian Muskus, który szukał odpowiedzi na pytanie, dlaczego świat po zmartwychwstaniu Chrystusa nie zamienił się w raj, ks. Krzysztof Czerwionka, mówiący o tym, że spotkanie z Bogiem jest lepsze niż SPA, ks. Roman Pracki, który doświadczył ewangelicko-katolickiego cudu uzdrowienia. Kolejnym kapitanom też udawało się porwać uczestników rejsu. Ks. Krzysztof Kralka opowieścią o tym, jak z ateisty i zaciętego antyklerykała stał się chrześcijaninem. Jan Budziaszek, perkusista Skaldów mówił, jak przeżył najpiękniejsze rekolekcje swojego życia w domu opieki dla głęboko upośledzonych, Beata i Marcin Mądrzy - jak „wybierali” Jezusa w pracy, w sypialni i w portfelu.

Bp Grzegorz Ryś, kapitan rejsu po Wiśle 19 lipca, swoje słowo do wiernych oparł na 10. rozdziale Dziejów Apostolskich. Opisano tam chrzest Korneliusza, pierwszego poganina, który został włączony do grona chrześcijan. W czasach apostolskich największym problemem kształtującego się młodego Kościoła okazał się stosunek Izraelitów do pogan. Spory na tym tle nie tylko przejściowo poróżniły apostołów, ale także były przyczyną dramatycznych przejść św. Pawła i spowodowały zamęt w nowo powstających chrześcijańskich gminach. Niektórzy uważali bowiem, że Ewangelia jest skierowana tylko do narodu wybranego, że nie można jej głosić poganom.

Bp Ryś mówił, że Piotr był zdumiony tym, że Bóg każe mu pójść właśnie do Korneliusza, rzymskiego oficera. Ba, Stwórca kazał mu ochrzcić także jego dom i wszystkich jego przyjaciół. Zaznaczył, że postępowanie Piotra, który udał się do Korneliusza - którego armia od ponad 100 lat okupowała Ziemię Świętą - pokazuje, że „Duch Święty chce, aby Kościół otworzył szeroko swoje drzwi i wpuścił do środka obcego” - wyjaśniał bp Ryś, dodając, że jak chcemy wyjść ze słowem Bożym do „obcych”, powinniśmy spojrzeć na nich „po Bożemu”.

Przypomniał, że ta biblijna historia była niezwykle istotna, ponieważ właśnie wtedy powstał pierwszy w historii Kościół z pogan.

Cuda na barce. Jeśli wierzysz, możesz zacząć chodzić

W programie ewangelizacyjnego rejsu jest na koniec modlitwa uwielbienia. Często praktykowana w katolickich wspólnotach czy w czasie spotkań wiernych z charyzmatykami.

Podobno w czasie tej modlitwy dokonują się różnego rodzaju cuda. Specyficzna atmosfera panująca na barce sprzyja emocjonalnym uniesieniom.

Ks. Łukasz Gołaś, pallotyn, dyrektor radia nowohuckie.pl, pomysłodawca i organizator rejsu, opowiada, że na barce mieli kilka przypadków uzdrowień. - Bodaj na drugim rejsie zwróciłem uwagę na mocno schorowaną kobietę, którą dwie inne panie prowadziły po schodkach na statek. Potem dowiedziałem się, że ta chora osoba następnego dnia wstała z łóżka i mogła poruszać się bez kul. Poszła do lekarza, a medyk, zdumiony, tylko rozłożył ręce - opowiada ks. Gołaś.

Zapamiętał też inną sytuację, jak młody człowiek, nastolatek, przyszedł z mamą na spotkanie ewangelizacyjne zorganizowane zimą na statku Aquarius. - Ten chłopiec, który cierpiał na bóle kręgosłupa, opowiadał mi podekscytowany, że po spotkaniu, w czasie którego modlił się nie w swojej intencji, ale o siły dla zapracowanej matki, bóle kręgosłupa mu minęły. Tak działa Pan Bóg. Jeżeli przyjmiemy Go do swojego serca, On naprawdę uczyni wielkie cuda w naszym życiu - podsumowuje ten wątek ks. Gołaś.

Pierwszy rejs ewangelizacyjny, zorganizowany we współpracy z Żeglugą Krakowską, rozpoczął się na wodach Wisły w Krakowie w lipcu 2013 roku. Od tamtego czasu zarówno na barce, a w zimie także w innych punktach, odbyło się już około 40 tego typu spotkań. Nietypowe miejsce, nietuzinkowi „kapitanowie” rejsu przyciągają coraz to nowe osoby.

Jak mówi ksiądz Gołaś, każdy, kto był tu choć raz, na drugi rejs wraca z kolejną osobą. Podobno po ogłoszeniu terminu rejsu w internecie, jeszcze zanim wydrukowano plakat informujący o spotkaniu, zgłosiło się ponad 200 osób.

__________________________
Polska się laicyzuje. Tarnowski biskup pomocniczy Wiesław Lechowicz powiedział ostatnio publicznie, że „w przyspieszonym tempie”. Hierarchowie i zwykli księża coraz częściej więc stawiają sobie pytanie, jak dotrzeć do tych, którzy są na obrzeżach Kościoła? Bp Grzegorz Ryś, przewodniczący Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji, działającego przy Konferencji Episkopatu Polski, na pytanie dziennikarza Katolickiej Agencji Informacyjnej, jakie są metody dotarcia do nich, odpowiada: „Można do nich dotrzeć przez tych, którzy są już w Kościele, innej metody nie ma. I to jest to, czego ciągle musimy się uczyć. Tzn. tak przeżywać komunię Kościoła, parafii, konkretnego ruchu, żeby wychodzić poza nią, na zewnątrz. (…) Paweł VI napisał, że jedynym powodem istnienia Kościoła jest ewangelizacja, a nie istnienie samo w sobie. Ona oznacza właśnie wychodzenie z Ewangelią do ludzi”.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 15

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski