Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lahti 2017. Justyna pociągnęła polską sztafetę [ZDJĘCIA]

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Justyna Kowalczyk
Justyna Kowalczyk Pawel Relikowski / Polska Press
Polkom udało się zrealizować plan. Na mistrzostwach świata w Lahti zajęły 8. miejsce i mogą już myśleć o igrzyskach w PjongCzangu.

Dla Eweliny Marcisz, Kornelii Kubińskiej i Martyny Galewicz to nie był taki zwyczajny start, w nim przez te kilkadziesiąt minut rywalizacji rozstrzygała się przyszłość ich i kobiecej kadry. Dobiegły tam, gdzie marzyły. Do 8. miejsca, gwarantującego ministerialne stypendium, kwalifikację na igrzyska i środki na przygotowania.

- Nie mówmy o pieniądzach, choć one oczywiście też są ważne, ale taki wynik wywołuje mobilizację, widzimy, że jest sens to ciągnąć – podkreślała Kubińska. - Skoro mimo problemów, słabszej dyspozycji, możemy walczyć z tymi najlepszymi, to coś takiego daje po prostu kopa.

Co cesarskie oddawały Justynie Kowalczyk – ona ma osobny budżet i tryb przygotowań – bez której osiągnięcie takiego wyniku byłoby niemożliwe.

- Justyna pobiegła wspaniale. Dała nam wiarę, że się uda – mówiła Galewicz.

Mistrzyni sprawy w swoje ręce wzięła na pierwszej zmianie. Już na początku rozerwała całą grupę, jej tempo wytrzymały tylko Norweżki, Finki i Szwedki. To jednak nie do faworytek tego biegu porównywały się Polki, one musiały oglądać się za siebie. Zadaniem Kowalczyk było zbudowanie na tyle dużej przewagi, żeby jej koleżanki miały z czego tracić i nie czuły na plecach oddechu rywalek. Od gwiazdy polskich biegów, która dobiegła na 3. miejscu, dostały naprawdę spory dodatkowy czasowy bonus – Marcisz wystartowała z minutą przewagi nad rywalkami z 8.-9. miejsca.

- Justyna pobiegła pięknie, z podziwem patrzyłam na to, co robi na trasie – opowiadała zawodniczka z Korczyny pod Krosnem. - Szczerze? Czekałam na nią i rósł we mnie coraz większy strach, że zaraz mnie dotknie i będę musiała biec.

Wszystkie trzy czuły ciężar odpowiedzialności na barkach. Nie przygniótł ich jednak do śniegu, raczej napędzał do jeszcze większego wysiłku.

Marcisz dobiegła 5., Kubińska – 6. Na ostatniej zmianie ustawiona była Galewicz. Wyjściową sytuację miała bardzo dobrą, ale niepewność była. Do Lahti zawodniczka Porońca przyjechała po chorobie, w biegach na dystansach osiągała słabe wyniki.

- Patrząc na to, że na ostatniej zmianie były same dobre zawodniczki, miałam lekki stresik. A tutaj jeszcze Andrzej Michałek, nasz serwismen, powiedział mi: „Dziewczyny biegną dobrze, musisz się sprężyć”. Patrzę na tą listę wyników, a tam piąte czy szóste miejsce. Jezu... Trochę byłam zdenerwowana, ale gdy już wystartowałam, to wszystko przeszło – opowiadała ze śmiechem.

Zadanie wypełniła. Ten wynik euforii oczywiście nie wywołuje, ale daje nadzieję.

- Staramy się budować tę naszą sztafetę na nowo – mówiła Marcisz, nawiązując do 5. miejsca z MŚ w Falun sprzed dwóch lat i szumnych wówczas zapowiedzi, że to dopiero początek. - Tamte wspomnienia są piękne, mam nadzieję, że za rok na igrzyskach będą podobne wrażenia. Marzenia nic nie kosztują, choć do tej pory zawsze, gdy sobie coś wymarzyłam, to się nie spełniało. Teraz sceptycznie więc do nich podchodzę, myślę raczej o tym, że przede mną, przed nami kawał ciężkiej roboty do wykonania.

Tego właśnie oczekuje trener kadry Wiesław Cempa. - Nie o to chodzi, że zdobyć stypendium i myśleć, że za rok może się uda. Liczę, że dziewczyny podejmą systematyczną pracę, żeby w biegach indywidualnych też były lepsze wyniki. Bo ten rok był, jaki był – stwierdził szkoleniowiec. - W Lahti Ewelina biegała po chorobie, Martyna tak samo, obie niedawno brały antybiotyki. Był nawet moment zastanowienia, czy warto jechać. Doszliśmy jednak do wniosku, że trzeba podjąć rękawicę i walczyć. I właśnie na ten start w sztafecie nastawialiśmy się najbardziej.

Wielkiego świętowania nie było. Kubińską i Galewicz czeka jeszcze start na 30 km. Na długie podziękowania Kowalczyk też nie było czasu. Ona gnała wczoraj nie tylko na trasie. Po zawodach nie miała czasu na rozmowy z dziennikarzami. Od razu poszła do kontroli antydopingowej, bo potem spieszyła się na samolot do Polski (w sobotę wystartuje w Jakuszycach w Biegu Piastów). To mógł być jej ostatni bieg w karierze na mistrzostwach świata. Mógł, ale to jeszcze nie jest przesądzone. Wersja z odchodzeniem na sportową emeryturę po igrzyskach w PjongCzangu nie jest już aktualna, a na pewno nie w stu procentach. Ostatnio Justyna prosiła, by nie zadawać jej o to pytań, między wierszami dając do zrozumienia, że jej plany mogą ulec zmianie. Za dwa lata mistrzostwa będą w austriackim Seefeld.

W sztafecie niespodzianki nie było. Z ogromną przewagą zwyciężyły Norweżki (17. złoty medal MŚ dla Marit Bjoergen). Srebrny medal zdobyły Szwedki, a brązowy Finki.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski