MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz pilnie potrzebny

Redakcja
Cały dzień wyczerpujących dyskusji na nic. Czwartkowe rozmowy między pracownikami szpitala oraz dyrekcją w towarzystwie zarządu powiatu i ściągniętego specjalnie świeżo wybranego posła potwierdziły raz jeszcze - jak trudno jest się porozumieć obydwu stronom. I znów sprowokowały pytanie: czy wszystkim jednakowo na tym porozumieniu zależy?

Myślenicki szpital wciąż czeka na dobre rozwiązania

   Tym razem poszło o przedstawiony na szczeblu ministerialnym program restrukturyzacyjny, z którego szpitale mogą korzystać, aby pokryć część zobowiązań, szczególnie z tytułu tzw. ustawy 203. Placówka w Myślenicach mogłaby liczyć na 4,3 mln zł pożyczki pod warunkiem m.in. podpisania ugód z pracownikami. Te pieniądze już w zasadzie są do dyspozycji szpitala. Część z nich - 1,8 mln zł miałaby zostać wykorzystana na zobowiązania kredytowe wobec Banku Ochrony Środowiska, a pozostała część na zaspokojenie roszczeń pracowników. Co do metody - różnic nie ma. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. I w tym jest cały problem, dlatego pracownicy w pokaźnej liczbie zjawili się przed gabinetem dyrektora, a delegacja próbowała negocjować warunki. Na wszelki wypadek zostały też przygotowane... taczki, co miało jednoznacznie świadczyć o opinii pracowników na temat dyrektora. Nie zostały jednak użyte.
   Przypomnijmy, we wrześniu sąd I instancji przyznał ponad 170 osobom ze związku zawodowego pielęgniarek i położnych od 7 do 10 tys. zł z tytułu zaległych roszczeń. Aby mimo wszystko skorzystać z pieniędzy, które oferuje Ministerstwo Zdrowia poprzez program restrukturyzacyjny pracownicy wystąpili z propozycją przyznania im zaliczki w kwocie 5 tys. zł i podpisania na tej podstawie ugód. Dyrektor uznał jednak taką sumę za bezzasadną i pod koniec września sam zaproponował treść porozumienia, wprowadzając jednak takie zapisy, które - jak można było przypuszczać - okazały się nie do przyjęcia przez drugą stronę. Wypłata roszczeń wyliczonych na ok. 5 tys. zł (brutto; prawie 4 tys. netto; w terminie 7 dni od daty podpisania ugody) została bowiem obwarowana wymogiem, że "pracownik (...) oświadcza, że odstępuje od naliczania jakichkolwiek odsetek od wskazanych kwot" i przede wszystkim "wykonanie postanowień niniejszej ugody wyczerpuje w całości jego roszczenie względem Zakładu pracy (...)". Czyżby dyrektor nie zdawał sobie sprawy, że taki zapis dla ludzi, którym sąd już zasądził wyższą kwotę, spotka się ze zdecydowanym oporem? Dlatego przez kilka godzin w czwartek toczyła się zupełnie jałowa dyskusja zakończona nawet w pewnym momencie odejściem od stołu przedstawicieli pracowników i dochodzącymi z korytarza okrzykami jednoznacznie wyrażającymi opinię o dyrekcji szpitala i zarządzie powiatu. Dopiero pojawienie się mediów w większej liczbie sprowokowało, jak można przypuszczać, do bardziej energicznych działań, czyli wysuwania konkretnych propozycji - tak, aby były one możliwe do przyjęcia dla obydwu stron.
   Jeśli jednak ktoś sądził, że następuje właśnie przełom w rozmowach, musiał się srogo zawieść. Gdy bowiem zaczęto liczyć, okazało się, że nie wiadomo, jaka dokładnie ma być kwota do wypłaty, jak ją potraktować (pierwsza transza?) i jak w ugodzie nazwać pieniądze z tego tytułu? Pracownicy naprędce zwołanym zebraniu ustalili, że właśnie taka kwota odpowiada roszczeniom z tytułu podwyżki 110 zł za trzy lata i propozycję takiego zapisu złożyli. Co na to dyrektor Adam Styczeń i starosta Adam Gumularz? Stwierdzili, że jadą do Krakowa skonsultować tę propozycję z prawnikiem, choć jak wynika z naszych informacji, udali się do jednej z prawniczek w Myślenicach. Efekt był taki, że do ugody znów wprowadzono rozwiązania, które związki od razu kontestowały.
   Jak bumerang powraca więc pytanie: czy od początku do końca rzeczywiście była dobra wola na skorzystanie z pieniędzy oferowanych przez ministerstwo, niezależnie od tego, czy dyrekcja ostatecznie wykorzysta tę szansę czy nie? Fakty, których byliśmy świadkami w tym tygodniu, niekoniecznie o tym świadczą? A jeśli tak, to dlaczego takie sztywne stanowisko zajmowali starosta z dyrektorem? To pytania, które wymagają odpowiedzi i do których powrócimy w kolejnych wydaniach.
REMIGIUSZ PÓŁTORAK

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski