Wczoraj przed krakowskim sądem odbyła się ostatnia rozprawa w sprawie byłego pracownika Uniwersytetu Rolniczego. Oskarżony podczas składania kolejnego oświadczenia próbował wykazać m.in., że naciski agentów ABW miały wpływ na treść zeznań niektórych świadków.
Autor: Marcin Banasik
Niedoszły zamachowiec podkreślił również, że po 2011 r. nie miał nielegalnej broni, a świadkowie, którzy temu zaprzeczają, według niego mieli pójść na współpracę z ABW.
- Na ilu kłamstwach złapałem informatora oraz agentów, która wersja wydarzeń jest bliższa prawdy, moja czy agentów - pytał na koniec swojego oświadczenia oskarżony.
Wczoraj sędzia Aleksandra Almert odczytała również pisma z uczelni, na której pracował Kwiecień i pracuje jego żona, dotyczące ich urlopów w sierpniu 2012 r. Według śledczych oskarżony 30 sierpnia chciał wejść do budynku Sejmu posługując się dowodem osobistym na nazwisko innej osoby. Według pism z uczelni i ośrodka wypoczynkowego w Krynicy-Zdroju, Kwiecień wraz z rodziną miał tam wypoczywać od 18 sierpnia do 1 września. Ośrodek nie dysponuje jednak dokumentacją, która wskazywałaby na to, czy oskarżony nie wyjechał, np. kilka dni przed końcem opłaconego pobytu.
Podczas śledztwa Brunon Kwiecień przyznał się do tego, że przygotowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwa się do winy i twierdzi, że inspirowała go inna osoba. Nie przyznał się do podżegania studentów ani do posiadania broni i handlu nią. Śledczy do tej pory nie znaleźli 35 sztuk broni, które miał ukryć oskarżony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?