Lekarz na podwójnym kontrakcie

Czytaj także: Zmęczeni lekarze zagrażają pacjentom. To nie ich wina?

Etyka, którą teoretycznie powinni kierować się medycy, to za mało, by powstrzymać ich przed chorobliwym unikaniem odpoczynku.

Część z nich do pracy ponad siły czuje się zobowiązana przez dyrektorów lecznic albo po prostu oczekujących na pomoc pacjentów. Równie wielu kontraktowe furtki są jednak na rękę, bo dodatkowe umowy pozwalają wypracować rekordowo wysokie wynagrodzenia.

Solidarny apel sformułowany przez organizacje lekarskie, domagające się ukrócenia tego rodzaju praktyk, wyraźnie pokazuje, że medycy dotarli do ściany. Przepracowani zagrażają nie tylko własnemu zdrowiu, ale przede wszystkim bezpieczeństwu pacjentów. Nikomu nie życzę, by decyzje dotyczące jego życia podejmował specjalista, który nie przespał kilku ostatnich nocy, bo w tym czasie pełnił dyżur w innej placówce.

Wybór pomiędzy doktorem skrajnie zmęczonym a żadnym, to jak wybór pomiędzy cholerą a dżumą. Rozwiązaniem problemu ogromnych braków kadrowych na pewno nie powinno być przyzwolenie na otwarte łamanie norm czasu pracy. Dodatkowe obostrzenia dotyczące lekarzy zatrudnionych na kontraktach są konieczne, ale nie da się ich wprowadzić z dnia na dzień. Masowe wysłanie pracowników na zasłużony odpoczynek, w przypadku wielu przychodni i szpitali rzeczywiście mogłoby się skończyć paraliżem, którego tak bardzo obawia się resort zdrowia.

Łatwiej i szybciej można za to ułatwić medykom ich pracę, zmniejszając liczbę wykonywanych przez nich obowiązków. Dzisiaj nawet połowę swojego czasu lekarze tracą na wypełnianie mnożących się papierów i pilnowanie kolejnych biurokratycznych procedur, zamiast robić to, co potrafi w Polsce tak niewielu - leczyć.